Co zrobić, by urlopowy wyjazd za granicę nie stał się koszmarem i nie wiązał się z ogromnymi sumami wydanymi na mandaty? Przede wszystkim przed podróżą należy zapoznać się z obowiązującymi przepisami w tych państwach, które chcemy odwiedzić. Praktycznie na każdej granicy przy drodze ustawiono tablicę przypominającą, z jakimi prędkościami można się poruszać w danym kraju
Wiele przydatnych informacji znajdziemy również na stronach polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych (www.msz.gov.pl). Cennym źródłem wiedzy są też portale internetowe. To z nich możemy dowiedzieć się o specyficznych przepisach w danym państwie czy o oszustach grasujących w tym kraju.
Uwaga na oszustów na drogachPrzykładem może być Ukraina, gdzie przebrani za milicjantów kozacy wyłudzali od zagranicznych gości opłatę ekologiczną. Dlatego przed wyjazdem należy poszukać w internecie informacji o pułapkach czyhających na obcokrajowców. W tym celu warto wejść na stronę http://podroze.auto-swiat.pl, na której znajdują się informacje m.in. o obowiązujących przepisach. Pamiętaj, że jeśli masz wątpliwości, czy słusznie zostałeś ukarany, skontaktuj się z polskim konsulatem. W razie kłopotów placówka dyplomatyczna powinna zapewnić nam pomoc.
Dostałeś mandat? Zapłać go A co w sytuacji, gdy dostaniemy mandat? Jeżeli wypisuje go policjant, musimy liczyć się z tym, że trzeba będzie zapłacić na miejscu. Nie liczmy na to, że zgodzi się na kredytowy. Policja wychodzi z założenia (słusznie zresztą), że jeżeli nie ściągnie pieniędzy od razu,później może się to okazać niemożliwe. Nieco inaczej wygląda sprawa z przekroczeniem prędkości zarejestrowanym przy użyciu fotoradaru. Coraz częściej zagraniczne policje zwracają się do polskich służb z prośbą o przekazanie danych właściciela pojazdu i wysyłają mu zdjęcie z urządzenia. Także wtedy najlepiej zapłacić karę. Jeśli tego nie zrobimy, może okazać się, że z roku na rok będą naliczane odsetki i w niedługim trzeba będzie zapłacić kilkakrotnie więcej, niż wyniosła kwota mandatu. Jeżeli nie udamy się ponownie do danego kraju, to prawdopodobnie kara nas ominie. Ale wystarczy, że pojawimy się tam tylko przejazdem, a zostaniemy zmuszeni do uiszczenia całej należnej kwoty.
Mandat za wycieraczką
W wielu miastach zakazy dotyczą np. parkowania czy wjazdu do centrów. Informacje o tym zazwyczaj pisane są w języku urzędowym danego państwa, ale nasza nieznajomość go nie zwalnia z obowiązku przestrzegania zakazu. Jeśli zaparkujemy w niewłaściwym miejscu, to oprócz mandatu za szybą (w Niemczech 70 euro) na koło zostanie założona blokada.
Gdzie mogą nas zatrzymać?nJeżeli dostaniemy w jakimś kraju mandat i nie zapłacimy go, to musimy liczyć się z tym, że przy ponownym wjeździe na terytorium tego państwa zostaniemy zmuszeni do uregulowania należności.
I nie ma znaczenia, czy przylatujemy, czy wchodzimy pieszo. Nawet jeżeli uda nam się bezproblemowo przekroczyć granicę, to i tak nie możemy spać spokojnie. W każdej chwili można trafić na rutynową kontrolę policji. A wtedy – jeśli okaże się, że w systemie jest informacja o niezapłaconym przez nas mandacie – szybko nie odjedziemy. Często nasze dane przekazują policji wypożyczalnie samochodów, z których wynajęliśmy auto i popełniliśmy nim jakieś wykroczenie.
Jak nie dać się aresztować, Dla wielu osób wyjazd zagraniczny jest wyzwaniem samym w sobie. Nieświadomi różnic w egzekwowaniu prawa i przepisach kierowcy zachowują się tak samo jak w Polsce. Otrzeźwienie przychodzi dopiero podczas kontroli drogowej. Jeżeli jest to tylko rutynowe zatrzymanie, to zazwyczaj nie ma się czego obawiać. Po sprawdzeniu dokumentów możemy jechać dalej.
Foto: Auto Świat
Uwaga! Zagraniczny mandat to duże wydatki
Gorzej, jeśli popełniliśmy wykroczenie. Wtedy musimy nastawić się na dłuższą kontrolę. Ale nawet w takim przypadku nie możemy pozwolić sobie na emocje. Najważniejsze to zachować spokój i nie pogarszać swojej sytuacji. Często największym problemem jest nieznajomość języka. Warto wtedy zadzwonić do polskiego konsulatu. Adresy polskich placówek dyplomatycznych i przydatne numery telefonów można znaleźć na stronie Ministerstwa Spraw Zagranicznych (www.msz.gov.pl). Tam w zakładce „Informacje konsularne” oprócz danych teleadresowych znajdziemy poradnik „Polak za granicą”, informujący o tym, jak należy zachować się w danym kraju i na co zwracać szczególną uwagę.
strona 2
Warto pamiętać, że w wielu krajach wykłócanie się z policjantem i próba negocjowania wysokości mandatu przynoszą efekt odwrotny od zamierzonego. Jeżeli nie przyjmujemy kary, sprawa automatycznie trafia do sądu. Na poczet ewentualnej grzywny i opłat związanych z procesem mogą być zabezpieczone posiadane przez kierowcę pieniądze lub inne wartościowe rzeczy (np. nawigacja satelitarna, aparat fotograficzny). Podczas wyjazdów zagranicznych warto pamiętać, że policja rygorystycznie podchodzi nie tylko do przestrzegania obowiązujących przepisów kodeksu drogowego, lecz także do stanu technicznego pojazdu i dokumentów. Jeśli okaże się, że nasz samochód ma np. wycieki z silnika, musimy liczyć się z odholowaniem pojazdu i koniecznością naprawy w wyznaczonym miejscu. Za wszystko oczywiście będziemy musieli zapłacić. Jeśli natomiast podejrzenia funkcjonariuszy wzbudzą nasze dokumenty, to zazwyczaj kończy się na ich zatrzymaniu oraz odholowaniu samochodu do czasu wyjaśnienia wątpliwości.
Także i w tym przypadku wszystkie koszty ponosi obcokrajowiec. Za granicą trzeba pamiętać, by nie prowadzić samochodu pod wpływem alkoholu. W niektórych krajach dopuszczalne stężenie alkoholu we krwi jest większe niż w Polsce. Ale po przekroczeniu wartości granicznej kary okazują się znacznie wyższe od stosowanych w naszym kraju. Dość łagodnie zostaniemy potraktowani w Serbii, gdzie dopuszczalny poziom alkoholu we krwi wynosi 0,5 promila, a kara za jego przekroczenie zaczyna się od 55 euro. Ale już np. w Estonii za jazdę po pijaku zapłacimy do 1150 euro, w Irlandii od 1270 euro, natomiast w Wielkiej Brytanii do 6500 euro. W Norwegii za jazdę w stanie wskazującym na spożycie alkoholu grozi kara więzienia, zakaz prowadzenia pojazdów na czas określony oraz grzywna. Równie surowo możemy być potraktowani w Szwecji, gdzie za łamanie przepisów grożą nie tylko wysokie mandaty, lecz także odebranie prawa jazdy czy nawet kara pozbawienia wolności.