Kiedy aktualny Citroën C5 został zaprezentowany, przedstawiciele tej firmy twierdzili, że tym razem uda się zawojować rynek i nie podzieli on losu poprzednika, który sprzedawał się po prostu słabo. Ta generacja miała się podobać managerom flot decydującym o zakupach samochodów, bo pojazdy tej klasy w całej Europie kupowane są głównie przez firmy, a nie przez rodziny. Auto miało być z charakteru bardziej „niemieckie” (cokolwiek miałoby to znaczyć), zaoferowano też odmianę ze zwykłym zawieszeniem na stalowych sprężynach, zamiast typowej dla większych Citroënów hydropneumatyki. I co z tego wyszło? Niewiele! Citroën C5 to nadalniszowa propozycja,floty wciąż gustują w nudnych autach niemieckiej konkurencji, a rodziny wolą vany i SUV-y. Co z Citroënem C5 jest nie tak? Przyjrzeliśmy się dokładnie modelowi C5 Tourer z silnikiem 2.2 HDI w odmianie Exlusive.
C5 Tourer: wciąż atrakcyjna linia
Po sześciu latach od debiutu Citroën C5 Tourer wciąż wygląda atrakcyjnie, przynajmniej z zewnątrz. Masywna, przysadzista sylwetka może się podobać, więc przyczyn znikomej popularności trzeba poszukać gdzieś indziej. Może we wnętrzu? No cóż – tu uczucia mogą być mieszane. Po otwarciu drzwi w oczy rzucają się przede wszystkim fotele, choć w tym przypadkuuzasadnione byłoby znane z pewnej reklamy określenie „foteliszcza”. Duże, eleganckie, ciekawie wyprofilowane, a w odmianie Exclusive pokryte bardzo ładną „półskórzaną” tapicerką. Nie tylko dobrze wyglądają, ale i są naprawdę wygodne. Wyposażono je w elektryczne sterowaniem, funkcję ułatwiania wsiadania (automatyczne odsuwanie) oraz funkcję masażu. Tej ostatniej oczywiście daleko do zręczności profesjonalnej masażystki, ale na długich trasach rzeczywiście pozwala ona siedzieć dłużej bez bólu kręgosłupa.
Citroën C5: wnętrze się zestarzało
Gorsze widoki roztaczają się przed kierowcą, kiedy już na fotelu usiądzie. Deska rozdzielcza to element, po którym najbardziej widać, że motoryzacyjna moda w ciągu ostatnich kilku lat jednaksię zmieniła. Upstrzone wyświetlaczami zegary nie są ani ładne, ani szczególnie czytelne (na szczęście przynajmniej w nocy można je jednym przyciskiem wygasić, oczywiście z wyjątkiem prędkościomierza oraz komunikatów ostrzegawczych). Najgorsze wrażenie robią jednak panele sterowania radiem oraz klimatyzacją – nie wyglądały świeżo nawet w chwili debiutu Citroëna C5 w 2007. Niestetyprzy okazji liftingu pod koniec 2010 roku nic z nimi nie zrobiono. A szkoda! Nawigacji też przydałoby się odświeżenie. Wiadomo – elektronika starzeje się najszybciej. A jak z mechaniką?
C5 2.2 HDI: 204 KM pod maską
Pod maską testowanego Citroëna C5 pracuje silnik 2.2 HDI o mocy 204 KM i momencie obrotowym wynoszącym 440 Nm, sprzężony z 6-biegowym automatem. Niestety, moc i moment obrotowy robią wrażenie przede wszystkim na papierze – nieco ospały automat doskonale maskuje duże możliwości silnika, ale i tak na osiągi nie ma co narzekać. Prędkość maksymalna to 225 km/h, a przyspieszenie do 100 km/h trwa nieco powyżej 8,5 s. Przeszkadza tylko to, że reakcja na głębokie wciśnięcie gazu jest bardzo opóźniona. Trzeba jednak przyznać, że to Francuzi, a nie Niemcy są mistrzami w konstruowaniu silników Diesla. Jednostka 2.2 HDI pracuje miękko i jest świetnie wyciszona. Niestety, nie ma co po niej oczekiwać rekordów w dziedzinie oszczędzania paliwa – przy dynamicznej jeździe miejskiej auto spala ok. 9,5 l/100 km, a na deklarowane przez producenta spalanie średnie (6,1 l/100 km) można liczyć głównie w trasie.
Citroën C5: hydropneumatyka robi wrażenie
Największy wpływ na komfort jazdy ma w Citroënie C5 zawieszenie. W testowanej wersji mamy na szczęście do czynienia z układem hydropneumatycznym. Dla osoby przywykłej do sztywnych układów jezdnych niemieckich konkurentów pierwsze kilometry jazdy są dziwnym doznaniem.
Uruchamiasz silnik, a samochód niczym poduszkowiec delikatnie się unosi. Ruszasz, a auto sprawia wrażenie, jakby płynęło po nierównościach asfaltu. Hamujesz,przód nurkuje, a auto buja się, jakby miało niesprawne amortyzatory. Spokojnie, tak ma być! Jeśli nie nabawisz się choroby morskiej, przyzwyczaisz się,a po dłuższym obcowaniu z Citroënem C5 stwierdzisz, że inne auta są po prostu skandalicznie niekomfortowe. Oczywiście, taka charakterystyka nie sprzyja sportowej jeździe – ale tak na poważnie – ilu z was regularnie pojawia się swoim rodzinnym kombi na torze wyścigowym lub na „oesie” rajdu? Citroën C5 może i buja, ale prowadzi się bezpiecznie i pewnie, a komfort jazdy jest niepowtarzalny. Kto wmówił ludziom, że dobre zawieszenie to sztywne zawieszenie? Ciekawostką dla użytkowników, którzy nie mieli nigdy kontaktu z „prawdziwymi” Citroënami jest możliwość regulacji prześwitu. Warto jednak wiedzieć, że najniższe położenie, przy którym C5 wygląda niczym lowrider, oraz położenie najwyższe, przy którym Citroën prezentuje się jak wyrośnięty SUV nie nadają się do normalnej jazdy, a jedynie do toczenia z niewielką prędkością.
C5: auto dla konesera
To, że Citroën C5 Tourer nie zrobił oszałamiającej kariery rynkowej, ma swoje zalety. Jeśli wybierzesz Volkswagena Passata lub Opla Insignię, ludzie mogą cię brać za przedstawiciela handlowego lub w najlepszym razie managera średniego szczebla, który lansuje się służbowym autem – nawet gdy zapłacisz za samochód z własnej kieszeni. W Citroënie C5to nie grozi – kierowcy tego modelu uchodzą za koneserów, którzy cenią sobie oryginalność i elegancję. Za kompletnie wyposażonego, ponadprzeciętnie komfortowego Citroëna C5 Tourer z mocnym dieslem 2.2 HDI i sześciostopniowym automatem trzeba zapłacić niespełna 140 tys. zł. Kupując takie auto lepiej nastawić się na dłuższī związek, w przeciwnym razie wysoka utrata wartości może popsuć przyjemność obcowania z tym samochodem. Koneserów nie ma przecież tak wielu, jak bezkrytycznych miłośników niemieckiej motoryzacji.