• Tlenki azotu wydobywające się z rur wydechowych nowoczesnych aut nie są obojętne dla naszego zdrowia
  • Im bardziej wysilony silnik, tym więcej powstaje w nim tlenków azotu
  • Emisja NOx to nie tylko problem silników wysokoprężnych, ale również benzyniaków z bezpośrednim wtryskiem paliwa

Skandal związany z silnikami wysokoprężnymi nie cichnie. Co kilka miesięcy odkrywane są nowe fakty. Na liście marek, które stosowały specjalne oprogramowanie, maskujące faktyczne normy emisji spalin pojawiają się nowe. W wielu krajach efektem afery dieselgate są wysokie kary dla producentów samochodów. Natomiast kierowcy, którzy poruszają się wadliwymi autami (można je chyba tak określić?) muszą jechać do serwisu w celu przeprowadzenia modyfikacji, dzięki którym ich samochody będą spełniać określone normy emisji spalin.

Jakby tego było mało i tak cały czas trujemy się spalinami aut emitujących tlenki azotu. Dziennikarze z redakcji Auto Bild wraz ze specjalistami z uniwersytetu w Haidelbergu postanowili sprawdzić, jakie stężenie tlenków azotu jest we wnętrzu samochodu poruszającego się w mieście. Chyba dla nikogo nie będzie niespodzianką fakt, że stężenie NOx we wnętrzu samochodu znacznie przekroczyło dopuszczalne limity. Czy można tego uniknąć? Jak się okazuje tak - powietrze wpływające do kabiny auta z trujących tlenków azotu można oczyścić niemal w 100 procentach, a sposobem na to jest specjalny filtr kabinowy oferowany od lat. Smutne jest to, że nie znajdziecie go w wyposażeniu fabrycznym nowego samochodu.