Wydaje się, że wystarczy połączyć bazy danych firm ubezpieczeniowych, policji i stacji diagnostycznych odnotowujących przebieg w autach pojawiających się na przeglądach (system taki działa w wielu krajach).
Nawet, jeśli taka wiedza kosztowałaby dodatkowe pieniądze, byłaby wiele warta – wklepujemy VIN (jednoznacznie identyfikujący auto bez względu na zmiany właścicieli) i od razu wiemy, kiedy i jakie szkody były zgłaszane, ile auto pokonało kilometrów, dokąd jeździło na przeglądy.
Piękne? Niestety, jak dowiódł nasz test dekoderów numerów VIN– nieprawdziwe.
Wykorzystaliśmy kilka przykładowych aut, których historię znamy, do przetestowania zarówno płatnych, jak i bezpłatnych baz danych. Efekty nie są, niestety, optymistyczne. W żadnym przypadku nie poznaliśmy historii serwisowej, choć auta – przynajmniej częściowo – jeździły do ASO. Na zdjęcia natknęliśmy się tylko w przypadku Subaru, choć Fiat miał np. zgłaszane dwie niegroźne szkody – jedną z AC, drugą z OC.
Auta dobraliśmy tak, żeby pochodziły zarówno z polskiego rynku (eksploatowane od nowości lub przez drugiego właściciela), jak i z niemieckiego oraz amerykańskiego. W żadnym przypadku wiedza, za którą zapłaciliśmy, nie okazała się satysfakcjonująca.
Owszem, w Subaru zobaczyliśmy zdjęcia auta w momencie importu do Polski, ale… na tym koniec. Późniejsze 9 lat „umknęło” bazie danych. W przypadku Mercedesa i Opla poznaliśmy dokładne wyposażenie, ale wolelibyśmy potwierdzenie przebiegu czy serwisów. Za to niemal zawsze powstawały niejasności.
W Mercedesie problemem okazał się rok produkcji, a w Oplu – moc silnika. Podważa to wiarygodność programów. Jeszcze gorzej jest wtedy, gdy korzystamy z darmowych serwisów – są mało kompletne i często niezgodne z prawdą (np. napęd Fiata Sedici).
Może więc po weryfikację numeru VIN udać się do producenta? To dobry pomysł, ale tylko w sytuacji, gdy chcemy potwierdzić parametry danego egzemplarza (wersja silnikowa, wyposażenie) oraz poznać jego historię serwisową. Zazwyczaj niczego nie dowiecie się o historii ubezpieczenia czy przebiegu po zakończeniu serwisowania w ASO. Niestety, nawet wpłata pieniędzy nie gwarantuje dostępu do informacji!
Fiat Sedici 2007 r. -Brak historii, sporo błędów
Fiat Sedici 1.6 (107 KM), napęd 4x4, skrzynia man., rok produkcji 2007, wyposażenie standardowe Dynamic, przebieg 75 tys. km. VIN: TSMFYB21S00XXXXXX
www.historiapojazdu.gov.pl - Dowiadujemy się o stanie licznika – 72 997 km (wskazanie z ostatniego przeglądu), polisa i badanie aktualne. Podstawowe dane techniczne poprawne. Adnotacja o przerejestrowaniu właściwa, ale wkradł się błąd – właściciel samochodu nie zmieniał się od nowości! Nie wiadomo, dlaczego zatem jest napisane: 1 właściciel i 2 współwłaścicieli?
Koszt: za darmo. Czy warto? Tak!
www.vin-info.pl - W pierwszej chwili pojawia się informacja, że to Suzuki SX4. Po rozpoznaniu VIN-u już prawidłowa informacja o marce i modelu, ale i zastrzeżenie – raport będzie zawierał tylko informacje o samochodzie i o roku modelowym lub dacie produkcji (nasze ryzyko), sprawdzenie baz aut skradzionych i informacje o producencie. W raporcie znajdujemy dokładne dane na temat silnka, napędu, pokazuje się data produkcji, ale nie ma nic z wyposażenia, brak też historii przebiegu, uszkodzeń itp.
