Na niską frekwencję wpłynął również fakt, że 6 stycznia wypada Wigilia u wyznawców prawosławia, a tych na wschodnich kresach Polski nie brakuje. Jednak najbardziej wytrwali sprzedawcy stawili się na podlaskim bazarze motoryzacyjnym, licząc na udane transakcje. Niestety, w wielu wypadkach srogo się zawiedli, gdyż kupujących było niewielu.Liczą się głównie marki niemieckieJuż tradycyjnie największym zainteresowaniem cieszyły się samochody niemieckie z przedziału cenowego od 15 do 25 tys. zł. Tych na giełdzie nie brakowało. Dominowały kilkuletnie Volkswageny, Ople, Audi, BMW oraz Fordy. Często natykaliśmy się także na Seaty, rzadziej na Skody, choć i tak było ich więcej niż np. Nissanów czy Peugeotów. Japońskich producentów najliczniej reprezentowała Toyota, natomiast francuskich - Renault. Oczywiście, chętni do zakupu pojazdów innych marek również mogli znaleźć coś dla siebie, ale ich wybór był mocno ograniczony. Ceny? Bardzo różne. Egzemplarze w dobrym stanie technicznym wyceniano stosunkowo wysoko, np. Volkswagen Golf III Variant z turbodieslem TDI z 1994 r. kosztował niecałe 13 tys. zł. To dużo, nawet po uwzględnieniu, że samochód jest w bardzo dobrym stanie technicznym i nigdy nie uczestniczył w kolizji. Takich przykładów było znacznie więcej niż ofert, które można by określić mianem okazji. Miejmy nadzieję, że wraz z nadejściem wiosny nie tylko zazielenią się ogródki działkowe wokółgiełdy, ale także plac bazaru "zakwitnie" od samochodów. Sprawdzimy to już niebawem.Jak na Pchlim targuJuż tradycyjnie oprócz samochodów na giełdzie oferowano różne części oraz podzespoły. W sprzedaży były opony, Klocki hamulcowe, paski rozrządu, podnośniki, akumulatory, anteny samochodowe, a także silniki elektryczne, spawarki, narty, sanki, klucze, części do rowerów oraz wiele innych rzeczy niezwiązanych z motoryzacją. Natomiast skromniej niż zawsze (przynajmniej tak wynikało z rozmów ze sprzedającymi) prezentowała się oferta części używanych.