Banzai! W Japonii to słowo wypowiada się zawsze, gdy chce się komuś życzyć szczęścia i 10 000 lat życia, z kolei w wrestlingu taki okrzyk to sygnał do ataku. W przypadku Subaru Imprezy oba znaczenia są jak najbardziej na miejscu. Samochód daje szczęście przez długi czas, a jednocześnie jest ofensywnym typem.
Tylko kogo by tu atakować? To było zasadnicze pytanie w czasach, gdy Impreza trafiła do sprzedaży. Jaki samochód w Europie mógł być w tamtych czasach konkurentem dla japońskiego modelu? Czy autu udałoby się odebrać palmę pierwszeństwa BMW w wersji M3?
Subaru zatem zaatakowało i zaraz po okrzyku bojowym straciło zapał, gdyż okazało się, że na europejskim rynku Impreza jest zupełnie nieznana i nie doceniono jej zalet. Dlaczego poległa? Na pewno nie z racji braku sportowego talentu. Pierwsza generacja miała naprawdę zadatki na zwyciężczynię. Przecież oprócz silnika typu bokser zaletą był również nisko położony środek ciężkości. A do tego dochodził jeszcze stały napęd na wszystkie koła. Te cechy uczyniły ten model mistrzowskim w rajdach samochodowych. To zainspirowało firmę do podjęcia prac nad modelem WRX, który swoim charakterem był bliższy autom rajdowym niż pojazdowi, który mógłby być przydatny podczas codziennej jazdy. W 1994 roku samochód wszedł do sprzedaży w Szwajcarii i stał się złotym środkiem, ponieważ okazał się sportowym modelem, ale przeznaczonym do jazdy na co dzień.
Niemniej w innych krajach Impreza nadal nie zyskała popularności i przykładowo w Niemczech jej sprzedaż nie była najlepsza. Kierowcy jej nie rozumieli. Bokser? Napęd na wszystkie koła? Samochód w dalszym ciągu był traktowany niczym ekscentryczny dziwak. Miał konkurować z Golfem, ale przecież w tym przypadku mamy do czynienia z sedanem. Zatem rywalem staje się Vento. Tak czy inaczej, wszystko działo się w segmencie, którym interesowała się najbardziej zatwardziała, a jednocześnie spokojnie usposobiona klientela. Kierowcy tego typu woleliby chyba połknąć truciznę niż zdecydować się na egzotyczne Subaru.
Żeby obecnie zrozumieć ten model, niezbędne są… zakręty. Wszyscy wiemy, że w takich warunkach trudno ustrzec się okrzyku wyrażającego zachwyt. Chciałoby się szybciej i szybciej, ale kierowca wcześnie osiąga kres swoich możliwości. Oczywiście, ten samochód też ma swój krytyczny punkt. Po jego przekroczeniu lecisz i lecisz. Jednak Impreza ma ten punkt bardzo późno, o wiele za późno, żeby dotrwali do niego przeciętni kierowcy. Świetnie wyważone Subaru zachowuje się wyjątkowo neutralnie. Samochód w każdej sytuacji robi dokładnie to, czego oczekuje od niego prowadzący.
Przeciętnemu kierowcy pozwala na znacznie więcej niż inne pojazdy. Dzięki temu osiąganie większych prędkości na łukach, i to przy zachowanych dużych rezerwach bezpieczeństwa, nie stanowi żadnego problemu. A badanie tych rezerw Imprezy jest dodatkową przygodą podczas jazdy. Jednak wykorzystanie możliwości auta oraz jazda na limicie wymagają cierpliwości i pokory uczących się kierowców oraz pewnych zdolności do dobrego wczucia się w ten model.
