- Polskie auto elektryczne powstało już 46 lat temu i miało kierownicę… po prawej stronie. Nie bez powodu
- Elektryczną wersję BMW serii 3 E36 z 1995 r. przystosowano do szybkiego ładowania. Dzięki temu akumulatory trakcyjne można było naładować do 75 proc. już w 40 minut
- Siłą rzeczy Fiat Cinquecento nie miał za dużo miejsca na montaż "baterii". Nie było rady, usunięto tylną kanapę
Każdy z nich jest legendą spalinowej motoryzacji. Każdy też został bazą elektrycznego eksperymentu, który w niektórych przypadkach zakończył się nawet seryjną produkcją.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo:
Elektromobilne próby, badania i testy trwają bowiem od dziesiątek lat, ale do naszego przeglądu wybraliśmy wyłącznie auta wywodzące się ze słynnych youngtimerów. Jest tu więc i BMW serii 3 E30, i "Duży Fiat", a nawet Cinquecento oraz Opel Astra F. Każdy z tych ośmiu poniższych spalinowych samochodów, tych bywalców stacji paliw, miał bowiem również wersję elektryczną, o której mało dziś już kto pamięta.
Przeczytaj także: Hyundai Ioniq 6 wygląda jak z innego wymiaru. Czy tak samo się nim jeździ? Sprawdziłem
Zacznijmy więc od najstarszego z youngtimerów, czyli polskiego elektrycznego auta – marzenia pocztowców PRL.
Napis "Łączność" z boku tego unikatowego i eksperymentalnego Polskiego Fiata 125p może być dziś nieco mylący. Nie chodziło bowiem o łączność z internetem, ale międzyludzką – elektryczny "Duży Fiat" powstał z myślą o transporcie listów.
To właśnie dlatego kierownicę zamontowano z prawej strony – w ten sposób listonosz miał lepszy dostęp do stojącej przy chodniku skrzynki pocztowej. Auto bazowało na spalinowej wersji Polskiego Fiata 125p Pick-up, przy czym sporą część skrzyni ładunkowej zajmowały akumulatory trakcyjne, które ważyły 670 kg. Samochód za to już wtedy, w 1977 r., miał system odzyskiwania energii podczas hamowania.
I słusznie, bo liczyła się każda jej cząstka. Zasięg elektrycznej wersji Polskiego Fiata 125p wynosił jedynie ok. 80 km. Samochód rozwijał maksymalne 75 km/h.
Elektryczny "Duży Fiat" był dziełem FSO i Instytutu Elektrotechniki. Powstało tylko jedno takie auto, które wystąpiło w słynnym popularnonaukowym programie "Sonda".
Pisany małą literą electric to najrzadsza wersja BMW serii 3 E36. Powstało bowiem jedynie 10 sztuk tego eksperymentalnego auta.
BMW electric dostało sodowo-niklowo-chlorkowe akumulatory trakcyjne o pojemności 29 kWh. Już wtedy istniała funkcja szybkiego ładowania, która pozwalała naładować "baterie" auta do 75 proc. w jedynie 40 minut. Zasięg w mieście wynosił całkiem sensowne 150 km. 61-konne BMW electric przyspieszało od 0 do 50 km/h w 6 s. No ale w końcu samochód dostał najbardziej sportową karoserię z całej gamy serii 3 E36, czyli coupe.
Była jeszcze jedna elektryczna wersja BMW serii 3 E36, wcześniejsza, z lat 1992-1995. Miała 44 KM, 21,7 kWh i 120 km zasięgu w mieście. Do 1993 r. stosowano w niej sodowo-siarkowe akumulatory, ale z powodu problemów wymieniono je na sodowo-niklowo-chlorkowe. Jedno z 14 aut z tej serii dostało "baterie" niklowo-kadmowe.
Co ciekawe, elektryczną odmianę miał nawet poprzednik pierwszej generacji BMW serii 3, czyli seria 02. 44-konne BMW 1602 Electric powstało w 1972 r. w dwóch egzemplarzach. Po naładowaniu do pełna jego akumulatorów dawało się nim w mieście pokonać maksymalnie... 30 km.
Elektryczna wersja Volkswagena Golfa III była oferowana w salonach sprzedaży, choć Europy nie podbiła. Przez trzy lata powstało tylko 120 takich samochodów.
Skonstruowany wspólnie z Siemensem VW Golf III CitySTROMer ("Strom" to po niemiecku "elektryczność") rozwijał 23,5 KM, a jego akumulatory trakcyjne można było podładować do 80 proc. w zaledwie półtorej godziny. Maksymalny zasięg wynosił jednak tylko 90 km.
