Gdyby samochód testowy był człowiekiem, z pewnością opowiedziałby o swoich warunkach pracy związkom zawodowym: 101 661 km pokonanych w nieco ponad półtora roku, w drodze przez dwie zimy bogate w sól na drogach, ciągłe wyczerpujące jazdy po mieście i po autostradach, niewiele oszczędzających samochód podróży po drogach krajowych, gonitwy na lotnisko, 30 różnych kierowców, wycieczki w trudny teren, chociaż Kuga nie była sprzedawana jako samochód terenowy.
Jednak o tym, czym Kuga nie jest, napiszemy później.
Nasz test długodystansowy rozpoczyna się wyboiście. Cienka, krucha plastikowa osłona spodu (chłodnicy) – o samej ochronie podwozia lepiej nic nie mówmy – połamała się podczas pierwszego wyjazdu w teren.
Nowa osłona kosztuje 180 zł. Maska silnika, ze względu na przechodniów, jest bardzo miękka, przez co od prędkości 130 km/h zaczyna się trząść i nie można jej ustawić w taki sposób, żeby się nie chybotała.
Dwie rzeczy podzieliły zespół testerów.Po pierwsze: wdzierająca się we wnętrze konsola środkowa – jedni lubią taką stylizację, inni czują się zabudowani. Druga, jeszcze bardziej kontrowersyjna: zawieszenie.
Dla jednych amortyzacja i wytłumianie są zbyt twarde, niektórzy koledzy chwalą sportową bezpośredniość prowadzenia, wliczając w to kierowanie samochodem. Dynamiczna charakterystyka zawieszenia jest niewątpliwie specjalnością Forda, rozpoczynając od pierwszego Focusa.
Nie ma róży bez kolców i auta bez wad
A wnętrze? Obsługa radia kryje tajemnice. Rozgłośnie zmieniają się czasem bez naszej ingerencji. Mocowanie wycieraczki koło nóg kierowcy pęka – niby drobiazg, jednak nie bez znaczenia dla bezpieczeństwa.
Kolejne detale też są denerwujące, jak na przykład: zbiornik paliwa wymagający ćwiczeń napełniania go bez rozlewania paliwa lub ciągle jasna kontrolka przymrozku (niepotrzebna, znajdujący się w polu widzenia wyświetlacz temperatury zewnętrznej w zupełności wystarcza), czy maska silnika, którą można otworzyć tylko za pomocą kluczyka.
Zamek znajduje się pod przekręcanym emblematem Forda. Nie ma podnośników ciśnieniowych maski silnika, jest tylko pręt. Ponieważ często i skrupulatnie sprawdzamy płyny eksploatacyjne, staje się to uciążliwe.
Oprócz tego logo Forda może zaklinować się przy zatrzaskiwaniu maski
Wszelkiego rodzaju pokrywy to bolączka Kugi: zbiornik paliwa nie ma jej w ogóle, co uważamy za ryzykowne w przypadku samochodu aspirującego do jazdy po drogach o złej nawierzchni.
Pokrywa wlewu oleju jest plastikowa. Kolega, który lubi mieć pewność, przekręcił ją tak beznadziejnie, że interweniować musiał warsztat. Obicie boczne drzwi kierowcy oderwało się. Serwis dopiero za drugim razem był w stanie przymocować je na stałe.
Przy przeglądzie po 40 000 km niemiecki serwis wymienił 3 części, co podwyższyło kwotę faktury do niemal 2800 zł. Miska olejowa miała rysę, przewód powietrza dolotowego był uszkodzony przez kunę, zbiornik wyrównawczy cieczy chłodzącej przeciekał.
Centrali Forda w Kolonii taki obrót sprawy wydał się mocno podejrzany i zlecono badanie wymontowanych części w specjalistycznym zakładzie w Szwecji (!). Wynik: miska olejowa oraz zbiornik wyrównawczy były w porządku, czyli mogły być w dalszym ciągu użytkowane.
Serwis tłumaczył się „środkami ostrożności” doradcy. Należy postawić sobie pytanie, ilu klientów prywatnych musiało zrezygnować np. z urlopu z powodu takiej „ostrożności”.
Po tym jak wykorzystaliśmy Kugę na torze off-roadowym na Nürburgringu w charakterze terenowego taxi, przy przebiegu 51 000 km, od strony tylnej osi zaczęły dochodzić odgłosy huczenia – auto trafiło do ASO.
Mistrz serwisu podejrzewa, że podczas przejazdu przez wodę do niezabezpieczonego łożyska dostało się błoto i uszkodziło je. Jednak auto, którego producent deklaruje 45 cm głębokości brodzenia, powinno to wytrzymać.
Myśliwemu, który nosi się z zamiarem zakupu Kugi, zwrócilibyśmy uwagę na ten problem. Chociaż serwis przysięgał, że nie musiał wymieniać łożysk w żadnym innym aucie.
Zimą tylna kamera zaczęła pokazywać artystycznie przesunięty obraz w stylu Picasso, później nastąpiła faza obrazu odwróconego na wzór okresu dzieł odwróconych Georga Baselitza, na koniec zawiesiła się całkowicie. Kamera (1010 zł, plus 65 zł demontaż i montaż) pochodzi z firmy Panasonic, czas dostawy – ponad miesiąc.
Potem w dzienniku znalazły się same pochwały, z wyjątkiem stukającej pokrywy bagażnika. Długie odcinki służą Kudze lepiej niż jazda w terenie. Czytamy: „cichy silnik, znakomita pozycja siedząca”. Fotele uzyskują najwięcej plusów, z wyjątkiem za krótkich prowadnic siedzeń – Kuga nie jest polecana dla wysokich osób.
Na koniec testu wnętrze wyglądało na zużyte
Oderwały się dywaniki i ukazał widok kabli i materiału ochronnego. Z drugiej strony, nie mniej istotny jest jednak brak kłopotów z korozją. Pod spodem Kuga wygląda jak nowa. Mechanicznie również próba wypadła nieźle. Dlatego nie mamy istotnych argumentów do odradzenia zakupu tego auta.