Koszt: 6,40 zł. Czy warto? niespecjalnie.
www.vin-decoder.pl - Rok produkcji właściwy, ale podana jest moc 107 KM (poprawna), a dodatkowo „Max moc 120 KM” – to wartość po liftingu, niespotykana w tych rocznikach. Gorzej, że „straciliśmy” napęd tylnej osi! Według informacji to auto 2WD! Na pocieszenie poznajemy wymiary samochodu i pojemność bagażnika.
Koszt: za darmo. Czy warto? Nie!
www.autodna.pl - Na poprzedniej stronie skusiła nas zachęta do zakupu raportu autoDNA, więc liczymy na więcej, tym razem poprawnych, informacji. Na wstępie dowiadujemy się, że to Suzuki Sedici (jest coś takiego?). Niezrażeni sprawdzamy dalej, ale jedyne informacje to… kontrola zagranicznych baz danych o pojazdach skradzionych i adres producenta. Liczyliśmy na więcej.
Koszt: 14,9 zł. Czy warto? Nie!
www.pl.vindecoder.eu - Po raz kolejny dowiadujemy się, że nasze auto to Suzuki z niedozwolonymi numerami w VIN-ie. Za darmo zdobywamy adres producenta (gdyby ktoś koniecznie chciał napisać do fabryki). Poza tym – nic ciekawego.
Koszt: za darmo. Czy warto? Nie!
www.dekoder-vin.pl - Firma wydaje się w porządku, bo sama uznaje, że ma za mało danych i nie wyświetla opcji zakupu raportu („dopasowanie danych 29,3 proc.”).
Koszt: za darmo. Czy warto? Nie!
Opel Astra 2007 r. - Ile ten silnik ma mocy?
Opel Astra kombi 1.7 TDCI (110 KM), napęd przedni, skrzynia man., rok produkcji 2007, wyposażenie: klimatyzacja, sportowe fotele, przebieg 165 tys. km. VIN: W0L0AHL3575XXXXXX
www.historiapojazdu.gov.pl - Prawidłowo podane wszystkie podstawowe informacje dotyczące auta i jego historii (przynajmniej tej gromadzonej w bazie CEPiK-u) – właściwe przeglądy, ostatni przebieg (161 tys. km). Informacji niezbyt dużo, ale poprawne. Według bazy moc auta wynosi 110 KM (dane prawidłowe).
Koszt: za darmo. Czy warto? Tak!
www.vin-info.pl - Dokładnie opisany samochód – wersja, data produkcji (kwiecień 2007), podstawowe dane techniczne. Dokładna lista wyposażenia (po angielsku), informacja o akcji serwisowej obejmującej nasz egzemplarz. Powstaje jednak rozbieżność – według strony moc silnika to 125 KM. Kolejna wątpliwość to kolor lakieru: „acu peacock” nic nam nie mówi. Nie ma nic na temat przebiegu, historii uszkodzeń.
Koszt: 17,40 zł. Czy warto? Nie – informacje się nie potwierdzają, brak elementów istotnych podczas zakupu auta używanego.
www.vin-decoder.pl - Tylko podstawowe informacje – rok produkcji podany właściwie, podobnie jak rodzaj nadwozia (kombi). Ale przecież nie wchodzimy tu po to, żeby poznać pojemność bagażnika (notabene – nie 505, ale 500 l)! W rubryce „moc” dowiadujemy się, że Astra ma 100 KM, chociaż obok jest napisane „moc maks.” z wartością 110 KM. O co chodzi?
Koszt: za darmo. Czy warto? Nie!
www.autodna.pl - Już na wstępie program właściwie rozpoznał podstawowe parametry auta (m.in. moc 110 KM). Niestety, zawartość raportu zniechęca do jego zakupu – po raz kolejny okazuje się, że nic w nim nie znajdziecie. Ale kupujemy. Informacje o aucie prawidłowe (układ kierowniczy lewostronny, data produkcji właściwa, podobnie kod silnika). Dokładnie opisane wyposażenie – po polsku, szkoda tylko, że tłumaczenie fatalnej jakości: „nagrzewnica duct, tył pasażer (2 pozycja)”. Niestety, brak historii.
Koszt: 26,90 zł. Czy warto? Nie!
www.pl.vindecoder.eu - Dowiadujemy się tylko, że nasze auto to Opel z roku modelowego 2007.