Spójrzmy teraz na Imprezę od tyłu. Nie jest zbyt ekscytująca, nieprawdaż? Kilka zagięć i światła. Do tego tylne skrzydło, no dobrze. To akurat jest niezbędne podczas pędzenia tym autem po autostradzie. W środku samochodu wrażenie skromności jest jeszcze większe. Wnętrze po prostu jest. Wprawdzie zostało świetnie wykonane, ale pod względem stylistyki okazuje się nijakie. Wygospodarowano wystarczającą ilość miejsca, i to nawet w tylnym rzędzie siedzeń. Poza tym oparcie kanapy można złożyć, tym samym bagażnik wydłuża się o blisko jeden metr.
Podczas poruszania się w ruchu miejskim czujemy się w Imprezie jak w typowym kompakcie z lat 90. Jedynie silnik odróżnia samochód od innych konstrukcji, bo warczy typowo dla boksera. Jedyną rzeczą, która może przeszkadzać podczas jazdy, są nastroje żony, ponieważ GT dostarcza wszelkich informacji o stanie nawierzchni. Dowiecie się niemal o każdym wyboju. Jednak ambitny kierowca ma rzeczywiście mnóstwo przyjemności z prowadzenia tego samochodu.
Z kolei takie zachowanie bardziej pasuje do przedniej części pojazdu, która prezentuje się mniej subtelnie niż tył. GT turbo ma bojowe barwy, które wyrażają się w szerokiej atrapie chłodnicy oraz potężnym wlocie powietrza na masce. Ten ostatni element nie jest żadną atrapą ani zbędnym podzespołem dołożonym przez domorosłych tunerów. Został zamontowany fabrycznie i kieruje powietrze do intercoolera.
Silnik działa według starej szkoły, a to oznacza, że trzeba się pogodzić z dużą turbodziurą, ponieważ sprężarka włącza się dopiero przy 3500 obr./min. Z drugiej strony taka charakterystyka sprawia, że auto świetnie nadaje się do jazdy w mieście. Przecież podczas przejazdu do supermarketu nie trzeba za każdym razem zostawiać na asfalcie czarnych pasów. Kiedy jednak podczas jazdy chcemy się zabawić, wspomniana charakterystyka działania silnika jest jak najbardziej na miejscu.
Po mocnym wciśnięciu pedału gazu Impreza wybucha głośnym rykiem niczym rozwścieczony lew. To sprawia, że przez całe ciało kierowcy przechodzą dreszcze, a poza tym samochód skupia na sobie uwagę całego otoczenia. Neutralny, nie spektakularny. Takie zachowanie może być niebezpieczne dla tego auta. Trzeba się przedrzeć przez warstwy przydatności na co dzień, żeby odkryć, jaką radość z jazdy potrafi dawać ten pojazd.
Z tego powodu Impreza niewielu ma fanów, do tego cena wahająca się wokół 5000 euro również nie jest wygórowana. Może się to wydawać śmieszne, ale ten samochód występował również z nadwoziem typu kombi. Ta odmiana zapewniała świetną dynamikę w połączeniu z praktycznością auta dla rodziny. Kto dzisiaj robi jeszcze takie samochody?
Subaru Impreza GT - naszym zdaniem
Plus: Impreza GT to sportowa wersja, którą bez problemu można pełną parą pokonywać okrążenia Nürburgringu lub podróżować z dziećmi na tylnym siedzeniu. Szaleństwa tym modelem sprawiają więcej frajdy niż dwie godziny w parku rozrywki. Minus: kiedy Imprezą GT jedzie się na granicy możliwości tej wersji, zbiornik paliwa opróżnia się w zastraszającym tempie.
Auto ma jeszcze jedną bardzo ważną zaletę – wyjątkową niezawodność. Awarie zdarzają się znacznie rzadziej, niż wynosi średnia w tej klasie aut. Jest jeszcze czynnik, który w zależności od postrzegania można traktować jako zaletę lub wadę – ten model okazuje się znacznie lepszy niż większość jego kierowców. Stylistyka Imprezy wcale nie jest imponująca i nie widać po niej potencjału, który drzemie w tym modelu. Wariant GT to coś pomiędzy bazową Imprezą, przydatną do jazdy na co dzień, a bezkompromisowo twardą wersją WRX, która jest w pełni wzorowana na rajdowej odmianie.