Chryslera Vipera (viper to po polsku żmija) opisaliśmy w „Auto Świecie” pod koniec 1996 r. Niestety, nie mieliśmy tego bolidu w redakcyjnym teście, korzystaliśmy jedynie z uprzejmości kolegów z niemieckiego „Auto Bilda”. Viper wywoływał skrajne emocje – nawet w Niemczech, gdzie po autostradach bez ograniczeń prędkości pędziły Porsche, Ferrari czy Lamborghini. Pierwsze egzemplarze pojawiły się w USA w 1992 r. Specjaliści z Detroit poszli na łatwiznę: wzięli ogromny, 8-litrowy silnik V10 o mocy 400 KM z ciężarówki, nieco go przerobili i włożyli do opływowej karoserii.

Viper przyciąga wzrok i szokuje osiągami.
Po dodaniu gazu zrywa przyczepność na 
każdym biegu. W 2017 r. przejdzie do historii. Foto: archiwum / Auto Świat
Viper przyciąga wzrok i szokuje osiągami. Po dodaniu gazu zrywa przyczepność na każdym biegu. W 2017 r. przejdzie do historii.

Viper osiągał prędkość ok. 300 km/h, a do „setki” potrzebował 4 s. To wszystko działo się w kraju, w którym za przekroczenie 100 km/h na autostradzie groził wysoki mandat, a jazda z prędkością 150 km/h mogła skończyć się więzieniem. Vipery ścigały się więc na torach albo stały w garażach kolekcjonerów, ciesząc ich wzrok i wywołując zazdrość u kolegów. W 1996 r. pojawiła się wersja GTS z charakterystycznymi dwoma pasami biegnącymi przez całe auto, od przedniego zderzaka przez maskę i dach aż do tylnego zderzaka.