Ale czy zastanawiałeś się kiedyś, ile naprawdę wydasz pieniędzy, jeżdżąc przez kilka kolejnych lat autem, które właśnie zamierzasz nabyć? Czy tak jak większość przyszłych właścicieli samochodu, zwracasz uwagę głównie na cenę zakupu? Aby ułatwić ci wybór, porównaliśmy trzy warianty. Pierwszy z nich to zakup nowej Kii cee'd za gotówkę. Zwykle kupując w salonie, wydaje się trochę więcej pieniędzy niż zakładano wcześniej, stąd wytypowaliśmy cee'da za 51 900 złotych. Druga opcja to większe auto - Toyota Avensis, która w wersji 1.6 ma atrakcyjną cenę 68 500 zł i bogate wyposażenie. Zakładamy, że na tego rodzinnego sedana wyłożysz 50 tys. zł gotówki, a na resztę zaciągniesz kredyt. Na pewno lubisz jeździć, a wymienione auta z podstawowymi silnikami wystarczą do bardzo spokojnego podróżowania.Dlatego trzeci wariant to 3-letni Ford Mondeo z dwulitrowym turbodieslem, znany z niemal sportowego prowadzenia i świetnej dynamiki jazdy. Cena? 51 300 złotych. Oprócz kosztów eksploatacji przez trzy lata, przy przebiegu 25 tys. km rocznie, oceniamy również walory użytkowe i wrażenia z jazdy - tak jak w naszych testach. Licząc koszty przeglądów, bierzemy pod uwagę te elementy, które muszą być wymienione według procedur autoryzowanych serwisów plus normalnie zużywające się części eksploatacyjne, jak np. klocki hamulcowe. W Mondeo dochodzą jeszcze koszty nieplanowanych napraw pogwarancyjnych.Gwarancja sukcesu? Kia kusi 5-letnią gwarancją na auto i 7-letnią na silnik plus skrzynię biegów. Sprawdzimy, czy jazda cee'dem będzie tania Przestronność i praktycznośćGdy pierwszy raz wsiądziesz do kompaktowej Kii, możesz się bardzo zdziwić. Auto w środku sprawia wrażenie o klasę większego i pod względem przestronności może swobodnie konkurować np. z Avensisem. O ile z przodu wyrośniętym kierowcom może trochę brakować miejsca na nogi, o tyle z tyłu poczujesz się jak w limuzynie. Obszerne fotele, mnóstwo miejsca nad głową, a to tego ponadprzeciętna szerokość nadwozia - trudno znaleźć powody do narzekania. Kilka lat temu samochody klasy średniej były ciaśniejsze od tego koreańskiego kompaktu. Trudno też odmówić mu praktyczności, bo bagażnik z 340 litrami pojemności na pewno nie jest mały, a jego kształty pozwolą na swobodne pakowanie walizek. Duża tylna klapaw połączeniu z bardzo prostym mechanizmem składania tylnej kanapy obiecuje wszechstronne możliwości przewozowe - pakując "po dach", załadujesz nawet 1300 litrów! Przyjemność z jazdyTo akurat nie jest popisowa konkurencja cee'da, a już na pewno nie w podstawowej wersji silnikowej. Niewielki, dość mocno wysilony motor wymaga wysokich obrotów, by sprawnie popychać Kię do przodu. Przy komplecie pasażerów będziesz czuł, jakby twoje auto ciągnęło przyczepę, ale jeżdżąc "solo", możesz wykrzesać z silnika odrobinę sportowej nuty, gdy wkręcisz go naprawdę wysoko. Takie wysokoobrotowe popisy zemszczą się jednak na stacji benzynowej. A co z prowadzeniem? Cee'd to spokojne, rodzinne auto i w tej roli najlepiej się sprawdza - układ kierowniczy jest wysoce leniwy: aby wykonać zdecydowany skręt, trzeba mocno obrócić kierownicę. Za to zmiana biegów to czysta przyjemność. Podsumowując: kierowca lubiący dynamiczną jazdę i ostre zakręty będzie walczył ze spokojnym charakterem cee'da, ale jeżeli prowadzisz delikatnie, będziesz zadowolony. Mimo dającego niewielkie wyczucie drogi układu kierowniczego auto jeździ stabilnie i bezpiecznie.Komfort resorowaniaZe względu na stan polskich dróg dla oceny filtrowania nierówności jezdni wydzieliliśmy oddzielny rozdział. Kia radzi sobie tutaj całkiem nieźle. Jej zawieszenie jest w miarę sztywne, ale komfort jazdy na tym nie cierpi. Jedyne niedociągnięcie to wyraźnie słyszalne odgłosy pracy zawieszenia podczas przejeżdżania przez drobne nierówności, takie jak np. łączenia asfaltu. Mogą cię drażnić, ale niezbyt głośno nastawione radio swobodnie je zagłuszy. W chronieniu pasażerów przed wstrząsami pomagają fotele skrojone na europejskiego klienta - duże i wystarczająco twarde, by po długiej jeździe nie bolały plecy.WyposażeniePora na jedną z dwóch popisowych dyscyplin Kii. Druga to oczywiście gwarancja, ale o tym za chwilę. Wybraliśmy do porównania wersję Comfort Plus("Plus" oznacza m.in. manualną klimatyzację). Koreańskie auto oferuje w standardzie między innymi 6 poduszek powietrznych, elektrycznie sterowane szyby przednich drzwi i lusterka, porządne radio odtwarzające "empetrójki" i wiele innych udogodnień. Za 2 tys. złotych możesz dokupić system stabilizacji toru jazdy ESP - to atrakcyjna cena, ale nie uwzględniamy jej w naszym zestawieniu kosztów.KosztyDobra cena, superatrakcyjna gwarancja, przyzwoite koszty serwisowania i promocyjny pakiet ubezpieczeniowy - naprawdę trudno przebić Kię. Zakładając średnie spalanie zgodne z obietnicami producenta, co jest raczej optymistycznym wariantem, oraz przejeżdżając w trzy lata 75 tys. km, wydasz na benzynę, ubezpieczenia i serwis około 29 tys. zł. Przy odsprzedaży stracisz ponad 25 tys. zł w porównaniu z ceną nowego ceed'a. W sumie kupując teraz Kię w salonie, jeżdżąc nią przez trzy kolejne lata i potem odsprzedając, uszczuplisz swój portfel o prawie 54 tys. zł. Wstrząsająca suma? Poczekaj, zaraz się przekonasz, że może być znacznie drożej!Bardzo dobra cena - Za 68,5 tys. złotych trudno kupić tak duży samochód. Wysoki standard wyposażenia rekompensuje niedobór mocyPrzestronność i praktycznośćSą samochody, które trafiają dokładnie w potrzeby odbiorców w swojej klasie i przyciągają ich do salonów niczym magnes. Czego oczekujesz od rodzinnego sedana? Dużego bagażnika? Jest - ma aż 520 litrów. Nie da się go co prawda aż tak powiększyć, jak w Kii, ale przy komplecie pasażerów do kufra Toyoty zmieści się o 180 litrów więcej niż w cee'dzie. Miejsca na tylnej kanapie raczej nie zabraknie, do tego wysokie siedzisko świetnie podpiera nogi i zapewnia wygodę podczas długich podróży. Kokpit jest prosty w obsłudze, mimo że ilość przycisków i wyświetlaczy może sugerować coś odmiennego. Niektórym kierowcom brakuje większego zakresu regulacji kierownicy, która jest daleko odsunięta od oparcia fotela i wyrośniętym "pilotom" Toyoty może być trudno do niej dosięgnąć bez niewygodnego przesuwania fotela do przodu. Wysokie noty za solidny montaż wnętrza, w którym nic nie trzeszczy, a liczne schowki pozwolą zapanować nad bałaganem. Plusem Avensisa jest też dobra widoczność we wszystkich kierunkach - tył Kii cee'd jest z punktu widzenia kierowcy mniej przejrzysty. Wizytówką kokpitu są zegary wykonane w taki sposób, że przy wyłączonym silniku ich nie widać - dopiero po podświetleniu pokazują się oczom kierowcy. Wygląda to co prawda efektownie, ale w słoneczne dni wskazania nie zawsze można odczytać.Przyjemność z jazdyCharakter Avensisa jest bliski temu, co napisaliśmy o