, choć ponoć trafiają się przypadki obniżenia spalania o 30 proc., a nawet o ponad połowę! Pomyślmy globalnie: mniejszy popyt na paliwo to niższe ceny. Czy więc już wkrótce będziemy jeździć za półdarmo?Nowy, tajemniczy produkt z USA nazywa się MPG-caps, czyli w wolnym tłumaczeniu są to kapsułki "zajedziesz dalej". Te brunatne, niewielkie tabletki po 7-9 zł za sztukę mają poprawić ogólną sprawność silnika i nie tylko zarobić na siebie, lecz także dać wymierne oszczędności. Drżyjcie dystrybutorzy paliw, szejkowie naftowi zaciskajcie pasy! Królikiem doświadczalnym, na którym zdecydowaliśmy się testować kapsułki, zostało 2-litrowe Mitsubishi Lancer. Najpierw przeszło standardowe pomiary przyspieszenia i elastyczności silnika oraz zużycia paliwa. Potem doszły próby mocy silnika na hamowni. Wreszcie przyszła pora na dodanie tabletek do paliwa, które z własnej inicjatywy w dużej ilości dostarczył nam ich dystrybutor, prosząc o przeprowadzenie testu. Jednak testy nie były całkiem proste, bo producent zastrzega, że kapsułki "zajedziesz dalej" nie działają od razu. Najpierw trzeba przejechać spory dystans na podwójnej dawce "zajedziesz dalej". Trzeba przepalić co najmniej dwa zbiorniki paliwa, ale lepiej więcej. Przez ten czas w komorach spalaniamusi wytworzyć się "powłoka katalityczna", która ma usprawnić działanie wszystkiego. Zanim zaryzykowaliśmy poddanie kuracji testowego Lancera, postanowiliśmy dowiedzieć się więcej o tajemniczych kapsułkach. W końcu to jednak pewne ryzyko wrzucać do baku coś, co nie jest paliwem. Na stronie internetowej producenta można znaleźć przede wszystkim liczne obietnice poprawy ekonomiki eksploatacji auta oraz przedłużenia jego trwałości, listy zadowolonych użytkowników itp. Brak jakiegokolwiek przekonującego wyjaśnienia, jak i dlaczego to działa. Konkret tylko jeden: jak znaleźć się w sieci.Zostań dileremFuel Freedom International - producent pigułek MPG-caps, czyli "zajedziesz dalej" - to twór o cechach piramidy na wzór głośnych kilka lat temu "łańcuszków" finansowych. Aby zostać członkiem, należy zarejestrować się przez internet i wpłacić 60 dolarów. Dostajemy pakiet startowy obejmujący m.in. stronę internetową ułatwiającą handel. Teraz można już kupować towar i odsprzedawać go z zyskiem, ale warto jeszcze zwerbować dwóch nowych członków, którzy znajdą się o jeden szczebel niżej w hierarchii. Teraz czerpiemy korzyści nie tylko z tego, co sami sprzedajemy, lecz także dostaniemy ułamek zysków wypracowanych przez osoby postawione niżej. Oni z kolei znajdą po dwóch kolejnych dystrybutorów itd., itd. Na początek zainwestować trzeba ok. 800 zł - 60 dolarów za rejestrację i 200 dolarów za pakiet 120 tabletek do odsprzedaży.Problem w tym, że aby pieniądze odzyskać, trzeba sprzedać sporo towaru, co nie jest łatwe. Tajemnicza tabletkaProducent jest pewien, że MPG-caps działają w każdym silniku i sprawdzają się zawsze, o ile tylko stosuje się je regularnie. Ale co to jest? Bo jeśli to np. jakiś utleniacz, to mógłby poprawiać osiągi, ale w krótkim czasie zniszczyłby silnik. Jeśli to substancja zwiększająca liczbę oktanową, to efekt byłby niezauważalny. Cytowana na stronie producenta opinia jednego z amerykańskich instytutów ogranicza się do przebadania próbki paliwa zmieszanego z tabletką i nic z niej nie wynika. Zresztą według producenta tabletki "zajedziesz dalej" wcale nie mają zmieniać paliwa, ale tworzyć "powłokę katalityczną" w silniku. Zarówno na opakowaniu, jak i w reklamie producenta znajdziemy informacje o zarejestrowaniu produktu przez EPA (Environmental Protection Agency), czyli Agencję Ochrony Środowiska USA. To nie znaczy, że "zajedziesz dalej" działają lub są polecane przez agencję - tylko tyle, że są zarejestrowane. Można natomiast podejrzeć dokument z opisem produktu, na podstawie którego dokonano rejestracji. O ile w reklamie i w szkoleniach dla dystrybutorów