Nawet jeśli nie jesteśmy szczególnie spostrzegawczy, nie sposób nie zauważyć, że na wiosnę wychodzą wszelkie ryski, odpryski, odbarwienia i zmatowienie lakieru po ciężkiej zimie. Nie oznacza to jednak, że od razu musimy jechać z kosztowną wizytą do lakiernika by doprowadzić karoserię do pełnej świetności. Obecnie na rynku oferowane jest mnóstwo czyszczących środkach chemicznych, które skutecznie pomogą nam w doprowadzeniu powłoki lakierniczej do stanu pożądanego. Podpowiadamy jak to zrobić.
Na początek musimy zdać sobie sprawę z jednej rzeczy: tylko auta trzymane w garażach i regularnie konserwowane nie borykają się z kłopotami powłoki lakierniczej. Wszystkie pozostałe samochody, które są zwyczajnie używane narażone są na mniejsze lub większe skazy. Czasem faktycznie właściwą naprawę możemy przeprowadzić tylko u lakiernika. Ale pomału.
Przed przystąpieniem do pracy należy ocenić, w jakiej kondycji jest powłoka lakiernicza auta i jakich zabiegów będzie wymagać. Bardzo ważne jest dokładne umycie nadwozia oraz odtłuszczenie polerowanej powierzchni. Jeśli natkniemy się na głębokie zadrapania (do metalu lub podkładu) niestety nic sami z tym nie zrobimy i po prostu omińmy takie miejsce. Naszym celem jest usunięcie mniejszych rysek, zmatowienia lakieru czy wtrąceń. Zadrapanie to uszkodzenie zewnętrznej warstwy lakieru. Powstają w wyniku mechanicznych uszkodzeń: otarć (o inne pojazdy, słupki, znaki), korzystania z myjni automatycznych itd. Z kolei wżery przede wszystkim powstają z pozostałości ptasich guano, które przy dłuższym nieusuwaniu niszczą warstwę zabezpieczającą lakieru, a później sam lakier.
Jak już upatrzymy sobie element, który chcemy dopieścić to wszystkie okoliczne miejsca powinniśmy zabezpieczyć, np. papierem pakowym. Teraz nadchodzi pora na pierwszy etap: zmatowienie powierzchni lakieru. Dokonujemy tego za pośrednictwem drobnoziarnistego papieru wodnego o gradacji od 1500 do 3000. Pamiętajmy o stałym zraszaniu powierzchni wodą! (do usuwania wody i szlamu najlepiej używać specjalnych gumowych pacek. Należy również wiedzieć, że warstwę powłoki należy zdejmować równomiernie na całej powierzchni. Stale kontrolujmy czy osiągnęliśmy odpowiednią głębokość (tzn. do poziomu najgłębszej rysy).
Na zmatowienie lakieru wpływa kilka czynników, zwykle atmosferycznych (słońce, deszcz, śnieg). Najbardziej widoczne jest to na płaszczyznach poziomych, typu dach, pokrywa silnika (maska) czy bagażnika. W tym przypadku przystępujemy bezpośrednio do polerowania, uprzednio sprawdzając stan powierzchni.
Jeśli widzimy, że powierzchnia została odpowiednio zmatowiona to przechodzimy do kolejnego etapu, czyli usunięcia defektów pastą polerską. Na rynku jest spory wybór produktów, nie powinniśmy mieć problemu z doborem odpowiedniego do naszego lakieru. Następnie wybieramy metodę nakładania: ręczny lub maszynowy. Najszybsze i bez większego wysiłku będzie użycie polerki wyposażonej w specjalne gąbki do nakładania pasty. Pamiętajmy, że odpowiednia prędkość wirowania to ok. 1800 obr./min. Przy nakładaniu maszynowym zwróćmy uwagę na to, by nie dociskać zbyt mocno tarczy do nadwozia samochodu.
Natomiast ręczne nakładanie jest bardziej czasochłonne i wymaga staranności oraz delikatności w operowaniu ściereczką. Ruchy ręką powinny odbywać się pod kątem prostym do powierzchni (ruchy w górę i w dół). Dopiero pod koniec, gdy zacznie wydobywać się połysk powinniśmy zataczać ruchy koliste.
Jeżeli celem naszej pracy jest jedynie wydobycie połysku nawet na niezniszczonej powierzchni (raczej praca konserwowa) lub przy minimalnych zadrapaniach, to użyjmy do tego delikatnej pasty polerskiej (np. Farecia G10). Można w tym celu stosować delikatne i profilowane gąbki polerskie lub specjalne ściereczki.
By mieć pewność, że nasza praca nie poszła na marne powinniśmy zabezpieczyć lakierowaną powierzchnię. Warto zastosować nabłyszczacz do ręcznego nakładania. Pokrywa i wypełnia malutkie ryski i trwale chroni powierzchnię. Po dokonaniu wyżej wymienionych zabiegów możemy być pewni, że lakier naszego samochodu będzie błyszczeć i lśnić się w promieniach słońca oraz świetle latarni lepiej niż jakby wyjechał z salonu.