Trudne warunki, w jakich pracuje samochodowy układ klimatyzacji w połączeniu z niską jakością komponentów, powodują, że wymaga on regularnej obsługi, a czasem także kosztownych napraw. „Klima”, niestety, nie jest wieczna!
Latem, gdy wydajność, klimatyzacji łatwo ocenić, w ogłoszeniach o sprzedaży kilkuletnich samochodów pojawiają się uwagi: klima do nabicia! Nie do końca wiadomo, czy to zaleta auta (ma klimatyzację), czy wada (bo jej naprawa może być ekstremalnie droga). W każdym razie pytanie, dlaczego sprzedawca nie usprawnił tego urządzenia przed sprzedażą, jest bardzo ważne. Często dlatego, że to wydatek ekonomicznie nieopłacalny. O ile bowiem zwykłe dbanie o klimatyzację nie musi być bardzo drogie, o tyle już wszelkie naprawy pociągają za sobą znaczne koszty.
Foto: Auto Świat
Wiosenny serwis klimatyzacji - Czyli, czas nabić klimę
Klimatyzacja w samochodzie swoją budową przypomina zwykłą domową lodówkę. Podstawowe elementy to: kompresor sprężający czynnik chłodniczy, skraplacz (chłodnica), parownik oraz system sterujący. Jednak w aucie – w przeciwieństwie do zwykłej lodówki –podstawowe elementy są zintegrowane ze skomplikowanym układem wentylacji. W klimatyzacjach automatycznych montuje się wiele silniczków sterujących przepływem powietrza, od kilku do kilkudziesięciu czujników badających temperaturę w różnych miejscach kabiny, mierzących temperaturę powietrza docierającego do układu, nasłonecznienie, położenie zaworów na przewodach powietrznych itp.
Całość – znów w przeciwieństwie do domowej lodówki – pracuje w fatalnych warunkach, jest narażona na drgania, skoki temperatury zewnętrznej, wilgoć, uszkodzenia mechaniczne. W efekcie układ klimatyzacji jest jednym z bardziej skomplikowanych, a jednocześnie narażonych na usterki podzespołów w aucie. Zdarzają się awarie typowe: mechaniczne uszkodzenie chłodnicy (kamieniami, korozją z powodu wieku), awarie kompresorów (gdy np. nie uzupełnimy w porę czynnika chłodzącego), wycieki, a także nietypowe, powodujące niespodziewane reakcje urządzenia, np. fale zimnego lub gorącego powietrza wtłaczanego do kokpitu. Te ostatnie mogą być spowodowane awarią czujników lub sterowania, a także... problemami innych urządzeń, pozornie niezwiązanych z „klimą”. Takie „cuda” może powodować nawet niesprawne chłodzenie silnika. W każdym razie, nawet jeśli „klima” działa, wymaga obsługi. Nie jest prawdą, że dopóki działa, można z niej korzystać bez żadnych inwestycji.
strona 2
Faktem jest, że starsze klimy, szczególnie te współpracujące z freonem, potrafiły działać bezawaryjnie nawet kilkanaście lat. Nowsze nie są już ani tak bezawaryjne, ani tak bezobsługowe, ani trwałe. Producenci nauczyli się oszczędzać, cowidać na pierwszy rzut oka, gdy porówna się podzespoły starszych i nowszych urządzeń. Inna sprawa, że „klima” to dziś rzecz dodawana do większości aut w standardzie. Najprostszym sposobem dbania o „klimę” jest korzystanie przynajmniej co 2 lata z wymiany płynu za pomocą tzw. „kombajnu” – takich automatycznych urządzeń używa większość stacji szybkiej obsługi i warsztatów autoryzowanych. Dopóki klimatyzacja jest sprawna, ekspresowe przeglądy w zupełności wystarczają. Gorzej, jeśli nie jest. „Kombajn”to urządzenie bezmyślne, jeśli nie obsługuje go prawdziwy fachowiec, łatwo o pomyłkę i odesłanie klienta z „nabitą” klimatyzacją, która po godzinie przestanie działać. To dlatego, że podciśnieniowe sprawdzanie szczelności czasem okazuje się niewystarczające, a ponadto automat nieprawidłowo zaprogramowany może wtłoczyć do układu niewłaściwą ilość czynnika chłodzącego. Mechanik z wagą i doświadczeniem myli się zdecydowanie rzadziej.
