- Każdy nowy model musi być połączony z siecią
- Producenci w przypadku podłączenia auta do internetu korzystają z tego bardziej niż kierowcy
- Dzięki połączeniu z siecią podróżujący otrzymują aktualne informacje o korkach i różnych utrudnieniach na drogach
Czy tego chcemy, czy nie, coraz więcej samochodów będzie podłączonych do internetu. Według ekspertów do 2022 roku, czyli w ciągu najbliższych 4 lat, na drogach całego świata ma się pojawić nawet ponad 125 milionów pojazdów skomunikowanych z sieciami telekomunikacyjnymi. Według analityków z międzynarodowej firmy badawczej Counterpoint oznacza to wzrost rynku Connected Car nawet o 270 proc.
Najwięcej aut seryjnie wyposażonych w łącza internetowe ma się pojawić w Europie (głównie we Francji, Niemczech i Wielkiej Brytanii), ale analitycy prognozują olbrzymi wzrost popularności takich rozwiązań również w Chinach. W Europie duży wpływ na rozwój technologii ma wprowadzenie obowiązku wyposażenia nowo homologowanych samochodów w system automatycznego wzywania pomocy w razie wypadku, czyli w funkcję określaną mianem „eCall”.
Na potrzeby eCall w samochodach są umieszczane ukryte moduły (zwykle starsze wersje 2G/3G, a rzadziej nowsze LTE) do łączności z siecią komórkową na terenie całej Unii Europejskiej. W sytuacji kolizji samochód połączy się z centrum alarmowym i udostępni kluczowe dane, takie jak lokalizacja, liczba pasażerów czy numer vin. W Polsce w ramach infrastruktury do obsługi numeru 112 i komunikacji z samochodami przygotowano 17 wojewódzkich ośrodków CPR (centrum powiadamiania ratunkowego). Wszystkie wyposażono w SIPR, czyli System Informatyczny Powiadamiania Ratunkowego.
Internet w aucie nie tylko dla bezpieczeństwa
Oczywiście, eCall to niejedyne rozwiązanie do skomunikowania samochodów. Własne rozwiązania do połączenia pojazdów z internetem za pośrednictwem sieci komórkowych producenci samochodów stosują od lat. Jednym z najpopularniejszych, a jednocześnie najstarszych systemów na rynku jest GM OnStar. Według analityków Counterpoint koncern GM miał w 2017 roku aż 46 proc. udziałów w rynku aut fabrycznie wyposażonych w moduły łączności z siecią. To rekordowy wynik – niemal taki, jak mają trzej najwięksi rywale razem wzięci.
Kluczowe udziały w światowym rynku Connected Car mają jeszcze trzy firmy z Niemiec: Audi (14 proc.), BMW (20 proc.) oraz Mercedes (13 proc.). Każdy z producentów stosuje własne rozwiązania, które jednak pod względem funkcjonalności są do siebie podobne. Właściciel auta ma dostęp do wybranych informacji o stanie samochodu, a dane są zwykle przechowywane przez samych producentów aut.
Imponujące wyniki Audi, BMW, GM i Mercedesa oznaczają jedno: ponad 90 proc. udziałów w rynku mają zaledwie cztery firmy. Tylko 7 proc. należy do pozostałych graczy, wśród których warto wspomnieć m.in. o koncernie PSA, od lat stosującym własne rozwiązanie do automatycznego wzywania pomocy czy kontaktu z konsultantem, podobnie jest w przypadku aut Volvo.
Co daje dostęp do sieci w aucie?
Dzięki połączeniu z siecią podróżujący otrzymują aktualne informacje o korkach i różnych utrudnieniach na drogach. Łatwiej wyszukać adresy do nawigacji, ceny na stacjach paliw czy sprawdzić dostępność wolnych miejsc parkingowych, można również zweryfikować, czy np. są dostępne aktualizacje map do nawigacji.
Z domu da się zalogować na konto użytkownika i sprawdzić: lokalizację pojazdu, aktualny przebieg, ilość paliwa czy napięcie w instalacji elektrycznej. Dowiemy się również, kiedy należy się pojawić w serwisie na przegląd lub wymianę oleju. W razie awarii można skorzystać z aplikacji i umówić się na wizytę w serwisie (dane o usterkach i stanie pojazdu trafiają do stacji ASO, zanim jeszcze do niej dojedziemy), niektóre defekty można nawet zdalnie usunąć. To wszystko korzyści dla użytkowników aut. Warto mieć świadomość, że nie ma nic za darmo – producenci aut zyskują na ich podłączeniu do internetu więcej niż użytkownicy.
Na serwerach producentów samochodów są gromadzone terabajty danych o każdym aucie z osobna i o tym, jak jest ono użytkowane. Dla firm motoryzacyjnych takie informacje mają olbrzymie znaczenie. Dzięki nim producenci mogą na bieżąco obserwować, jak w praktyce sprawdzają się rozwiązania zastosowane w pojazdach i – de facto – testować nowe modele na klientach.