Kii cee'd, chociaż na tle "koreańczyka" Toyota wydaje się mniej zwinna. Jej układ jezdny jest wręcz stworzony do spokojnej jazdy - auto delikatnie reaguje na skręt kierownicą, silnik z mozołem rozpędza samochód. Jednak mimo słabych osiągów, jak na tak małą pojemność skokową, motor naprawdę przyzwoicie ciągnie, niemniej o jakichkolwiek przebłyskach "sportowego" charakteru lepiej zapomnij, zanim wsiądziesz do Avensisa 1.6. Nawet praca dźwigni biegów zniechęca do ich szybkiej zmiany, a przez to do dynamicznej jazdy. Wystarczy jednak dopasować styl prowadzenia do osiągów Avensisa, aby poradzić sobie w mieście i na wakacyjnej trasie. Komfort resorowaniaTutaj Toyota wyciąga z rękawa swojego asa. W dobie mody na coraz sztywniej zestrajane zawieszenia Avensis jest pozytywnym wyjątkiem. Bo po co komuw tak spokojnym aucie sportowo twarde resorowanie? Avensis umiejętnie tłumi wszelkie nierówności, delikatnie tylko hałasując na drobnych dziurach. Co ciekawe, nie ma przy tym skojarzeń z "latającym dywanem" - nie musisz się obawiać, że autem będzie bujało. Na zakrętach też nie wykazuje nadmiernych przechyłów. Dla rodziny - w sam raz.WyposażenieW tej konkurencji Toyota bardzo pozytywnie cię zaskoczy. Kupując naprawdę najtańszą i najsłabszą wersję Avensisa, możesz być pewien, że nie będzie to "golas", lecz w pełni wyposażone auto! Możesz liczyć na komplet sześciu poduszek powietrznych plus airbag kolanowy dla kierowcy, elektrycznie sterowane przednie szyby i lusterka, a także dobry system audio. Na pokładzie jest również praktyczna, manualna klimatyzacja. Otrzymasz też komputer pokładowy, a tylną kanapę będziesz mógł złożyć, by powiększyć bagażnik. W takiej cenie to dobra oferta.KosztyZałożyliśmy, że w salonie wpłacisz 50 tys. zł, a na resztę zaciągniesz kredyt w wysokości 18 500 zł na okres trzech lat. Całkowity koszt tej pożyczki to 4300 zł - tyle zarobi bank. Ubezpieczenie będzie znacznie droższe niż w przypadku Kii i wyniesie prawie 9 tys. zł, więcej zapłacisz również za serwis i paliwo. W sumie jeśli kupisz nowego Avensisa, przejedziesz nim 75 tys. km i po trzech latach odsprzedasz, to odchudzisz swój budżet o ponad 69 tys. złotych. To znacznie więcej niż w cee'dzie. Czas przeprowadzić rachunek kosztów używanego Forda!Ford: mistrz zakrętów Za cenę nowej Kii można mieć używane Mondeo. Czy koszty trzyletniej frajdy z jazdy Fordem okażą się konkurencyjne?Przestronność i praktycznośćJeżeli Avensis i cee'd były duże, to nasze trzyletnie Mondeo jest wielkie. Jeśli poprzedni właściciel nie palił i regularnie sprzątał w aucie, w Fordzie z 2005 roku poczujesz się, jakbyś wyjeżdżał właśnie z salonu. 75 tys. km - tyle jest na liczniku - to żaden przebieg dla takiej limuzyny. Jeżeli chcesz zacząć od najlepszego, to od razu usiądź za kierownicą. Z tyłu miejsca jest tak dużo, że nie musisz nawet sprawdzać. Za to fotel kierowcy, pozycja za kierownicą i ergonomia obsługi instrumentów to nawet na tle Avensisa ekstraklasa. Zakres regulacji siedziska, kolumny kierownicy i pozycji fotela zaspokoi wymagania zarówno niskich, jak i wysokich amatorów prowadzenia Forda. Liczbę informacji na wskaźnikach zredukowano do minimum, a auto zza kierownicy wydaje się ogromne. To samo powie rodzina z tyłu, za to przedni pasażer zdziwi się wąskim miejscem na stopy. Pisząc o praktyczności, nie sposób nie zapytać o poręczność Forda. Skoroz miejsca kierowcy auto