Inni muszą się jednak z chwilą nadejścia ciepłych dni mieć na baczności. Podróżując w chłodne dni w normalnych warunkach drogowych, nie zauważymy, że układ chłodzenia jest niesprawny.Lepszy prosty test niż niemiła niespodziankaDlatego u progu lata warto przeprowadzić banalny test. Auto uruchamiamy i pozostawiamy na wolnych obrotach na kilka minut (mniej paliwa i czasu stracimy, jeśli zrobimy to po powrocie do domu, gdy silnik jest już ciepły). Obserwujemy wskazówkę temperatury wody. Zanim wejdzie ona na czerwone pole, musi włączyć się wentylator chłodnicy! To właśnie uszkodzenie termicznego włącznika wentylatora jest najczęstszą przyczyną przymusowego postoju na poboczu. Jeśli dojdzie do takiej awarii, kierujący starszymi autami mogą pokusić się o podłączenie wentylatora "na krótko" (czyli zwarcie popsutego włącznika). Jednak w wypadku nowoczesnych aut zdecydowanie nie zalecamy żadnych manipulacji przy instalacji elektrycznej - pozostaje wezwać pomoc drogową. W wielu autach wentylatory chłodnicy napędzane są przez silnik za pośrednictwem sprzęgła sterowanego temperaturą (tzw. wisko). Jego niesprawność trudno zauważyć, bo nawet w razie awarii wentylator obraca się, tyle że za wolno. Gorzej, gdy układ chłodzenia przegrzewa się nawet wtedy, kiedy wentylator pracuje prawidłowo. Należy wtedy sprawdzić poziom płynu w układzie chłodzenia. Znaki wskazujące stan znajdziemy na zbiorniczku wyrównawczym. Uwaga: otwarcie jego korka, kiedy silnik jest gorący, może skończyć się poparzeniem, nawet gdy w zbiorniku nie ma płynu. Z dolewkami czekamy do chwili, aż układ ostygnie, także dlatego, by nie uszkodzić silnika! Małe ubytki płynu są normalne, ale w przypadku gdy trzeba dolać go dużo, należy szybko ustalić przyczynę wycieku.Termostat, pasek lub po prostu brudJeśli wskazówka temperatury płynu wchodzi na czerwone pole mimo jego prawidłowego poziomu i sprawnego wentylatora, układ chłodzenia na pewno wymaga naprawy. Przyczyn problemów może być kilka. Bywa, że zatnie się termostat, co prowadzi do przegrzania nawet zimą. Przewody do chłodnicy będą wtedy zimne, nawet gdy silnik jest gorący. Kolejna przyczyna to ślizgający się pasek pompy wody. Trzecia możliwość to mała sprawność chłodnicy, wynikająca z zanieczyszczenia jej błotem, owadami lub - w środku - kamieniem kotłowym.Sposób na małą awarięJeżeli silnik nadmiernie się nagrzewa, ale sytuacja nie jest jeszcze dramatyczna (wskazówka nie oparła się o skraj czerwonego pola, spod maski nie buchają kłęby pary), można spróbować obniżyć temperaturę, stosując pewien prosty trik. Nastawiamy na maksymalną moc ogrzewanie i włączamy najwyższy bieg dmuchawy wentylacji wnętrza. W ten sposób nagrzewnica przynajmniej częściowo przejmuje na siebie rolę chłodnicy. Ten sposób sprawdza się nieźle, np. w przypadku awarii sprzęgła lub silniczka wentylatora chłodnicy. Uwaga! Jeżeli po włączeniu ogrzewania z nawiewów nie zaczyna od razu płynąć gorące powietrze, choć wskaźnik temperatury znajduje się na czerwonym polu, natychmiast gasimy silnik. Oznacza to bowiem, że najprawdopodobniej w układzie chłodzenia nie ma już prawie wcale płynu. Kontynuowanie jazdy w takiej sytuacji bywa bardzo kosztowne - grozi wypaleniem uszczelki pod głowicą, pęknięciem głowicy, a jeśli będziemy uparci - nawet zatarciem silnika!Pomoc z butelkiW sklepach motoryzacyjnych i na stacjach benzynowych dostępne są liczne "cudowne" preparaty do chłodnic. Popularne są m.in. uszczelniacze w formie płynu lub granulatu. To dosyć ryzykowny sposób na radzenie sobie z niewielkimi wyciekami, bo niektóre ze środków potrafią np. zatkać zawory nagrzewnicy lub pogorszyć wydajność układu chłodzenia. Jeśli jednak w niedzielne popołudnie z dala od warsztatu płyn z chłodnicy zacznie nam mocno kapać, zastosowanie takiego środka uszczelniającego może okazać się jedynym wyjściem. Po powrocie "do cywilizacji" warto wtedy jak najszybciej użyć środka do płukania układów chłodzenia, a następnie usunąć wszelkie nieszczelności zgodnie z technologią napraw producenta .
Zanim zrobi się gorąco
Kierowcom jeżdżącym po ulicach dużych miast niespodzianki raczej nie grożą. Korki - codzienność w wielkich aglomeracjach - sprawiają, że układ chłodzenia wystawiany jest na próbę przez okrągły rok.