Nowe prawo wejdzie w życie w ciągu 30 dni od ogłoszenia, a ogłozenie nastąpi w ciągu tygodnia, może dwóch. Bardzo popieram pomysł czasowego (na 3 miesiące) zatrzymywania praw jazdy niebezpiecznym piratom drogowym. To – można powiedzieć – europejski standard. Ja mam jednak też wątpliwości. Funkcjonariusze polskiej policji na co dzień nie kierują się bezpieczeństwem (czy to na drodze, czy gdziekolwiek bądź), a statystykami.

Jest wiele przypadków, które to potwierdzają, dochodzi do takich kuriozalnych sytuacji, gdy funkcjonariusz, nie mając odpowiedniej ofiary pod ręką, wystawia sobie mandat na 20 zł za przejście przez tory, bo to bardziej mu się opłaca niż powrót do jednostki z gołymi rękami. To już nie jest europejski standard. To nie jest nawet afrykański standard (Afrykańczyków, jeśli poczuli się obrażeni, przepraszam). Praca na akord (mandatowy) to polska specyfika. Dlatego liczę się z tym, że i ja na jakiś czas stracę prawo jazdy.

Polska policja, mierząc prędkość, nazbyt często nie liczy się z jakimikolwiek standardami. Jeżdżą po drogach setki radiowozów z wideorejestratorami, których używanie nie jest uregulowane przez prawo, w najlepszym wypadku przez instrukcje obsługi tych urządzeń.

Przykład z brzegu: Hołowczyc mknący – według policji – 204 km/h. On przekroczył dozwoloną prędkość – to niemal pewne – ale nie aż o 114 km/h. Może o 50 km/h, a może o 40. O ile? Nie wiadomo, być może określi to biegły.

Rzecz w tym, że policjanci do dokładności pomiaru nie przywiązują zbyt dużej wagi. 20 km/h w tę czy w tę – co za różnica? Dla kierowcy, który straci prawko albo nie, to duża różnica. Nieprawidłowo używają wideorejestratorów i po wielokroć posługują się niezgodnie z instrukcją radarami ręcznymi. W takiej sytuacji każdy może stracić prawo jazdy. Sąd go nie uratuje, bo zanim zbierze się, by rozpatrzyć sprawę, prawko wróci do właściciela. To jest słaby punkt systemu.

Policjanci, gdy się ich spyta, czy chcieliby uregulować prawnie korzystanie z wideorejestatorów (żeby np. wiadomo było, w jakiej sytuacji sami mają prawo jechać niezgodnie z przepisami) odpowiadają: jeśteśmy zadowoleni z aktualnych uregulowań. To też polska specyfika.

Na uwagę zasługuje też inny pomysł posłów, „klepnięty” przez prezydenta: prawo jazdy będzie zabierane kierowcom także za przewożenie w aucie większej liczby osób niż to dozwolone. Wiadomo, że ten przepis godzi w kierowców busów, wożących ludzi jak ziemniaki.

Pragnę tylko zauważyć, że za przewożenie o 3 osoby za dużo taryfikator przewiduje trzy punkty karne. Osobny przepis, który zaraz wejdzie w życie, każe od razu, na miejscu zabierać delikwentowi prawko za to wykroczenie. No to jak to jest: czy to błaha rzecz (trzy punkty karne), czy niemal przestępstwo drogowe (natychmiastowe zatrzymanie uprawnień)? Ja tego nie pojmuję. Może ktoś to wyjaśni?