Są takie dni, kiedy właściciele domów zazdroszczą mieszkańcom bloków. Dzieje się tak zimą, kiedy spadnie śnieg. Dużo śniegu! Mieszkaniec blokowiska może w takiej sytuacji spać spokojnie – walką z białym puchem powinien zająć się zarządca nieruchomości. Właściciel domu musi zadbać o to sam. Usunięcie kilkucentymetrowej warstwy śniegu nawet z niewielkiego, kilkudziesięciometrowego podjazdu i przydomowych chodników zajmuje co najmniej kwadrans i wymaga dużego wysiłku.
Oczywiście, odrobina ruchu przed wyjściem do pracy lub po powrocie z niej nikomu nie zaszkodzi – ale swoją energię można spożytkować znacznie przyjemniej. W dobie internetu, kuchenek mikrofalowych i Facebooka zwykła szufla śnieżna to ewidentny przeżytek. Postanowiliśmy więc sprawdzić, czy pracy przy odśnieżaniu nie da się jakoś ułatwić. Od czego są mechaniczne odśnieżarki? Nie chcemy robić konkurencji służbom komunalnym (choć te nadal preferują używanie szufli), więcdo naszego testu wybraliśmy niewielką odśnieżarkę elektryczną Stiga o mocy 2000 watów. Na rynku dostępne są zarówno urządzenia mniejsze, np. „szufle elektryczne” o mocy 1300watów, jak i profesjonalne maszyny samobieżne z mocnymi silnikami spalinowymi.
Te pierwsze nadają się do odśnieżania przydomowych chodników, ale z większym podjazdem już sobie nie poradzą. Z kolei duże odśnieżarki spalinowe to bardzo drogi sprzęt, którego zakup opłacić się możetylko właścicielom dużych posesji lub zarządcom nieruchomości.
Na pierwszy rzut oka odśnieżarka wygląda bardzo podobnie do... kosiarki. Zresztą obsługa tych urządzeń też jest bardzo zbliżona. Główna różnica polega na tym, że zamiast obrotowego noża odśnieżarka ma pod spodem poziomy wirnik z odpowiednio wyprofilowanymi łopatkami. Zbiera on z podłoża śnieg, a następnie wyrzuca przez rurę znajdującą się w górnej części urządzenia. Rura ma ruchomą końcówkę, przy pomocy której można ustawić właściwy kierunek wyrzucania śniegu. Jak taki sprzęt sprawdza się w praktyce? Nieźle. Dopóki śnieg nie jest zmrożony ani mocno ubityodśnieżanie odbywa się szybko i nie wymaga wysiłku.
Czas do tego potrzebny jest co najmniej trzy razy krótszy niż w przypadku używania łopaty lub szufli – o znacznie mniejszym nakładzie pracy nawet nie wspominając.Trzeba jednak uważać, żeby nie ustawiać się pod wiatr oraz żeby nikogo nie było w „polu rażenia”– strumień śniegu rozpylanego przez urządzenie jest naprawdę silny.Wszystkim wygodnickim szczerze polecamy.
Nie tylko na własnej posesji! - Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach z dnia 13 września 1996 r. (Dziennik Ustaw z 2005 r. nr 236 poz. 2008), art. 5, ust. 4, pkt 3: „Uprzątnięcie błota, śniegu, lodu i innych zanieczyszczeń z chodników położonych wzdłuż nieruchomości, przy czym za taki chodnik uznaje się wydzieloną część drogi publicznej służącą dla ruchu pieszego położoną bezpośrednio przy granicy nieruchomości; właściciel nieruchomości nie jest obowiązany do uprzątnięcia chodnika, na którym jest dopuszczony płatny postój lub parkowanie pojazdów samochodowych”.