wydaje się bardziej przysadziste od obu opisywanych wcześniej konkurentów, to czy nie będzie kłopotów z jego wyczuciem podczas parkowania? Cóż, nie da się ukryć, że miejsce do zaparkowania Mondeo musi być większe. Przyjemność z jazdyJeżeli układ jezdny jest w dobrym stanie, to kupując trzyletnie Mondeo, możesz stać się właścicielem jednego z najlepiej prowadzących się sedanów klasy średniej. Ten duży samochód trzyma się asfaltu niczym zaczarowany. Spontanicznie reaguje na ruchy kierownicą, dając przy tym doskonałe wyczucie drogi. Prowadząc Mondeo, intuicyjnie ocenisz, jakie rezerwy bezpieczeństwa zapewni ci w danej chwili zawieszenie. Świetna praca dźwigni biegów. Dwulitrowy dieselpozwala rzadko zmieniać przełożenia. Na trasie jego charakterystyczny, dieslowski "klekot" zniknie w tle szumu toczących się kół i powietrza opływającego nadwozie. Suma talentów układu jezdnego Mondeo pozostaje dla naszej dwójki konkurentów niedościgniona. Spróbuj Forda!Komfort resorowaniaJak na tak dobre właściwości jezdne, bardzo wysoki. Na tle Avensisa - "tylko" wysoki. Nieco sztywniejsze zestrojenie zawieszenia, ale Ford ciszej pokonuje nierówności drogi. W każdym razie ochrona przed wstrząsami jest na tyle dobra, że nie musisz zaprzątać sobie nią głowy - na pewno wystarczy.WyposażenieTrzy lata temu krajowi importerzy nie byli tak hojni w dokładaniu dodatków, jak obecnie, ale porównywane Mondeo to promocyjna wersja Trend X. Ma klimatyzację, radio, elektryczne szyby w czworgu drzwiach oraz m.in. aluminiowe felgi.Koszty"Trzylatek" to nie auto z salonu i trzeba liczyć się z dodatkowymi wydatkami. W tym modelu "lubi" się zepsuć tzw. "dwumasowe koło zamachowe", którego wymiana kosztuje mniej więcej 2600 złotych. Przy tej okazji zwykle zakłada się nowe sprzęgło, żeby później nie płacić ponownie za rozbieranie tego, co już będzie rozmontowane - w autoryzowanym serwisie dodatkowe 1400 zł. Na polskich drogach szybko wybijają się elementy gumowe łączące belkę tylnego zawieszenia z nadwoziem - licz się z dodatkowym wydatkiem 1800 zł. Zapewne trzeba będzie też wymienić przednie tarcze hamulcowe (900 zł w serwisie Forda) i opony - przecież zamierzasz przejechać 75 tys. km autem, które dokładnie tyle ma już na liczniku! Ale to optymistyczny wariant - pod maską pracuje przecież nowoczesny diesel. Jeżeli wysiądą wtryskiwacze, komplet kosztuje 6 tys. zł, a nowe turbo (zużywa się szybciej podczas ostrej jazdy i wciskania "gazu do dechy" przy nierozgrzanym silniku) to ponad 5 tys. zł. Zakładamy, że nie będzie tak źle i za dodatkowe naprawy zapłacisz 7 tys. zł. W sumie kupując Mondeo z roku 2005, jeżdżąc nim przez 3 lata i odsprzedając je, w ostatecznym rachunku zapłacisz za taką przyjemność przynajmniej 61 900 złotych.PodsumowanieZaczynając pisać to porównanie, nie pomyślałem, że używane Mondeo w cenie nowej Kii może jej zagrozić również po uwzględnieniu kosztów eksploatacji. A jednak! Fordowi bardzo pomógł fakt, że największą utratę wartości ma już dawno za sobą. Wniosek? "Sknera" wybierze Kię, "sąsiad" - Toyotę, a ja... Ja pewnie wsiadłbym do Forda!
Auto za 50 tysięcy - jak dokonać wyboru?
Zwykle scenariusz wygląda podobnie: mając odłożoną określoną kwotę, zabierasz się za szukanie jakiegoś sensownego samochodu. To wyzwanie, bo oferta nowych aut jest bardzo bogata, a przecież można znaleźć też mnóstwo ofert dwu-, trzyletnich samochodów w podobnej cenie.