Polska branża motoryzacyjna ma się bardzo dobrze. Nie mamy własnej marki samochodów osobowych, ale to nie wpływa ani na rozwój, ani na dochody branży moto.

Ponad pół milion osobówek to dużo, ale 8-9 lat temu, przed kryzysem było znacznie lepiej – np. w 2008 r. z polskich fabryk wyjechało 840 tys. aut osobowych, w 2009 – 819 tys., w 2010 – 785 tys. W następnych latach spadek był znaczny – największe załamanie nastąpiło w 2013 i 2014 r. – wyprodukowano wtedy 475 i 472 tys. aut. Na szczęście koniunktura poprawiła się i od 2015 r. z polskich fabryk wyjeżdża grubo ponad pół miliona aut rocznie.

Jednak na otwieranie szampana jeszcze za wcześnie – nie jesteśmy liderem w naszym regionie – Czesi i Słowacy produkują więcej.

Sprzedaż nowych samochodów osobowych w Polsce od kilku lat wzrasta o kilka-kilkanaście procent rocznie. Najgorszy był rok 2012 – zarejestrowano wtedy zaledwie 273 tys. nowych osobówek. Potem było lepiej – w 2013 – 290 tys., w 2014 – 327 tys., w 2015 – 355 tys., a w 2016 – 416 tys.

Jest duża szansa na to, że w 2017 r. zarejestrowanych zostanie w Polsce pół miliona aut osobowych. Struktura sprzedaży od lat jest podobna: 1/3 nowych samochodów osobowych kupują klienci indywidualni, a 2/3 – firmy (także jednoosobowe).

Trzeba także uwzględnić polską specyfikę – reeksport nowych aut. Ile samochodów kupionych w polskich salonach wyjeżdża za granicę? Nie ma dokładnych danych, eksperci szacują, że jest to ok. 10 proc. rocznej sprzedaży. Gdyby tak było, to w 2017 r. 50 tys. aut kupionych u polskich dilerów wyjedzie do Niemiec, Francji, Holandii.

Znacznie większy niż sprzedaż aut nowych jest napływ samochodów używanych z zagranicy. W ostatnich latach do Polski sprowadzano 700-800 tys. „używek" rocznie. Wyjątkiem jest rok 2016 – import wyniósł 1 milion 37 tys. używanych samochodów. Skąd ten skok? To efekt zapowiedzi zmiany przepisów i wprowadzenia znacznie wyższych opłat na stare auta używane.

W używanych autach z zagranicy nie byłoby nic złego, gdyby nie fakt, że większość z nich jest stara – w 2016 r. 54 proc. sprowadzonych „używek" miało 10 i więcej lat, 37 proc. było w wieku 4-10 lat, a zaledwie 9 proc. miało mniej niż 4 lata.