AŚ: dotyczy to oczywiście rynku niemieckiego, ale i u nas po wielomiesięcznym okresie dużego spadku wartości aut używanych, jaki nastąpił po przystąpieniu Polski do Unii, w ostatnich miesiącach odnotowano lekki wzrost cen. Po prostu "zapasy" u niemieckich - i nie tylko - handlarzy zaczęły się kurczyć). Kiedyś używane samochody osobowe z ważnym jeszcze co najmniej kilka miesięcy badaniem technicznym można było kupić za blisko 1000 marek. Dziś tego rodzaju pojazdy kosztują zazwyczaj nawet ponad 1000 euro. A co więcej - pomimo wzrostu ceny o prawie 100 procent ich realna wartość zdaje się szydzić z wszelkich porównań cenowych. Weźmy na przykład niebieskiego Golfa II z silnikiem 1.3, za którego sprzedawca z Salzwedel chciałby otrzymać 999 euro. To wręcz zuchwałość żądać takich pieniędzy za 21-letnią ruinę atrakcyjną chyba tylko dla lubiących nieustanne naprawy majsterkowiczów. Auto miało już kilku właścicieli, wyróżnia się wieloma rysami, wybrzuszeniami, dużą ilością niedającej się nie zauważyć rdzy oraz zebranego na chybił trafił wyposażenia. Choć licznik kłamie, chętnych nie zabraknieBez odpowiedzi pozostaje pytanie o rzeczywisty przebieg Golfa, ponieważ na liczniku odczytać możemy jedynie absurdalne 127 000 km. Jednak pomimo tego, iż jego cena wydaje się być wyraźnie zawyżona, również on i jemu podobne auta mają swoją szansę na rynku. Związane jest to zapewne ze specjalnymi ofertami finansowania zakupu samochodów skierowanymi do mieszkańców regionów wiejskich oraz słabo rozwiniętych. Oferty te przeznaczone są dla osób korzystających z pomocy społecznej, a więc mających problemy ze zdolnością kredytową, bezrobotnych, gospodyń domowych itp. Do uzyskania niewielkiego kredytu wystarczy wpłata w wysokości 100 euro. W wielkich aglomeracjach miejskich, jak np. Hamburg, chętni do zakupu samochodu z drugiej ręki, którzy dysponują chudymi portfelami, mają większe szanse znalezienia pojazdu używanego za rozsądną cenę. Jednak w przeciwieństwie do wspomnianego już handlowca z Salzwedel większość sprzedawców aut używanych bardzo rzadko kieruje swą ofertę do osób prywatnych. Powód jest prosty - zgodnie z obecnym prawem niemieckim sprzedawcy prowadzący działalność gospodarczą nie mają możliwości sprzedaży samochodu z wyłączeniem świadczeń gwarancyjnych. Aby uniknąć problemów, wolą więc sprzedawać używane auta za granicę (od red. AŚ: i to właśnie tłumaczy, dlaczego tak wiele ogłoszeń niemieckich handlarzy opatrzonych jest adnotacją "tylko na eksport").Wywóz aut używanych wcale nie jest taki dobryTaka sytuacja jest bardzo krytykowana przez firmę Kiesow z Hamburga - największe niemieckie przedsiębiorstwo zajmujące się utylizacją zużytych pojazdów. Jej przedstawiciele podkreślają, że eksport starych aut oznacza również stratę cennych surowców (choćby stali), które potem trzeba importować za ciężkie pieniądze. Biały Peugeot 405, którego znaleźliśmy w firmie Kiesow, zapewne uniknie eksportu za granicę i to mimo tego, że nie należy do najbardziej poszukiwanych aut. Mech przy uszczelkach szyb i pożółkła tabliczka z ceną wskazują jednoznacznie na dłuższy czas postoju samochodu, który jednak posiada kompletną książkę serwisową i miał tylko jednego właściciela. Właściwie trudno zrozumieć ten brak powodzenia. To co prawda skąpo wyposażony model podstawowy, ale nadwozie jest niemal w idealnym stanie (tylko kilka drobnych ognisk korozji). Silnik 1.4 pokonał dopiero 98 tys. km, odpala natychmiast i pracuje bardzo równo. Naklejka pod maską potwierdza wymianę paska rozrządu. Cena 990 euro za rocznik 1994 wydaje się więc do zaakceptowania.Czasem warto zapłacić trochę więcejSwojej ceny wart jest również Mercedes 190 E z 1987 roku. Miał dwóch właścicieli, a wytropiliśmy go u libańskiego handlarza. 