- Oba modele łączą sport z cechami reprezentacyjnymi i rodzinnymi
- Kiedyś topowa wersja Insignii nazywała się „OPC” i miała 325-konny silnik V6. Odmiana GSi jest słabsza, ale i znacznie lżejsza
- Słabszy o 20 KM Opel Insignia okazał się na torze szybszy od Skody Superb
Te auta zostały stworzone, żeby obudzić dzieciaka w korporacyjnych dyrektorach i menedżerach średniego szczebla – typowej klienteli Opla Insignii i Skody Superb. Ale w tych wersjach mają czym zaszaleć. Testowego Opla Insignię GSi napędza 260-konny, 2-litrowy turbobenzyniak z 8-stopniowym „automatem” i napędem obu osi. Naprzeciw niego staje Skoda Superb Sportline, która także ma układ 4x4, o 20 KM więcej i 2 biegi mniej.
Mimo tych imponujących cyferek są to nadal duże i reprezentacyjne auta rodzinne. Oba mierzą ok. 4,9 m długości, mają wielkie tylne klapy i miejsca pod dostatkiem. Z przodu siedzi się wygodniej w Oplu Insignii. Do dyspozycji jest tu odrobinę więcej przestrzeni, a ciało trzymają nisko osadzone kubełkowe fotele. Za to z tyłu przyjemniej podróżuje się w Skoddzie Superb. Odległość między oparciem kanapy a oparciami przednich foteli jest ogromna, spokojnie usiądą tu nawet koszykarze. Ponadto kanapa Skody jest osadzona wyżej niż w Oplu, gdzie wysocy siedzą ze słabo podpartymi udami.
Bagażnik czeskiego liftbacka też zasługuje na uznanie: mieści aż o 310 l więcej od Opla, czyli maksymalnie 1760 l po złożeniu oparć kanapy. Pod względem jakości wykonania nawet wyczulone opuszki palców nie wykryją namacalnych różnic. Obie limuzyny są starannie poskładane i zapewniają przytulną atmosferę. Szczególnie Opel rozpieszcza bogatym wyposażeniem. Takie luksusy, jak nawigacja, matrycowe reflektory LED, elektrycznie sterowane i podgrzewane fotele oraz adaptacyjne zawieszenie, należą do wyposażenia seryjnego. W Skodzie też można mieć wypas, ale bazowy pakiet jest uboższy.
Przejdźmy jednak wreszcie do osiągów. W sprincie 0-100 km/h mocniejsza Skoda Superb zostawia Opla Insignię w tyle, niczym auto elektryczne dystansujące dieslową taksówkę. Ale na pętli toru Contidrom to Opel uciera nosa Skodzie i uzyskuje o blisko 2 s lepszy czas okrążenia. Jak to możliwe? Usterka urządzenia pomiarowego, niekorzystna faza księżyca, ktoś zapomniał o spakowaniu motywacji?
To dość złożona kwestia. Silnik Superba rozwija według papierów 280 KM, ale sprawia wrażenie, jakby miał co najmniej ze 300. Przez sześciobiegową dwusprzęgłówkę i sprzęgło wiskotyczne moc trafia na wszystkie koła. I tam jest przerabiana tak efektywnie w przyspieszenie, że załoga na pokładzie z lekkim strachem chwyta się „cykorłapek”. Do „setki” potrzebuje raptem 5,2 s, do 200 km/h – 21,8 s. Rakieta! Zgoda, brzmienie jest takie sobie, bo 4-cylindrowo banalne, ale biegi są zmieniane błyskawicznie.
A Opel? Ten z zaczepnym napisem „GSi”? Cóż... zaraz powinien też tu być. O, tam z tyłu już go widać! Choć jego napęd na 4 koła i ośmiostopniowy „automat” czynią swą powinność naprawdę dobrze i Insignia jeszcze do tego jest o 28 kg lżejsza od Superba, to limuzyna z błyskawicą w logo osiąga 100 km/h dopiero po 6,7 s od startu – o 1,5 s gorzej niż Skoda. W sprincie do 200 km/h Opel traci kolejne 5 s. Czy Insignia po drodze jeszcze tankowała? Oczywiście, nie, po prostu nie przekłada mocy tak skutecznie na asfalt, jak Superb, i każdą zmianę biegu też wykonuje odrobinę dłużej.
Dotyczy to jednak jazdy na wprost. Bo gdy wjeżdżamy na krętą pętlę Contidromu i włączamy tryb jazdy Sport GSi, zmienia się w mistrza zakrętów. A Skoda nie jest w stanie ukryć swojego miękkiego charakteru.
Atakowanie zakrętów Oplem Insignią sprawia dużą frajdę. Późne dohamowanie, precyzyjne namierzanie szczytu i szybkie wyjście: on to lubi i potrafi! Wiernie trzyma zadany kurs, podsterowność jest rzadkością. Układ kierowniczy reaguje łagodnie wokół pozycji środkowej, ale potem już dość ostro, i to się podczas szybkiej jazdy sprawdza. Opel też świetnie hamuje – po rozgrzaniu tarcz potrzebuje tylko 32,7 m, by zatrzymać się z prędkości 100 km/h.
Czeski rywal nie jest tak konsekwentny. Wygląda to tak: na dohamowaniu przed zakrętem za mocno wciskamy pedał, wchodzimy w zakręt wolniej, ale z rwącym ku zewnętrznej przodem. Przynajmniej układ kierowniczy dostarcza jasnych informacji zwrotnych z kół i linearnie reaguje. Reszta raczej nie lubi sportu. Droga hamowania wynosi aż 37 m, już po kilku okrążeniach pedał staje się bardzo miękki i mimo napędu 4x4 przód wyjeżdża ku zewnętrznej. Efekt: o 1,7 s gorszy czas 3,8-kilometrowego okrążenia.
Opel Insignia okazuje się samochodem bardziej utalentowanym na torze i po doposażeniu także tańszym od Skody Superb. Zgrzytem w obu pozostają krótkie gwarancje i wysokie spalanie.
Naszym zdaniem
Opel naprawdę dynamicznie zestroił Insignię GSi. Mimo niższej mocy liftback Opla objechał Superba na torze. Skoda jest szybsza na prostej, ale ma miększy charakter. Na co dzień będzie cieszyć większą kabiną i praktyczniejszym bagażnikiem, gdy jednak na drodze pojawią się zakręty, wolimy prowadzić Insignię GSi.