28 miesięcy temu jeden z tych motorów (w 90-konnej wersji) trafił pod maskę testowego Grande Punto. Końcowy demontaż po przejechaniu 100 994 km mógł się zatem odbyć tylko w jednym miejscu – w Bielsku-Białej. W tym jakże ważnym momencie towarzyszą nam przedstawiciele FPT. Na ich twarzach maluje się niepokój – czyżby byli zdenerwowani? Jeśli tak, to zupełnie niepotrzebnie!
Wynik zamyka usta wszystkim przeciwnikom małego diesla Fiata i redakcyjnym malkontentom, którzy przez ostatnie dwa lata bezustannie narzekali na niedostatki mocy. Owszem, silnik jest nieco ospały i ma sporą turbodziurę, lecz po pokonaniu 100 tys. km wygląda niemal jak nowy!
Rozbiórka nie zostawia cienia wątpliwości: prawie wszystkie elementy jednostki napędowej i układu przeniesienia napędu przetrwały nasz maraton bez szwanku. Co więcej, na gładziach cylindrów widać jeszcze nawet ślady końcowej fabrycznej obróbki! To doskonały wynik – pamiętajmy, że motor został poddany wyjątkowo ciężkiej próbie. W jej trakcie nie obyło się bez omyłkowego zatankowania benzyny: na niewłaściwym paliwie Fiat Grande Punto pokonał aż 60 km. Poza tym testujący nie obchodzili się zbyt delikatnie z pedałem gazu – po części z powodu turbodziury, która mocno utrudniała ruszanie.
Poniżej 2 tys. obrotów jedynym efektem dodawania gazu było astmatyczne rzężenie wydobywające się spod maski. Aby zażegnać tę dolegliwość, ruszaliśmy z dość wysokich obrotów, a to z kolei mocno nadwyrężało sprzęgło. Ale i podczas jazdy motor sprawia wrażenie wyraźnie „zamulonego”. Nasz fotograf określił to jako „temperament wędrującej wydmy”, a ktoś inny zastanawiał się, gdzie Fiat schował te 90 koni. Nieprzyjemny efekt niedostatku mocy nasilał się zwłaszcza w zimie, przy ujemnych temperaturach – podczas rozpędzania zaraz po uruchomieniu mieliśmy wrażenie, że auto zupełnie „nie jedzie”.
Płynne poruszanie się autostradą wymagało natomiast częstego przełączania między piątym i szóstym biegiem. Efekt? Średnie zużycie paliwa po przejechaniu 100 tys. kmwyniosło 6,61 l/100 km. To trochę za dużo jak na tak małego diesla. Nic zatem dziwnego, że krytyczne uwagi kierowano głównie pod adresem jednostki napędowej.
Co gorsza, brak mocy podczas ruszania najbardziej dał nam się we znaki w mieście, czyli miejscu, do którego to auto zostało stworzone. Więcej sympatii „włoch” zyskał dopiero z czasem. Okazało się bowiem, że dłuższe trasy nie stanowią dla niego większego problemu. Oprócz przyciągającej wzrok stylistyki najbardziej spodobało nam się dobre wyciszenie kabiny i pewne zachowanie auta na drodze. Pochwalić należy również ogromne lusterka, a przede wszystkim duży bagażnik i przestronne wnętrze – pod tym względem Grande Punto należy do czołówki segmentu B. Potwierdza to jeden z naszych najwyższych (2 metry wzrostu) testujących, który po powrocie z wyprawy o długości 7 tys. km zapisał w dzienniku testowym, że przez cały czas podróżował całkiem wygodnie. Nie zabrakło jednak i takich użytkowników, którzy narzekali na nie najlepsze wyprofilowanie foteli.
Układ jezdny? Jedni ocenili zawieszenie Fiata Grande Punto jako „sportowo sprężyste”, dla innych było już zbyt twarde. A jak to zwykle bywa, prawda zapewne leży gdzieś pośrodku. Wątpliwości nie było natomiast w kilku innych kwestiach. Układ kierowniczy wszyscy solidarnie ganili za niską precyzję, skrzyni biegów „dostało się” za zbyt długi skok lewarka, zaś schowek przed pasażerem jednogłośnie uznano za zbyt mały. Ponadto w dzienniku testowym powtarzały się narzekania na niedostateczną wydajność ogrzewania, trudny do wyczucia klakson i słabą widoczność przez małe trójkątne okienka. Mimo to, w odróżnieniu od silnika, reszta elementów oceniona została pozytywnie.