Dla lepszego rozłożenia masy akumulatory umieszczono nie tylko na dnie bagażnika, ale i w przedziale silnikowym. Niesamowite, ale elektryczna wersja ważyła jedyne 300 kg więcej niż spalinowy VW Golf III.
Elektryczne odmiany miały też Volkswageny Golfy I i II. Na bazie pierwszej generacji powstały Elektro-Golf I (kilka sztuk w latach 1976-1979; 27 KM, akumulatory kwasowo-ołowiowe wymagały ok. 12 godz. ładowania) i CitySTROMer I (ok. 25 sztuk i do 60 km zasięgu). Z kolei Golfa CitySTROMer II oparto na VW Golfie II. Elektryk miał jedynie trzy miejsca, 31 KM, a ładowanie zajmowało od 8 do 10 godzin. W latach 1985-1991 powstało 70 CitySTROMerów II.
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych samochodów spalinowych w Polsce miał także wersję elektryczną. Niestety, pełną kompromisów.
Akumulatory trakcyjne zabrały bowiem tylną kanapę: Fiat Cinquecento Elettra miał jedynie dwa miejsca. Mimo to i tak zasięg wynosił zaledwie ok. 100 km. Na szczęście później zwiększono go do całkiem praktycznych 150 km.
Fiat Cinquecento Elettra rozwijał tylko 18 KM i produkowano go w latach 1992-1996.
Napęd elektryczny dał Astrze F dwa impulsy: Impuls II i Impuls III (na zdjęciu). Oba były eksperymentem.
Opel Astra F Impuls II pojawił się w 1992 r. i był tylko o 225 kg cięższy od 2-litrowej spalinowej wersji Opla Astry F Caravan. Kwasowo-ołowiowe akumulatory miały jedynie 13,6 kWh. Zasięg też nie zachwycał: maksymalnie wynosił 103 km.
Młodszym o rok Oplem Astrą F Impuls III na jednym pełnym ładowaniu można już było pokonać do 160 km. W liczącej 10 sztuk serii Impulsa III znalazły się dwa warianty: 61-konny z akumulatorami niklowo-kadmowymi i 57-konny z "bateriami" sodowo-niklowo-chlorkowymi.
Elektryczną wersję Mercedesa 190 W 201 budowano niczym najbardziej luksusowe samochody na Ziemi – ręcznie. Ogółem powstało zaledwie 10 takich aut.
Ten sedan klasy średniej rozwijał jedynie 44 KM, ale był tylko o 200 kg cięższy od spalinowego Mercedesa 190. Wersja z 1991 r. dostała dwa silniki elektryczne, po jednym na każde z tylnych kół.
Mercedes 190 E Elektro był eksperymentem, poszczególne egzemplarze różniły się więc od siebie techniką. Część wyposażono w sodowo-siarkowe akumulatory trakcyjne, część z kolei w "baterie" sodowo-niklowo-chlorkowe. Ich ładowanie trwało osiem godzin, a zasięg wynosił jedynie ok. 85 km.
Najsłabsza spalinowa wersja BMW serii 3 E30 rozwijała 86 KM. Elektryczna odmiana tego słynnego modelu miała prawie 3-krotnie niższą moc. Dla porównania: Mercedes 190 E Elektro "tylko" niespełna dwa razy ustępował najsłabszemu spalinowemu wariantowi serii W 201 (44 vs 72 KM).
Eksperymentalne elektryczne BMW serii 3 E30 rozwijało jedynie 30 KM, od 0 do 50 km/h przyspieszając w 9 s. Za to zasięg sodowo-siarkowych akumulatorów był całkiem niezły jak na koniec lat 80.: w ruchu miejskim wynosił nawet 150 km. W ciągu trzech powstało zaledwie osiem takich aut.
To był istny gigant sprzedaży wśród ówczesnych elektryków. Przez osiem lat wyprodukowano "aż" 3542 sztuki tego modelu. Z drugiej strony stanowiło to zaledwie 0,13 proc. całej produkcji spalinowego Peugeota 106.
Elektryczna wersja miejskiego Peugeota 106 powstała we współpracy z Electricte de France. Samochód rozwijał jedynie 28 KM.
Należący do tego samego koncernu Citroen oferował elektryczną wersję spalinowego miejskiego Saxo. Nie dorównywało ono jednak popularnością Peugeotowi 106 Electric. W latach 1996-2003 powstały tylko 423 egzemplarze Citroena Saxo Electric, czyli przeszło 8-krotnie mniej od elektrycznego Peugeota 106.