Myli się ten, kto sądzi, że silniki benzynowe są proste, a przez to bezpieczne w użytkowaniu. Owszem, nawet teraz w salonach znajdziecie nieskomplikowane wolnossące benzyniaki, ale znakomita większość ma już doładowanie, wtrysk bezpośredni, a także zestaw "ulepszaczy" przypisywanych zazwyczaj dieslom: zawory EGR, klapy w kolektorach dolotowych, koła dwumasowe.
To prawda, że elementy te pracują w korzystniejszych warunkach (choćby mniejsze momenty obrotowe), dzięki czemu zazwyczaj mniej się zużywają.
Od Audi po Volvo!
Wśród benzyniaków łatwo wskazać zarówno trwałe konstrukcje, jak i jednostki, przed zakupem których warto się bardzo dobrze zastanowić.
Których silników unikać? Wszyscy bez zastanowienia wskażą jednostki TSI Grupy VW: 1.2, 1.4, 1.8 i 2.0. Trzeba doświadczenia, żeby wiedzieć, które warianty są bezpieczne, a które ryzykowne. Ale wpadki mieli też inni producenci .Poczytajcie o jednostce 2.0si BMW czy 2.5T w Subaru – uznani producenci, a na silniki trzeba mocno uważać! Przedstawione dalej jednostki to oczywiście nie wszystkie, na które trzeba zwracać uwagę.
Lepiej zastanowić się też nad zakupem Opla z litrową 3-cylindrówką – kiepsko jeździ i ma sporo awarii (fakt, że dość tanich do usunięcia). Wielu użytkowników bez sentymentu wspomina jazdę Nissanami z silnikiem QG ("nowoczesne" 1.8 z kiepskimi łańcuchami i wysokim spalaniem oleju) lub Toyotą ZZ (także duży apetyt na olej). Dokładnie sprawdźcie też Mercedesy V6 i V8 (M272/273) oraz Volvo z jednostką 4.4 V8.
Naszym zdaniem: benzyniaki też usterkowe!
Supertrwałe silniki benzynowe to mit – owszem, są takie, ale z pewnością nie wszystkie. Dodatkowe kłopoty to koszty napraw, które często idą w grube tysiące złotych, oraz wiele aut jedynie "usprawnionych" do sprzedaży najtańszym kosztem.