Pierwsza edycja rajdu Londyn-Brighton ruszyła w listopadzie 1927 roku na pamiątkę zniesienia przepisu „Red Flag Act” która nakazywała by, przed jadącym pojazdem szedł człowiek z czerwoną flagą lub latarnią.
Ów restrykcyjny przepis, zniesiony w 1896 roku przez 31 lat ograniczał prędkość parowych omnibusów do 2 mil na godzinę w miastach i 4 mil/h poza nimi, co w praktyce hamowało rozwój brytyjskiej motoryzacji.
Do rajdu London-Brighton dopuszczone są wyłącznie oryginalne pojazdy wyprodukowane przed 31 grudnia 1904 roku, a więc mające minimum 107 lat,zaliczane do kategorii Antic.
W niedzielny poranek ponad 500 uczestników wyruszyło z londyńskiego Hyde Park wyruszyli w liczącą 60 mil trasę. Organizatorzy szacują, że tegoroczną imprezę obejrzało ponad 500 tys. osób.
W rajdzie po raz pierwszy brała udział polska załoga Marek Sankowski (kierowca) i Tomasz Skrzeliński (pilot). Ich pojazd to unikalny Rambler model E Runabout z 1903 roku.
Jednocylindrowy silnik tego pojazdu o pojemności skokowej 1975 ccm rozwija moc 6 KM. Nie są znane pierwotne losy tego auta, lecz udało się ustalić, że w 1960 roku trafił do Kanady. 48 lat później został odsprzedany polskiemu kolekcjonerowi. Dziś jest najstarszymjeżdżącym samochodem w posiadaniu prywatnego właściciela w Polsce.
Z Hyde Parku obok Polaków wystartowali zawodnicy z kilkudziesięciu krajów świata, w tym z Australii, Chin, Meksyku, RPA oraz z USA.Wśród ciekawszych pojazdów można wymienić czteromiejscowego Mercedes-Simplex (1902) prowadzonego przez mistrza świata F1 Nigela Mansella.
W impezie uczestniczył też wnuk Ferdinanda Porsche na samochodzie Lohner oraz prawnuczka Carla Benza jadąca trójkołówcem Benz Patentwagen Nr. 1 (1886).
Tomasz Skrzeliński: Nasz przejazd trwał około 7 godzin. Rambler miał moc 6 KM, więc każde zatrzymanie się powodowało znaczne opóźnienie. Kilka podjazdów pod góręwymagało wyjścia pilota z auta i powolny wjazd na pierwszym biegu.
Kilkakrotnie wykonywaliśmy czynności serwisowe: uzupełnialiśmy olej i paliwo oraz czyściliśmy układ zaplonowy. Na szczęście nie mieliśmy żadnych awarii. Przejazdu nie ukończyło 66 załóg.
Tomasz Skrzeliński