Koszt: za darmo. Czy warto? Nie!
www.dekoder-vin.pl - Prawidłowo rozpoznany rok produkcji, ale znowu dowiadujemy się, że silnik ma 125 KM. Wyposażenie seryjne opisane po angielsku.
Koszt: 9,99 zł. Czy warto? Nie – za mało danych!
Mercedes E 220 1995 r. - Niejasny rocznik auta
Mercedes E220 2.2 (150 KM), napęd tylny, skrzynia aut., pierwsza rejestracja 1996 r., wyposażenie klimatyzacja, dołożony trzeci rząd siedzeń, przebieg 247 tys. km. VIN: WDB1240821FXXXXXX
www.historiapojazdu.gov.pl - Znajdziemy zaktualizowaną informację na temat liczby miejsc (przeróbka z 5 na 7), ale nie został odnotowany ostatni przegląd (z maja 2014 r., więc nie ma informacji o przebiegu). Dowiadujemy się, że rok produkcji to 1995.
Koszt: za darmo. Czy warto? Tak!
www.vin-info.pl - Dokładne informacje o aucie – kod silnika i skrzyni, moc, kolor. Poznajemy wyposażenie, dowiadujemy się, że auto pochodzi z Niemiec i opuściło fabrykę z kierownicą po lewej stronie. Ale data produkcji to styczeń 1996.
Koszt: 15,90 zł. Czy warto? Nie! Samo wyposażenie to za mało.
www.vin-decoder.pl - Zgadzają się dane, poznajemy listę wyposażenia. Rok produkcji 1996.
Koszt: za darmo. Czy warto? Tak!
www.autodna.pl - Prawidłowo rozpoznane podstawowe dane (kody silnika i skrzyni, próbka lakieru wraz z kodem, lista wyposażenia). Ciągle jednak nie poznaliśmy faktów z historii auta (ubezpieczenie, przeglądy, szkody).
Koszt: 21,9 zł. Czy warto? Nie – za drogo!
www.pl.vindecoder.eu - Kilka informacji, niektóre złe – np. taka, że auto jest z roku modelowego… 2001.
Koszt: za darmo. Czy warto? Nie!
www.dekoder-vin.pl - Zdekodowany rok to 2001 (co to?), rubryka „rok produkcji” – pusta.
Koszt: 9,99 zł. Czy warto? Nie!
Subaru Baja 2004 r. - Stara historia i… co dalej?
Subaru Baja 2.5, napęd 4x4, skrzynia man., rok produkcji 2004, wyposażenie standardowe, przebieg 200 tys. km. Importowany z USA.
VIN: 4S4BT62C656XXXXXX
www.historiapojazdu.gov.pl - Podstawowe informacje. Brak danych na temat ostatniego przeglądu.
Koszt: za darmo. Czy warto? Tak!
www.vin-info.pl - W podstawowym raporcie są zdjęcia auta w momencie importu. Widać, że nadwozie ucierpiało, ale porządna naprawa mogła przywrócić sprawność. Niestety, na tym kończą się fakty – później już brak wpisów. Dodatkowy raport NMVTIS (za prawie 20 zł!) nie wnosi kompletnie nic.
Koszt: 32,40 zł + 19,90 zł. Czy warto? Podstawowy raport – zdecydowanie tak, dodatkowy NMVTIS – nie!
www.vin-decoder.pl - Kompletna porażka, zdobyte informacje to: rok 2006 (!) i „automat” (!).
Koszt: za darmo. Czy warto? Nie!
www.autodna.pl - W podstawowym raporcie informacje prawidłowe (skrzynia, silnik, kod lakieru), ale jest ich niewiele. Brak wyposażenia, zdjęć. Dodatkowe informacje? Zachęta do zakupu raportu AutoCheck (39,90 zł) lub Carfax (aż 99,90 zł).
Koszt: 14,9 zł. Czy warto? Nie!
www.pl.vindecoder.eu - Nic ciekawego: rok modelowy 2005 (poprawny) i… to wszystko.
Koszt: za darmo. Czy warto? Nie!
www.dekoder-vin.pl - Mało wiadomości: brak roku produkcji, właściwa skrzynia biegów.
Koszt: 9,99 zł. Czy warto? Nie – zbyt mało informacji!