Zarówno warsztaty szybkiej obsługi, jak i warsztaty autoryzowane do obsługi klimatyzacji używają tzw. „kombajnów”. Takie urządzenie podłącza się do „klimy” w aucie, z pamięci urządzenia wybiera się odpowiedni model samochodu, włącza i... dalej już się „samo robi”: urządzenie najpierw odsysa stary czynnik chłodzący, potem wytwarza podciśnienie, sprawdzając szczelność układu (uwaga, to nie zawsze zdaje egzamin!), a następnie pompuje w klimatyzację odpowiednią ilość płynu. Jeśli „klima” była sprawna, będzie dobrze działać.
Foto: Auto Świat
Wiosenny serwis klimatyzacji - Czyli, czas nabić klimę
„Manualna” obsługa klimatyzacji jest nieco bardziej pracochłonna niż automatyczna, ale absolutnie nie można powiedzieć, że gorsza. Po odessaniu czynnika chłodzącego mechanik sprawdza jego ilość, obliczając, ile brakowało (niewielki ubytek do ok. 15 proc. rocznie to norma). Jeśli był większy, konieczna jest kontrola szczelności układu. Napełnia się go azotem, bo jest tani, wprzeciwieństwie do czynnika chłodzącego. Kontrola ciśnieniowa jest znacznie pewniejsza od podciśnieniowej, jaką wykonują automaty (uszczelnienia mogą zachowywać się inaczej). Cały układ spryskuje się wodą z mydłem i oczekuje bąbelków. Jeśli jest nieszczelność, mechanik ją likwiduje, następnie znów napełnia układ azotem, a jeśli nic już nie cieknie, opróżnioną klimatyzację napełnia przefiltrowanym czynnikiem chłodzącym z dodatkiem substancji smarującej i uszczelniającej. Aby zapewnić czyste powietrzew samochodzie, trzeba też wymienić filtr kabinowy – zwykle po roku jest już w kiepskim stanie.
strona 3
Nikt dotąd nie wymyślił trwałego sposobu na odgrzybienie klimatyzacji i nie wyprodukowano dotychczas takiej, która gwarantowałaby dostarczanie do wnętrza zawsze świeżego powietrza. W wilgotnej atmosferze układu wentylacyjnego rozwijają się drobnoustroje oraz grzyby. Likwiduje się je albo przez dostarczanie specjalnej substancji do wlotów powietrza, albo wstawiając specjalny dozownik do auta i pozostawienie klimatyzacji działającej w obiegu zamkniętym na kwadrans lub dłużej. Można to zrobić w serwisie lub też samemu.
Mam w kilkunastoletnim aucie klimatyzację, która do niedawna jeszcze działała dobrze, ale ostatnio słabiej. Byłem już w kilku warsztatach szybkiej obsługi, żeby nabić klimatyzację, ale wszędzie mówią, że obsługują tylko auta z czynnikiem R134a, a ja mam jakiś inny. Nie wiem już, co mam z tym fantem zrobić.
Foto: Auto Świat
Wiosenny serwis klimatyzacji - Czyli, czas nabić klimę
Prawdopodobnie klimatyzacja w Pańskim aucie przystosowana jest do czynnika R-12, czyli freonu, który wycofywany był od połowy lat 90. jako szkodliwy dla warstwy ozonowej Ziemi. Być może Pańska „klima” działała bez serwisu te kilkanaście lat, bo urządzenia starego typu napełnione freonem były znacznie trwalsze niż produkowane dziś. Niemniej z czasem freon się ulotnił. Należy pojechać do warsztatu zajmującego się klimatyzacjami i poprosić o przegląd i nabicie klimatyzacji. Nikt tego przez telefon nie potwierdzi, ale fachowcy mają jeszcze zapasy freonu. Uwaga: jeśli Pan lubi swoją „klimę”, niech Pan nie korzysta z propozycji wypełnienia układu czynnikiem zastępczym.
Silnik mojego Fiata Punto 1.2 słabnie po włączeniu klimatyzacji. Mechanik powiedział mi, że tak ma być. Czy to prawda?
Sprężarkanapędzana jest silnikiem. Jej włączenie może powodować spadek osiągów auta.
Po włączeniu klimatyzacji z kratek nawiewu wydobywa się „zgniły” zapach. Nie pomagają drzewka zapachowe. Jak z tym walczyć?Trzeba klimatyzację odgrzybić w warsztacie albo samemu, korzystając z jednego z pokazanych obok środków chemicznych. Można też skorzystać z ozonowania wnętrza, ale skuteczność tej metody jest dyskusyjna.