Wpływ na dobry wynik bez wątpienia miało bogate wyposażenie seryjne. W testowanej przez nas wersji Emotion znalazło się m.in. 6 airbagów, ESP, aluminiowe felgi i obszyta skórą wielofunkcyjna kierownica. Mogliśmy też korzystać z kilku udogodnień, kojarzonych raczej z autami bardziej luksusowymi – np. z elektrycznej regulacji lędźwiowego odcinka fotela kierowcy. To wszystko nieco usprawiedliwia wysoką cenę testowego egzemplarza: w lutym 2007 r. Punto we wspomnianej konfiguracji kosztowało ponad 60 tys. zł. Kwota ta spokojnie wystarczyłaby nawet na porządny kompakt, ale musimy przyznać, że w obliczu zastosowanych materiałów i jakości wykonania (żadnych trzasków i skrzypień!) cena nie razi. Powtórzmy to ponownie: aż do końca testu z wnętrza nie dobiegały żadne niepokojące odgłosy. Podsumowując – Fiat Grande Punto to mądrze zaprojektowane i niezawodne miejskie auto, które podczas każdej podróży bezpiecznie dowoziło nas do domu. W trakcie testu Fiat nigdy nie odmówił posłuszeństwa, a ponadplanową wizytę w serwisie zmuszeni byliśmy złożyć tylko raz.
Niestety, „włochowi” właśnie z tego powodu nie udało się zająć miejsca w czołówce naszej klasyfikacji. Auto miało kilka słabszych momentów – decydujący był chyba ten przy przebiegu 11 265 km. Najpierw nie chciało odpalić,następnie przestało działać wspomaganie kierownicy. Po powtórnym uruchomieniu wszystko wróciło do normy, tak jakby nic się nie wydarzyło. Niestety, chwilę później wspomaganie zastrajkowało ponownie – tym razem nie obyło się już bez wizyty w ASO. Tam okazało się, że przyczyną problemów był poluzowany przewód elektryczny. Najbardziej zdziwiło nas jednak to, że od samego początku nie był dobrze zamocowany – w fabryce po prostu zapomniano go przykręcić!
Wkrótce potem podczas jazdy odczuliśmy wyraźny spadek mocy. Tym razem to już nie wina montażystów, lecz kuny, która pogryzła przewód od turbodoładowania. Przy przebiegu 66 701 km w ramach akcji naprawczej założono brakującą izolację na przewód elektryczny wychodzący z nagrzewnicy. Ponadto, w celu wyeliminowania problemów z ruszaniem, zaktualizowano program sterujący pracą silnika. Natomiast tuż przed metą naszego maratonu konieczna była jeszcze wymiana łożysk amortyzatorów i obu tylnych klamek. Fiat wywarł na nas jednak na tyle dobre wrażenie, że nawet te usterki (głównie drobiazgi) nie mogły go zmienić. Uważamy, że włoscy robotnicy, montujący Fiata Grande Punto w fabryce Melfi, mogą spokojnie brać przykład z polskich kolegów! Mówiąc o poprawie jakości, Turyn nie rzuca słów na wiatr. Dowiódł tego najpierw test Pandy, a teraz Grande Punto, które wypadło lepiej niż wielu uznanych klasowych konkurentów.
Podsumowanie
Zapowiedzi włoskiego producenta dotyczące poprawy jakości nie poszły w las! Zwiastunem obrania prawidłowej drogi w tej kwestii był świetny wynik Pandy, która test ukończyła przed dwoma laty. Samochód otrzymał piątkę z małym minusem. Wtedy stwierdziliśmy, że Panda to w końcu Fiat na odpowiednim poziomie! Również Fiat Grande Punto udowadnia, że z trwałością pojazdów włoskiego producenta jest coraz lepiej. Gdyby nie drobne wpadki, a także zaniedbania na linii montażowej, nasz maratończyk „otarłby się” o początek drugiej dziesiątki. Zabrakło niewiele, ale przecież nie od dziś wiadomo, że diabeł tkwi w szczegółach. Grande Punto 1.3 Multijet dostaje solidną czwórkę i dobrą rekomendację.