Precyzyjne dane ułatwiają np. rozpatrywanie roszczeń gwarancyjnych – informacje o tym, jak samochód był traktowany przez użytkownika, na bieżąco trafiają na serwery producenta. Mogą one też być wykorzystywane np. do wyjaśnienia przyczyn wypadków, choć koncerny motoryzacyjne (na razie) niechętnie dzielą się swoją wiedzą z ubezpieczycielami. Samochody połączone z siecią to też źródło wartościowych danych marketingowych – zainstalowane aplikacje pozwalają tworzyć dokładne profile użytkowników, które można sprzedać np. dostawcom usług, bankom, firmom ubezpieczeniowym.
Takie możliwości dotyczą nie tylko nowych aut! Za pomocą odpowiednich modułów OBD, dostarczanych przez producentów aut, do internetu można podłączyć także modele nawet sprzed 10 lat (w przypadku Mercedesa też wybrane auta produkowane od 2002 roku!). Niektóre z nich są oferowane za symboliczną złotówkę – choć warto pamiętać, że za dodatkowe możliwości płacimy też tak, że tracimy część naszej prywatności.
Podłączenie nawet starszych aut do sieci też jest możliwe
Producenci samochodów zaczęli oferować uniwersalne rozwiązanie, dzięki któremu nawet samochody sprzed kilkunastu lat można połączyć z siecią. Za oceanem, w USA, oferuje je Ford, a w Europie – Mercedes oraz Volkswagen. Wszystkie rozwiązania mają wspólny element – moduł podłączany do gniazda diagnostycznego OBD2 w samochodzie. Moduł łączy się poprzez Bluetooth z bezpłatną aplikacją w telefonie.
Wszystko po to, żeby użytkownik mógł sprawdzić kluczowe dane eksploatacyjne o samochodzie (napięcie w instalacji elektrycznej, poziom paliwa, szacowany zasięg, przebieg czy zbliżający się przegląd). Ale to nie wszystko. Aplikacja przydaje się także do analizy stylu jazdy czy odnalezienia zaparkowanego pojazdu. Tyle korzyści dla użytkownika. Swój zysk ma także producent samochodu, gdyż czerpie wiedzę także o tych pojazdach, które są po gwarancji i rzadko trafiają do stacji ASO.
Volkswagena podłączysz do sieci za złotówkę!
Moduł Volkswagen Connect kosztuje tylko 1 zł i pasuje nie tylko do wszystkich najnowszych modeli, lecz także do aut VW wyprodukowanych od 2008 roku. Sprzęt sprawdziliśmy także w kilku modelach Skody – działa bez zarzutu. Samo urządzenie jest bardzo małe, więc ryzyko zahaczenia nogą o sprzęt praktycznie nie istnieje. W odróżnieniu od modułu do Mercedesów nie wymaga żadnej aktywacji.
Działa od razu po podłączeniu w samochodzie i sparowaniu przez Bluetooth z telefonem (trzeba w nim wpisać kod widoczny na urządzeniu). Poprzez VW Connect poznamy: przebieg samochodu, napięcie akumulatora, poziom paliwa, dystans do przeglądu i wymiany oleju. Wszystkie tankowania (ilość paliwa i koszt) są rejestrowane, żeby poznać koszty eksploatacji.
Sprawdzimy nawet pozycję zaparkowanego samochodu. Program rejestruje także odbyte podróże – na mapie możemy zobaczyć nawet trasę przejazdu. Wszystko działa bardzo szybko i sprawnie. Jest możliwość zdalnego sterowania pracą dodatkowego ogrzewania wnętrza. Niestety, aplikacja, która pracuje cały czas, zwiększa pobór energii w telefonie.
Zdalna diagnoza OBD do Mercedesów
Moduł Mercedes Me Adapter pasuje do wielu modeli Mercedesa. Zależnie od wersji i modelu samochodu adapter przyda się w pojazdach wyprodukowanych w 2002 roku i nowszych. Sprzęt kosztuje ok. 50 zł. Sam moduł jest stosunkowo niewielki, więc nawet po wpięciu do gniazda w samochodzie nie powinien nam przeszkadzać. Ryzyko zahaczenia nogą o sprzęt okazuje się praktycznie bliskie zeru.
Samo nawiązanie połączenia z telefonem jest dość łatwe, ale to nie wystarczy, żeby zacząć korzystać z modułu. Trzeba jeszcze założyć konto i aktywować moduł u dilera Mercedesa. Funkcjonalność Me Adapter jest ograniczona względem programu Mercedes Me (samochód fabrycznie podłączony do internetu przez ukryty moduł). Możemy sprawdzić poziom paliwa, napięcie akumulatora, przebieg, odbyte trasy czy czas parkowania. Program przydaje się również do znalezienia zaparkowanego samochodu.
Uwaga: gdy aplikacja jest włączona przez cały czas, to wtedy zauważalnie zwiększa pobór prądu w telefonie. Bateria może się wówczas znacznie szybciej rozładować.
Naszym zdaniem
Internet w samochodzie otwiera setki nowych możliwości. Łatwo docenić funkcje zdalnego sprawdzenia statusu auta czy uruchamiania wybranych funkci. Trzeba jednak pamiętać, że te możliwości sprawiają, że inni mogą przejąć kontrolę nad naszym autem.