Dopiero dzięki aferze z silnikami Volkswagena, które okazały się wcale nie tak czyste, jak deklarował to producent, wielu kierowców dowiedziało się, że ich auta emitują szkodliwe tlenki azotu – znacznie groźniejsze od dwutlenku węgla, którym przecież straszono od lat. W dużym uproszczeniu: jeśli diesel ma być mocny, oszczędny i przy tym nie może przesadnie dymić, to spalanie musi się odbywać w wysokich temperaturach i przy jak najwyższym ciśnieniu.

W takich warunkach ubocznym efektem jest wzrost emisji trujących tlenków azotu. Nie da się ich tak po prostu odfiltrować ze spalin, ale można je przetworzyć w inne, niegroźne substancje, zanim opuszczą rurę wydechową auta. Do tego właśnie służą systemy SCR, czyli układy tzw. selektywnej redukcji katalitycznej, wymagające stosowania preparatu AdBlue.