Gdyby wierzyć w zapewnienia działów marketingu firm z branży motoryzacyjnej, można by odnieść wrażenie, że nowe auta niemal w całości są budowane z przetworzonych odpadów i surowców pochodzenia naturalnego.
Mamy więc np. tapicerki wykonane ze starych butelek (Audi), maty i dywaniki z przetworzonych sieci rybackich (Volvo), deski rozdzielcze i boczki z korka lub z drzewa eukaliptusowego (BMW, Mazda). Do produkcji opon wykorzystywane są olej sojowy i olejek pomarańczowy, czy też lateks z mniszka lekarskiego. Oczywiście, wszystko to prawda, jednak... nadal podstawowym materiałem używanym do produkcji samochodów jest stal (ok. 36 proc. statystycznego auta).
Trudnodostępne surowce do aut elektrycznych i hybrydowych
W przypadku pojazdów elektrycznych i hybrydowych do produkcji akumulatorów potrzeba też znacznych ilości materiałów takich jak: lit, kobalt, mangan, nikiel, grafit. Ze względu na ograniczoną dostępność wielu z nich oraz to, że są one wydobywane często w niespokojnych rejonach świata – a nie tylko z troski o środowisko i ochronę zasobów – producenci stawiają na recykling.
Odzyskiwanie surowców zawartych w zużytych podzespołach aut to coraz poważniejszy biznes. Oczywiście, recykling dotyczy nie tylko surowców niezbędnych do wyrobu akumulatorów, np. firma Volvo deklaruje, że do 2025 roku 25 proc. tworzyw wykorzystywanych do produkcji samochodów tej marki będzie pochodziło z odzysku. Potencjał jest duży, bo w każdym aucie można znaleźć co najmniej ok. 20 różnych tworzyw sztucznych, z których większość rzeczywiście stosunkowo łatwo nadaje się do ponownego wykorzystania.