1200 euro przekracza wprawdzie założony przez nas wcześniej limit cenowy, alechyba warto dołożyć. Samochód wyposażony jest bowiem w szyberdach, katalizator spełniający normę Euro 1 oraz prawie nowe wnętrze, a badanie techniczne przeszedł bardzo niedawno. Dlatego mimo małej pozostałości po niefortunnym parkowaniu z tyłu samochodu jest to korzystna oferta. Automatyczna skrzynia biegów po przejechaniu 100 tys. km pracuje miękko i bez zawahań. Nie ma żadnych wycieków z silnika, a jedynie kilka śladów korozji pod listwą ozdobną potwierdza bardzo dobre wrażenie.Zaledwie jedną trzecią ceny Mercedesa zapłacimy za szarego VW Polo Foxa stojącego u handlarza w Elmshorn. Miał on czterech właścicieli. Wyposażony jest w oszczędny silnik 1.0, a przebieg około 93 tys. km da się udokumentować na podstawie wpisóww książce serwisowej. Ten Polo jest zatem niemal idealnym autem dla kierowców, którzy właśnie zrobili prawo jazdy. Nie powinny im przeszkadzać małe wybrzuszenia i zarysowania lakieru oraz kilka śladów korozji, za to ucieszą się z ceny 399 euro. Poszukując prawdziwych pereł na rynku samochodów używanych, natrafiliśmy w końcu na prawdziwy przebój - Opla Asconę C z 1988 roku o przebiegu jedynie 50 tys. km pochodzącego od prywatnego sprzedawcy. Oględziny wykazały, że limuzyna prezentuje się właściwie jak nowa. Lakier, wnętrze i bagażnik są w stanie idealnym. To samo dotyczy podzespołów mechanicznych - silnik jest szczelny, a pasek rozrządu został niedawno wymieniony. Elementy skorodowane? Brak. Niestety, nie ma również katalizatora. Jednak ze względu na ogólny stan tego auta wynegocjowane przez nas 800 euro to naprawdę dobra cena. W niedalekiej przyszłości wiele miast zapowiada wprowadzenie zakazu wjazdu samochodów bez katalizatora. Jeśli tak się stanie, to również prezentowany tu atrakcyjny Opel Ascona nie będzie miał prawa poruszania się po drogach. Nie ma sprawiedliwości na świecie...Mercedes Benz 190E 1200 euroPrezentowany Mercedes będzie najprawdopodobniej służyć jeszcze bardzo długo. Auto przejechało dopiero 100 tys. km, co dla tej marki jest przebiegiem bardzo małym. Ponadto poprzedni właściciel pojazdu, starszy pan, bardzo o niego dbał. Na przykład dzięki pokrowcom na siedzenia obicia tapicerskie są jak nowe. Nie ma wprawdzie książki serwisowej, jednak ogólne wrażenie, jakie robi Mercedes, zdaje się potwierdzać deklarowany przebieg. Auto niedawno zaliczyło badanie techniczne, dlatego dalsze targi są bezcelowe - 1200 euro to ostatnie słowoOpel Ascona 1.6i 1000 euroNiezwykła rzadkość: używany Opel Ascona C, który po 18 latach sprawia wrażenie nowego samochodu. Jak się okazuje, auto nigdy nie było eksploatowane w okresie zimy. Prawie jak nowe: deska rozdzielcza i cała kabina pasażerska są wręcz nieskazitelne. Również w przestrzeni bagażowej nie widać najmniejszych choćby śladów użytkowania. VW Polo 399 euroTypowa dla starych Polo skromnie wyposażona deska rozdzielcza. Ale nie widać większych śladów eksploatacji. Pegeot 405 1.4Jedną z lepszych ofert w klasie aut do 1000 euro był Peugeot z 1994 roku o przebiegu 98 tys. km: tylko jeden właściciel, właściwie kompletna książka serwisowa, nowy pasek rozrządu, aktualne badanie techniczne. Ford Escort 1.4Uchowaj Boże przed takimi ofertami! 699 euro za skorodowany i mocno poobijany samochód z 1998 roku o niejasnej przeszłości i nieznanym przebiegu (licznik wskazuje 138 tys. km)to na pewno o wiele za dużo.VW Polo 1.3Samochody z obniżonym zawieszeniem, jak prezentowane Polo, z reguły nie są godne polecenia. Do tego dochodzi uszkodzony tył pojazdu. Świadczenia gwarancyjne w NiemczechTzw. prawdziwe okazje w punktach obrotu samochodami używanymi zniknęły w Niemczech jeszcze na długo przed rozszerzeniem Unii - 1 stycznia 2002 r. Weszły wtedy w życie przepisy stanowiące, że sprzedawcy prowadzący działalność gospodarczą nie mogą wyłączyć odpowiedzialności za wady rzeczowe, sprzedając auto używane osobie prywatnej. Krótszy niż w wypadku nowych aut jest tylko okres gwarancyjny - trwa nie 2 lata, a 1 rok. W konsekwencji sprzedawca odpowiada za wszystkie wady w aucie używanym, które istniały przy przekazaniu pojazdu (jeśli usterka pojawi się już podczas eksploatacji, gwarancja nie obowiązuje, ale w czasie pierwszych 6 miesięcy domniemuje się, że wada istniała już w chwili sprzedaży i sprzedawca może odrzucić roszczenia klienta jedynie wtedy, gdy udowodni, że usterka powstała dopiero w czasie eksploatacji, co jest bardzo trudne). Poważni handlowcy dokładnie sprawdzają więc auta używane i wpisują wszystkie znane usterki do protokołu odbioru, a tanie samochody sprzedają najchętniej jedynie osobom prowadzącym działalność gospodarczą, gdyż przepisy o świadczeniach gwarancyjnych nie obowiązują w przypadku handlu między firmami.
Tanie auto z niemiec na start
Nie ma sprawiedliwości na świecie. Podczas gdy nowe samochody, za sprawą coraz większych rabatów, stają się coraz tańsze, ceny tanich aut używanych w ostatnich latach wyraźnie poszły w górę, można nawet powiedzieć, że zostały wręcz wyśrubowane do maksimum (od red.