Co jak co, ale szokować to Citroën zawsze potrafił. I nie chodzi nam wcale o pojazdy z drugiej połowy XX w., lecz o ostatnie poczynania z linią DS. Samochody wywodzące się z klasycznych, tradycyjnych modeli okazały się takim hitem, że Francuzi rozważają nawet stworzenie w Europie submarki premium i sprzedawanie DS-ów w oddzielnych salonach. Robią tak już zresztą w Chinach. Teraz szokować będzie C4 Cactus.
Już sam wygląd zewnętrzny auta pokazuje, że mamy do czynieni z niezwykłym pojazdem. Ten samochód jest... genialnie prosty. Może nie jest to taka prostota, jak w przypadku bazującego na 2CV Mehari, ale jednak. Przód z reflektorami jak w C4 Picasso, przeciwuderzeniowe nakładki z tworzyw sztucznych (Citroën nazywa je Airbump) oraz masywny, kojarzący się z SUV-ami tylny słupek bez szyby – w tym samochodzie nic nie jest sztampowe.
Kompakt z wielozadaniową duszą
Wymiarowo auto zbytnio nie odstaje od kompaktowego C4. Długość nadwozia to 4,16 m, czyli o 17 cm mniej niż w przypadku kompaktu. Za to rozstaw osi jest już identyczny – 2,6 m. W efekcie Citroën zapewnia, że wnętrza obu aut są tak samo przestronne. Bagażnik C4 Cactusa ma pojemność 358 l.
Także pod względem ukształtowania kokpitu Francuzi kroczą sobie tylko znanymi drogami. Świat dookoła zmienia się błyskawicznie, nowoczesny samochód musi za tym podążać, ale ma być jednocześnie przystanią, azylem w miejskiej dżungli. Właśnie dlatego we wnętrzu Cactusa połączono nowoczesność z tradycją. Wyposażono go w szerokie siedzenia, wyglądające niemal jak klubowe fotele, a elementy wykończeniowe – np. rączki do zamykania drzwi – przypominają uchwyty eleganckich walizek lub toreb podróżnych.
Dotykowy ekran wszystko załatwia
Nowy system teleinformatyczny Citroëna pozwolił usunąć wiele wyłączników oraz przycisków i zintegrować większość funkcji obsługi. Cactus na tym skorzystał – tak oszczędnej w wyrazie deski rozdzielczej dawno już nie widzieliśmy. Światową nowością jest poduszka powietrzna pasażera umieszczona nie w desce rozdzielczej, lecz przy górnej krawędzi szyby, tuż przy dachu. Oczywiście, na pokładzie nie zabraknie cyfrowego radia czy też możliwości obsługi aplikacji ze smartfonów za pomocą dużego wielofunkcyjnego wyświetlacza.
Wnętrze Cactusa zostało pozbawione wszystkiego, co wydaje się zbędne – kanapa nie jest dzielona, a szyby w tylnych drzwiach można jedynie uchylać (ale nie opuszczać). Wszystkie te rozwiązania oraz duży udział aluminium w budowie karoserii auta spowodowały, że samochód jest o 200 kg lżejszy od zwykłego C4 (965 kg).
To z kolei odbiło się na zużyciu paliwa. Najoszczędniejsza wersja z silnikiem wysokoprężnym ma spalać średnio 3,1 l/100 km. Niestety, nie znamy jeszcze szczegółów oferty Cactusa. Samochód pojawi się w sprzedaży we wrześniu, więc ceny i standardy wyposażeniowe poznamy najprawdopodobniej latem.
Najważniejsze informacje (np. prędkość) wyświetlane są przed kierowcą. Siedmiocalowy wyświetlacz służy do obsługi wszystkich urządzeń pokładowych. Kierownica jest spłaszczona u dołu. Przyciski na niej służą do obsługi m.in. tempomatu. Zautomatyzowaną skrzynię obsługuje się jedynie za pomocą klawiszy.
Walizka? Ależ skąd! Skórzana rączkado zamykania drzwi od wewnątrz jest elegancka i urzekająco prosta. Nakładki Airbump z tworzywa sztucznego na drzwiach i zderzakach – można je łatwo wymienić. Jak mówi Citroën, „ułatwiają miejską eksploatację”, koniec zatem z drzwiami obitymi przez inne auta!
Podsumowanie
Gdy tylko zobaczyłem seryjną wersję C4 Cactusa, pomyślałem: to nie może być prawda! Ten samochód nie różni się niemal wcale od konceptu pokazanego jesienią 2013 r. we Frankfurcie. A jednak Citroën zdecydował się na wdrożenie go do produkcji. Cieszę się, że firma znów wyznacza nowe standardy i nie boi się eksperymentować – niedawny sukces linii DS i piękna historia koncernu pokazują, że warto. Ciekawe, jak to jeździ...
Czytaj więcej:
Różne pomysły na vana |Citroen Grand C4 Picasso vs. Kia Carens vs. VW Touran