Bogactwo rozwiązań nie zawsze jest dobrze odbierane. Załóżmy, że już zdecydowaliśmy się na konkretnego SUV-a i nasz wybór padł na Hyundaia ix35. To dopiero początek drogi „przez mękę”.
Do dyspozycji mamy bowiem aż 5 wersji silnikowych (trzy wysokoprężne i dwie benzynowe), cztery poziomy wyposażenia, napęd na 2 lub 4 koła, skrzynię manualną lub automatyczną. Jakby tego było mało producent w marcu oferował egzemplarze z 2012 r. przecenione o 7000 zł oraz „nówki” z bieżącej produkcji.
Efekt? Rozrzut cenowy od 66 100 zł (przecenione 1.6 2WD Classic) po 126 700 zł (tegoroczne 2.0 CRDi 4x4 z „automatem”, w wersji Premium). To przecież prawie dwa razy tyle, a na liście opcji znajduje się kolejnych kilka dodatków. Jak połapać się w tym gąszczu? Postaramy się rozwiać wątpliwości (a przynajmniej jasno wskazać podstawowe wady i zalety) dotyczące rodzaju napędu: za wszelką cenę kupić 4x4, czy zadowolić przednionapędówką w bogatszej wersji z oszczędniejszym silnikiem?
Oczywiście, pierwsze, co nam się nasuwa, to: „tylko napęd 4x4!”. W przypadku Hyundaia mamy jednak dodatkowy problem – podstawowe wersje, zarówno benzynowa, jak i wysokoprężna, nie mogą być wyposażone w system 4x4 – ten występuje jako opcja tylko z dwulitrowymi silnikami. Cena rośnie więc dość znacząco. Ostatecznie do porównania postanowiliśmy wziąć dwie odmiany w miarę zbliżonej cenie - diesla 1.7 (występuje tylko jako 2WD) oraz benzynówkę 2.0 (z opcją 4x4).
Aby rzetelnie ocenić obydwa auta przez kilka dni jeździliśmy po mieście dokonując różnych pomiarów, następnie pojechaliśmy na wycieczkę turystyczną w okolicę Warki. Było więc sporo jazdy po asfaltach, lecz także piękne, szutrowe szlaki Mazowsza. Turystyczną pętlę pokonywaliśmy już wielokrotnie w różnych warunkach. Jest ona płaska i niezbyt wymagająca, ale dość często spotkać można na trasie niezbyt głębokie błoto lub stojącą wodę.
Jak łatwo przewidzieć, pierwsze kilometry przemawiały zdecydowanie za dieslem 2WD. Silnik ten, mimo niezbyt dużej pojemności i mocy (1.7/115 KM) naprawdę szybko przekonuje do siebie. Nie ma co też ukrywać, że istotnym plusem jest oszczędność - bezstresowa jazda po mieście zaowocowała wynikiem 8,2 l/100 km.
W tym samym czasie „benzyniak” tych litrów pochłaniał aż 13. Trochę tłumaczy go skrzynia biegów - nasz testowy egzemplarz wyposażony był w „automat”. Zmierzyliśmy jeszcze masę aut - okazuje się, że cięższy silnik wysokoprężny jest podobnym obciążeniem jak dodatkowy wał i tylny dyferencjał w wersji benzynowej. Oba auta dzieli od siebie kilkanaście kilogramów. Pomiary (patrz tabela na następnej stronie) również nie dały jednoznacznego rozstrzygnięcia - obie wersje mają podobne osiągi.
Im dłużej jeździliśmy autami, tym bardziej potwierdzała się teza, że do spokojnego przemieszczania się po mieście napęd 4x4 nie jest niezbędny. Oczywiście zupełnie inaczej sprawa wyglądałaby, gdyby na jezdni zalegał śnieg i było ekstremalnie ślisko - wtedy zalety napędu są niepodważalne. Ale niektórzy w takie warunki wolą wcale nie ruszać auta z garażu - czy to z obawy o problemy na drodze czy po prostu przewidując (niestety w dużych miastach zupełnie słusznie) potężne korki.
Napęd 4x4 można polecić osobom lubiącym dynamiczny start. Agresywne wciśnięcie pedału gazu w 4x4 przekłada się na ambitne przyspieszenie, natomiast w odmianie 2WD czasem tego gazu trzeba odjąć, bo o poślizg nietrudno. Jednak kierowcy jadący spokojnie z pewnością nie zauważą różnicy.
