• Nowoczesne auta pozwalają na odblokowanie dodatkowych funkcji
  • Możesz też wyłączyć funkcje, których nie lubisz, np. układ start-stop
  • Przeprogramowywanie sterowników zawsze wiąże się z ryzykiem

Nowe auta mają z roku na rok coraz bogatsze wyposażenie seryjne. Wciąż jednak często trzeba dopłacać m.in. za tempomat, nawigację, zestaw głośnomówiący, możliwość współpracy fabrycznego zestawu multimedialnego ze smartfonami, czy reflektory z funkcją doświetlania zakrętów. Dla producentów to doskonały sposób na dodatkowy, niemały zarobek. Tyle że im więcej opcji jest dostępnych, tym trudniej wykorzystać zjawisko tzw. korzyści skali – bo dla specjalistów od zarządzania zupełnie jasne jest to, że zróżnicowanie produkcji niesie z sobą podwyższenie kosztów jednostkowych. Dzisiejsze technologie pozwalają to jednak stosunkowo łatwo obejść. Jak?

Bardziej się opłaca produkować auta kompletne, niż doposażać "golasy"

Samochody w rzeczywistości mają często więcej "ekstrasów" na pokładzie, niż się ich posiadaczom wydaje, lub przynajmniej są wstępnie przygotowane do ich zamontowania. Doskonałym przykładem mogą być radia – z zestawem głośnomówiącym i bez niego. Moduł Bluetooth oraz dodatkowy mikrofon to groszowy koszt w porównaniu z tym, ile koncern musiałby wydać na utrzymywanie produkcji różnych modeli sprzętu. Po co dawać klientom za darmo to, za co gotowi są zapłacić? Tym, którzy dopłacać nie chcą, można sprzedać samochód pozbawiony przycisków do sterowania zestawem głośnomówiącym i z programowo zablokowaną funkcją! W rzeczywistości większość potrzebnych elementów jest już na pokładzie.