Większa, przestronniejsza i nafaszerowana elektronicznymi pomocnikami ułatwiającymi obsługę i czyniącymi jazdę bezpieczniejszą oraz bardziej komfortową – tak w skrócie można opisać drugą generację Forda Kugi. Nam jednak nie wystarczają pobieżne obserwacje, dlatego przyjrzeliśmy się uważniej tegorocznej debiutantce.
Ty, patrz na tego gościa z kartonem. Ciekawe, jak sobie bidulka poradzi z otwarciem bagażnika. Tymczasem „bidulka” szokuje prześmiewców, bo przecież nowa Kuga może mieć sensor, dzięki któremu wystarczy włożyć nogę pod tylny zderzak, a klapa bagażnika otworzy się sama. OK, pudło zapakowane, zatem naciskamy klawisz na klapie, a ta sama się zamyka.
Patrzcie, to nie koniec przedstawienia. Kluczyk zostaje w kieszeni, tylko dotykam klamki, a drzwi się odryglowują. Dostajemy się do wnętrza, w którym szybko docenimy przestronność. Tu widać postęp w porównaniu z poprzednikiem. W obu rzędach siedzeń mogą podróżować wysokie osoby, a i tak nikt nie będzie narzekał na ciasnotę.
Wreszcie uruchamiamy silnik – oczywiście, bezkluczykowo, przyciskiem na kokpicie – i... do uszu nie dociera żaden podwyższony dźwięk, bo samochód okazuje się świetnie wyciszony, a 163-konny napęd wcale nie klekocze w sposób typowy dla wielu diesli. „Jedynka”, gaz... Ups, silnik zgasł. Lubisz pan jeździć, to się pan naucz.
Dobra, dobra – prawda jest taka, że do tego napędu trzeba się przyzwyczaić, bo wykazuje się słabością podczas ruszania. Kiedy już jednak jedziemy, doceniamy dynamikę. Auto sprawnie rozpędza się w całym zakresie prędkości obrotowej, dzięki czemu „setkę” uzyskuje się już po 9,9 s. Bez obaw, korzystanie z potencjału napędu wcale nie musi oznaczać nadmiernych wydatków na paliwo. Podczas testu auto spaliło w mieście 8 l/100 km, a to oznacza o niecały litr więcej, niż obiecuje producent (7,2 l/100 km).
Bardziej niż akceptowalna jest praca skrzyni biegów. Przełożenia włącza się lekko i bez haczeń. W testowanej odmianie z topowym dieslem Kuga występuje wyłącznie z 4x4. Nie uprawnia to oczywiście do jazdy w nadmiernie trudnym terenie, ale pomaga w dotarciu do działki, do której dostępu broni wyboista szutrówka, lub w poruszaniu się po śliskiej nawierzchni.
Na stałe napędzane są przednie koła, a w razie potrzeby część momentu obrotowego zostaje doprowadzona do tylnej osi. Kierowca nie ma możliwości ingerencji w działanie napędu – wszystko odbywa się automatycznie za pomocą elektroniki.
Zawieszenie zestrojono według znanej szkoły Forda. To oznacza, że uwzględniono preferencje osób ceniących komfortowe resorowanie, a jednocześnie pamiętano o tym, że są też tacy, dla których duże znaczenie ma precyzja prowadzenia. Rzeczywiście, układ jezdny nie jest przesadnie miękki, a to pozwala na przejeżdżanie łuków bez nadmiernych przechyłów karoserii. W opanowaniu pojazdu pomaga dodatkowo bezpośredni układ kierowniczy.
Podsumowanie
Nowa Kuga to dopracowane i znacznie lepsze auto niż pierwsza generacja SUV-a z Kolonii. Przestronne wnętrze oraz elektroniczni pomocnicy czynią jazdę bezpieczną i bezstresową. W testowanej wersji doceniliśmy dynamiczny oraz ekonomiczny silnik. Niewielki minus należy się za słabość motoruw dolnym zakresie obrotów. Cieszy dopracowane, jak zwykle w Fordzie, zawieszenie.