Z fabryki Opla wyjechało do tej pory ponad 900 tys. Insignii – niemało, zwłaszcza gdy uwzględni się to, że dotychczasowy model nie był pozbawiony wad. Najczęstsza uwaga, pojawiająca się w testach, a także pochodząca od użytkowników, dotyczyła przestrzeni w drugim rzędzie siedzeń – jak na klasę średnią było jej po prostu zbyt mało.
Opel wziął sobie do serca te gorzkie słowa i w projekcie drugiej generacji auta przestronność nadwozia stanęła na pierwszym miejscu. Nie ma tu jednak mowy o dotknięciu czarodziejskiej różdżki – Opel Insignia będzie teraz dłuższy o 6 cm, więc najnowsza odsłona topowego Opla mierzy 4,9 m, czyli prawie tyle, co BMW serii 5 (4,91 m) i Mercedes klasy E (4,92 m). VW Passat ma skromne 4,68 m.
Jednak najlepsze jest to, że gdy patrzy się na Insignię, wcale tej długości nie widać. Po części wynika to z mniejszej o 3 cm wysokości auta, nie bez znaczenia są też: wyraźne, unoszące się ku tyłowi przetłoczenie na drzwiach, krótsze zwisy oraz szerszy rozstaw kół. Rozstaw osi powiększył się aż o 10 cm, co oczywiście wpłynęło na przestronność kabiny.
Opel Insignia ma dynamiczny profil
Tył nowej Insignii jest mocno ścięty, a w takich przypadkach w wielu autach oznacza to jedno: mało miejsca nad głowami pasażerów. Gdy kilka tygodni temu jeździliśmy zamaskowanymi jeszcze egzemplarzami Opla, mogliśmy się przekonać, że i z tego inżynierom z Rüsselsheim udało się wyjść obronną ręką i pasażerowie o wzroście 180 cm mieli jeszcze trochę miejsca do podsufitki.
Ale cudów nie ma: kufer nowej generacji jest nieco zmniejszony w stosunku do poprzedniczki – 490-1450 l (wcześniej 530-1470 l). Z przodu fotele kierowcy i pasażera umieszczono o 3 cm niżej niż dotychczas, co sprawia, że prowadzący ma wrażenie większej łączności z autem.
Duży ekran dotykowy do obsługi multimediów nie ma zewnętrznej obramówki – tak jak w samochodach premium. Do tego elementy obsługi pojazdu są skierowane w stronę kierowcy – nie chcemy przez to powiedzieć, że Insignia wspięła się od razu na poziom BMW, ale z pewnością pod względem wykończenia od poprzedniczki dzieli ją naprawdę dużo.
Za kierownicą, między dwoma analogowymi zegarami, umieszczono duży wyświetlacz, którego podstawową funkcją jest odwzorowanie prędkościomierza, jednak w zależności od potrzeb mogą się tam znaleźć też informacje z nawigacji albo komputera pokładowego.
Panele na centralnej konsoli i tunelu środkowym są pokryte czarnym lakierem fortepianowym. Na boczkach drzwi znalazły się skórzane obicia, a plastiki użyte do wykończenia wnętrza mają mieć znacznie wyższą jakość niż w pierwszej generacji Insignii – sprawdzimy!
Także pod względem wyposażenia nowe auto będzie stało na zupełnie innym poziomie niż poprzednik. Opcjonalny wyświetlacz head-up ma pokazywać prędkość, rozpoznane znaki drogowe i wskazówki nawigacji bezpośrednio na przedniej szybie. Kamera 360 stopni ułatwi parkowanie, a asystent utrzymywania pasa ruchu sam dokona potrzebnych korekt kierownicą, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Podczas jazdy na autostradzie przyda się aktywny tempomat, który nie pozwoli na zbyt niebezpieczne zbliżenie się do pojazdu przed nami, a także sam przyspieszy, gdy np. poprzedzający samochód zmieni pas ruchu.
Nie potwierdziły się nasze wcześniejsze informacje, jakoby pod maską nowej Insignii miała pojawić się trzycylindrowa, doładowana jednostka 1.0. Nie znamy jeszcze szczegółów dotyczących jednostek napędowych, ale przypuszczamy, że benzynowe motory będą rozwijały moc od 140 do 260 KM, a diesle – od 110 do 170 KM.
Do przeniesienia napędu posłużą nowe, 6-biegowe manualne skrzynie, które dzięki zmniejszeniu wewnętrznego tarcia mają przyczyniać się do zmniejszenia zużycia paliwa. Opcjonalnie nowy Opel Insignia ma otrzymać 8-stopniowy „automat”, a najmocniejsza wersja benzynowa będzie miała także napęd na obie osie, z aktywnym dyferencjałem z tyłu, który poprawi trakcję auta, a co za tym idzie też bezpieczeństwo.
Oficjalna premiera Insignii Grand Sport (taką nazwę otrzymała odmiana liftback) odbędzie się w marcu na salonie genewskim. Wersja kombi (Sports Tourer) pojawi się latem. Wiosną poznamy ceny, spodziewamy się jednak, że ze względu na bogatsze wyposażenie standardowe Insignia nieco zdrożeje w stosunku do obecnej generacji.
Opel Insignia - naszym zdaniem
Jeździłem zamaskowaną Insignią kilka tygodni temu – wtedy zwróciłem uwagę na obszerniejsze nadwozie i zwinniejsze prowadzenie, wynikające z mniejszej masy. Kamuflaż sprawiał, że o stylistyce nie można było nic powiedzieć. Dziś widać, że także ona jest bardziej udana.