Bardzo ciekawiło nas zachowanie się aut na trasie turystycznej. Z przyjemnością ruszyliśmy na południe od Warszawy, żeby odwiedzić Warkę, odnaleźć stary most na Pilicy i pojeździć po szutrowych drogach Mazowsza. Początek trasy to przede wszystkim przejazd przez zaśnieżone lasy. I tu spore zdziwienie: wersja 2WD wymaga co prawda nieco większej uwagi w doborze toru jazdy, a tym bardziej selekcji miejsc do zatrzymania, ale kolejne kilometry auta „zasysały” wspólnie, bez większych kłopotów.
Według naszych pomiarów prześwit wersji wysokoprężnej 2WD jest o 1 cm mniejszy niż w benzynówce 4WD (obydwa auta nie imponują odległością dużej plastikowej osłony od podłoża – to odpowiednio 16 i 17 cm). Niby centymetr to niewiele, ale gdy odbiliśmy od trasy w poszukiwaniu mostu na Pilicy, to na jednej z kałuż odkryliśmy, że diesel stracił osłonę. Na szczęście nie całkowicie - odłamały się jej tylne zaczepy i wesoło się bujała na pozostałych. Jako że do samochodu wsparcia technicznego nie było daleko, kontynuowaliśmy jazdę w takim stanie.
Na dodatek okazało się, że niepotrzebnie trudziliśmy się z szukaniem mostu - pamiętacie z turystyki po Mazowszu mocno nadszarpniętyczasem drewniany mostek? Nie ma już po nim śladu, stoi tu wąski, nowiutki most betonowy. Szkoda, ale w końcu wygrały względy praktyczne.
Dalsza jazda po trasie oznaczała pokonanie asfaltowych łączników, by dotrzeć do dróg położonych w dużej mierze wśród pól – czyli znacznie bardziej otwartych na działanie słońca. Śnieg leżał już tylko gdzieniegdzie, za to najczęściej można było spotkać się z w miarę twardym podłożem przykrytym cieniutką warstwą błotnistej brei. I zaczęły się kłopoty z autem 2WD - w większości miejsc o zatrzymaniu się w ogóle nie było mowy. Trzeba było atakować przeszkody bez większego zastanowienia. Udało się uniknąć dalszych strat, ale gdy zjechaliśmy na drogę w poszukiwaniu (mając namiar GPS) Pomnika Powstańców Styczniowych (ten duży miecz powyżej) przednionapędówka ostatecznie odmówiła współpracy. Podczepiliśmy linę do ratownika, w której to roli dzielnie (i bezproblemowo, jako że auto praktycznie wcale nie było „wklejone”) wystąpił „benzyniak” 4x4.
W tych samych warunkach auto z napędem 4x4 radziło sobie znakomicie, choć trzeba pamiętać, że nie jest to prawdziwa terenówka. Jazda jednak po pierwsze nie wymaga asysty drugiego auta, po drugie jest przyjemniejsza, po trzecie zaś mniej niszcząca dla auta (wiekszość przeszkód pokonujemy powoli). Dla niektórych będzie to co prawda zaletą, ale samochód 2WD z naszej wycieczki wrócił dużo bardziej ubrudzony niż 4x4.
Można powiedzieć, że na taką wyprawę lepiej wybrać się latem, gdy jest sucho, a podwyższony w stosunku do auta osobowego prześwit wystarczy by odnieść sukces. Naturalnie zdecydowanie zwiększyłoby to szansę na bezproblemowy przejazd dla obydwu aut. Ale czy chcemy martwić się padającym deszczem?
Trochę szkoda nam tak naprawdę jednego: dlaczego Hyundai nie stworzy wersji 1.7 D 4x4? Wydaje się, że silnik bez kłopotu sprosta takiemu rozwiązaniu. Dla nas byłoby to połączenie idealne. I jeszcze ciekawostka z ostatniej chwili: Hyundai pokazał nieco odnowioną wersję ix35. Istotną zmianą jest wprowadzenie zupełnie innego, benzynowego silnika 2.0 - z wtryskiem bezpośrednim, mocniejszego i oszczędniejszego. W takim razie już się nie zastanawiamy: rozpływając się nad zaletami diesla 1.7 bierzemy nową „dwulitrówkę” 2.0, ale jednak z 4x4.
Podsumowanie
Jeździcie po mieście nie mając szczególnych oczekiwań co do przyspieszenia, a zimą zostawiacie auto w garażu? Nie ma co się szarpać, 2WD w zupełności wystarczy, dodatkowo zapewniając super niskie koszty paliwa małego diesla. Jeśli jednak lubicie przygody (uwierzcie: takim autem można odwiedzić sporo miejsc), a zimą nie macie zamiaru przekładać trasy dlatego że spadł śnieg, wybór jest tylko jeden: 4x4!
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?
2WD kontra 4WD: którą wersję Hyundaia Ix35 wybrać?