podkreśla się efekt niewiarygodnej oszczędności paliwa, to już dokument przekazany do EPA mówi o zupełnie innym przeznaczeniu tabletek oferowanych w Stanach po 2 dolary, a w Polsce po 7-9 zł za sztukę. To substytut ołowiu chroniący m.in. gniazda zaworowe, przydatny do aut z lat 70., 80. oraz starszych, które nie mają utwardzonych gniazd zaworowych i nie powinny spalać czystej benzyny bezołowiowej. W sumie wypadałoby uczciwie poinformować o tym użytkowników młodszych aut, które takich substytutów nie potrzebują, a często nawet nie lubią (katalizator!!!). Dokument nie zawiera dowodów na jakąkolwiek oszczędność paliwa płynącą ze stosowania tabletek. Co inego reklama. Tylko argument ogromnych oszczędności pozwala przekonać klientów do wydania 90 zł za listek 10 tabletek, a przede wszystkim zwerbować możliwie wielu sprzedawców niskiego szczebla. Bo główne zyski z organizacji "piramid" płyną nie ze sprzedaży detalicznej na zewnątrz sieci, a z pieniędzy wpłaconych przez młodocianych biznesmenów - po pierwsze jako opłata rejestracyjna, a po drugie za towar do odsprzedaży. Test odziera ze złudzeńMimo że informacje, do których dotarliśmy, nieco rozwiały nasz optymizm, po przejechaniu ponad 2 tys. km na benzynie z dodatkiem kapsułek rozpoczęliśmy drugą część testu. Najpierw hamownia: wyniki podobne przed i po, ale widać różnice: niewielki przyrost mocy w górnym zakresie obrotów, ale i spadek osiągów w dolnym zakresie. To źle, bo na co dzień auto będzie jeździć wolniej, ale różnica jest tak mała, że wyczuwalna jednynie w profesjonalnych testach. Zużycie paliwa: bez zmian. Niepokojąca wiadomość: na świecach zapłonowych czystych przed testem widać czerwono-czarną warstwę osadu. W komorach spalania także widoczny za pomocą kamery endoskopowej osad. Rewolucji nie będzieTabletki "zajedziesz dalej" to kolejny wynalazek, który tylko nabija kieszenie autorów pomysłu (choć sprzedawcy niżsi w hierarchii często są ofiarą "piramidy" - bo mają kłopoty z upłynnieniem towaru i rzadko zarabiają tyle, aby odzyskać zainwestowane pieniądze). Ufamy, że testowy Lancer przetrawił tabletki bez szwanku i czerwono-czarny osad w silniku zniknie po kolejnych kilkuset kilometrach jazdy na czystym paliwie. Ale i tak wrzucanie czegoś takiego do baku to głupota! Nie zaszkodzi silnikowi 20-letniego Golfa z gaźnikiem, ale jak na dłuższą metę zachowa się silnik z katalizatorem i rozbudowaną elektroniką? Osad po dłuższym czasie zatka katalizator! A jeśli w aucie na gwarancji jeżdżącym z tabletkami w baku z jakiegokolwiek powodu zepsuje się silnik, to mechanicy po wyjęciu świecy łatwo stwierdzą stosowanie niedozwolonych dodatków do paliw i gwarancję unieważnią! Jednak przede wszystkim z naszego testu wynika, że tabletki "zajedziesz dalej" nie są warte ani 9, ani nawet 5 zł za sztukę, bo nie mogą na siebie zarobić. Tak jak ponad 100 innych amerykańskich wynalazków przetestowanych szczegółowo przez amerykańską Agencję Ochrony Środowiska (EPA). Żaden nie zadziałał tak, jak obiecała reklama. Niektórzy producenci zostali zmuszeni do wycofania reklam, niektórzy zapłacili milionowe kary, a np. konkurent firmy Fuel Freedom International sprzedający tabletki Bioperformance (też zarejstrowane w EPA) mające oszczędzać paliwo nedawno zmuszony został zawiesić działalność i czeka na proces. Z ostatniej chwili: w USA prokurator stanu Floryda rozpoczął postępowanie w sprawie FFI - producentowi testowanych przez nastabletek "zajedziesz dalej". Przedmiotem postępowania są nierzetelne praktyki biznesowe, sprzedaż produktu o nieudowodnionym działaniu, sprzedaż za pomocą niedozwolonych metod itp. Potencjalnym dystrybutorom zalecamy więc tabletki na uspokojenie, zanim padną ofiarą cwanych twórców "wielopoziomowych sieci" sprzedaży!Test na hamowni podwoziowejWprawdzie dystrybutorzy MPG-caps główny nacisk kładą nie na przyspieszenie i elastyczność silnika, tylko na zużycie paliwa, ale i tak wykres z hamowni mówi wiele o kondycji silnika i o potencjalnych możliwościach w zakresie oszczędzania paliwa. Tym razem oba pomiary dzieliło ponad 2 tys. km jazdy, a taki dystans pokonany w krótkim czasie może nieznacznie wpływać na wyniki pomiaru. Wyniki obu prób były jednak bardzo podobne, a różnice wyczuwalne wyłącznie podczas pomiarów. Spadek momentu obrotowego na niskich obrotach to większa strata (bo spada nieznacznie elastyczność silnika) niż pozytywny efekt spowodowany wzrostem mocy na wysokich obrotach (możliwy niewielki wzrost prędkości maksymalnej). Niemniej zmiany są tak małe, że nie można stwierdzić, co je spowodowało.Niepokojący osad w silnikuPrzed testem obejrzeliśmy świece zapłonowe testowego auta - były czyste. Po 2 tys. km jazdy na paliwie z tabletkami na świecach był osad, który zupełnie nie pasuje do nowego, japońskiego silnika. Zajrzeliśmy więc do silnika za pomocą kamery endoskopowej. Okazało się, że denka tłoków pokryte są czerwono-czarnym osadem. Z czasem taki osad musi trafiać do katalizatora i osadzać się na jego warstwie czynnej, zmniejszając jego wydajność. Niezależnie od tego, co mówią dystrybutorzy tabletek, taki osad nie chroni silnika, tylko mu szkodzi. Teraz, gdy wiemy już, że MPG-caps to substytut ołowiu, zalecamy ostrożność. Taki środek nie zepsuje katalizatora od razu, ale z czasem tak. SpecyficznasprzedażTabletki MPG-caps, czyli "zajedziesz dalej", sprzedawane są wyłącznie przez sieć indywidualnych sprzedawców inwestujących własne pieniądze i rekrutujących dalszych sprzedawców inwestujących pieniądze. W takim systemie produkt nie jest bardzo ważny, ważniejsza jest rozrastająca się sieć. Zwykle po jakimś czasie sieć się wali i wówczas największe straty ponoszą osoby znajdujące się na najniższych szczeblach piramidy - wydały pieniądze na towar, który trudno sprzedać, a na dalsze dochody z rekrutacji nie ma już co liczyć.I tak pewnie będzie z osobami wchodzącymi w interesy z FFI. Prokurator stanowy w USA już prowadzi postępowanie w sprawie FFI. To nie oznacza jeszcze wyroku ani nawet winy, ale co będzie, jak firma zostanie zablokowana, tak jak konkurent Bioperformance? Małych dystrybutorów czeka strata finansowa i trochę wstydu wśród znajomych. Skrajnymi przypadkami zajmą się być może organy ścigania. Nie mogą działać- Kapsułki tego typu można kupić w internecie i są one identyczne dla oleju napędowego i benzyn. Z całą pewnością nie mogą one zmienić właściwości fizyko-chemicznych paliw, a jeśli jakiekolwiek zmiany byłyby nawet widoczne, to wyłącznie w warunkach laboratoryjnych, a nie odczuwalne podczas eksploatacji.Grzegorz Zającdoradca ds bezpieczeństwa i jakości w BP PolskaZ rezerwą- Do tego typu wynalazków podchodzimy sceptycznie. Nie ma możliwości, żeby dzięki dodatkowi skokowo podnieść wartość paliwa i osiągi auta. Uważamy, że to może być niebezpieczne dla auta. Taki dodatek może niwelować działanie składników uszlachetniających benzynę i zanieczyszczać wtryskiwacze. Dawid Piekarzrzecznik prasowy PKN OrlenWiara czyni cuda- Słyszałem doniesienia o różnego rodzaju wynalazkach do oszczędzania paliwa i wiele testowałem, niestety na hamowni cuda się nie zdarzają. Do tej pory nie stwierdziłem pozytywnego działania żadnego magnetyzera czy innego paliwowego cudotwórcy. Z dotychczasowych prób z tabletkami także nic nie wynika. Jacek Chojnackiwłaściciel warsztatu tuningowegoBez zmian- Mam duże doświadczenie w testowniu aut i stwierdzam z całą pewnością, że "supertabletki" nie powodują efektów, które dałoby się odczuć, prowadząc auto. Niewielkie zarejestrowane zmiany zarówno na plus, jak i na minus wynikają ze zmian warunków, których nie da się całkowicie wyeliminować podczas testów trakcyjnych.Wojciech Denisiukkierowca testowy "Auto Świata"Jak naprawdę spalać mniej? FTC - Federal Trade Commission, czyli Amerykańska Federalna Komisja Handlu, przestrzega przed produktami oszczędzającymi paliwo, w tym dodatkami płynnymi do paliwa, tabletkami, magnetyzerami itp. Instytucja ta przytacza wyniki okazjonalnych testów wykonanych przez agencje rządowe USA - spośród ponad 100 zbadanych "rewolucyjnych" wynalazków nie zadziałał żaden. FTC ostrzega, że niektóre z nich mogą powodować awarie. Odradza też wiarę w rekomendacje zadowolonych klientów - do przeprowadzenia wiarygodnych testów potrzeba drogiego sprzętu, do którego przeciętny kierowca nie ma dostępu. Nie należy wierzyć w zapewnienia o rekomendacjach amerykańskich instytucji, NASA itp. Aby zaoszczędzić, FTC zaleca m.in.: nieprzekraczanie dozwolonych prędkości jazdy,używanie wysokich biegów, unikanie niepotrzebnej pracy silnika na wolnych obrotach,unikanie jazdy na bardzo krótkich odcinkach,usunięcie z bagażnika samochodu zbędnego bagażu.Testowaliśmy magnetyzeryW 2004 roku przetestowaliśmy magnetyzery: nakładkowe amerykańskie Magnetizery, polskie Multimagi oraz przepływowy, drogi Dynamic Fuel. Świetne efekty obiecywane przez producentów okazały się naciąganiem. Urządzenia nie wpłynęły na wzrost osiągów,nie poprawiły ekonomiki jazdy. Czemu tak się stało? Otóż magnesy mogą wywoływać istotne efekty tylko w przypadku przedmiotów przewodzących prąd, np. metali, elektrolitów, wody itp. Działanie magnesu na paliwa węglowodorowe jest znikome, na poziomie cząsteczkowym właściwie żadne. A nawet jeśli silny magnes powodowałby nieznaczne odpychanie paliwa, to tylko w niewielkiej strefie swojego działania. Nie mogłoby to wpłynąć na zmniejszenie zużycia paliwa. Nielegalna sprzedaż Za sprzedaż tabletek MPG-caps w Polsce można wpaść w kłopoty! Nie mają one polskiego opisu. Wyglądają jak pigułki witaminowe. Co będzie, jeśli jakieś dziecko zainteresuje się nimi i zechce je zjeść? Lekarz nie dowie się nawet, jaka to substancja! Do opakowania chemii tego typu powinna być na stałe dołączona instrukcja obsługi po polsku, nazwa producenta i importera, wymagane prawem ostrzeżenia itp.Za wprowadzanie do obrotu towaru bez tych danych grożą wysokie grzywny. Oszczędzacze w modzie od latBoom na substancje i urządzenia do oszczędzanie paliwa zaczął się wraz z kryzysem paliwowym na początku lat 70. Szczególnie wiele wynalazków powstało w USA: magnetyzery, domieszki do paliwa, wtryskiwacze platinum, poprawiacze zapłonu, dodatki olejowe, modyfikacje elektryczne, turbinki itp. Do tej pory naukowo nie potwierdzono skuteczności żadnego z nich. Obalamy mity"W silniku 20 proc. paliwa pozostaje niewykorzystane. Nasz produkt wykorzystuje je". Nieprawda. Współczesny silnik spala efektywnie 98-99 paliwa. Nie ma więc 20-proc. rezerwy. "Nasz produkt powoduje pokrycie komór spalania aktywną warstwą". Co taka warstwa miałaby zrobić w silniku auta? "Nasze urządzenie rozbija łańcuchy węglowodorowe benzyny na krótsze, łatwiej ulegające spalaniu". Bzdura. Do rozbicia łańcuchów węglowodorowych potrzeba ciśnienia i temperatury. Zresztą w czym miałoby to pomóc? "Produkt przyspiesza spalanie". Tempo spalania jest w sprawnym silniku optymalne. Szybciej paląca się benzyna wymagałaby korekcji kąta wyprzedzenia zapłonu! Piąte koło u wozuPrzyspieszenie, elastyczność silnika oraz zużycie paliwa badamy za pomocą piątego koła podłączonego do komputera kalkulującego wyniki. Zużycie paliwa badamy na 400-kilometrowym odcinku pomiarowym w dobrych warunkach drogowych i przy dobrej pogodzie. Z pomiarów tym razem wyszło tylko tyle, że od początku (i na szczęście do końca) mieliśmy do czynienia z samochodem sprawnym technicznie, ale dodatkowego wsparcia ze strony tabletek nie dało się zuważyć.
Czy zajedziesz dalej?
Jeśli wynalazek, który właśnie wprowadzany jest do sprzedaży w Polsce, działa tak, jak obiecuje producent, to będziemy świadkami rewolucji paliwowej. Jedna mała tabletka wrzucona do baku ma obniżać zużycie benzyny lub oleju napędowego o 7-14 proc.