Między prawdziwą przygodą a prozą dnia codziennego jest niewielka różnica. Wynosi ona dokładnie 2 cm. O tyle właśnie wyżej nad drogą znajduje się podwozie oplowskiej pseudoterenówki, jaką jest Insignia Country Tourer, w porównaniu z brzuchem zwykłej wersji kombi. I choć rzeczywiście mamy tu do czynienia z grubością zaledwie palca dorosłego człowieka, wyżej osadzony pojazd w zestawieniu ze swoim niższym krewnym pręży muskuły jak dwuśladowy macho. Może to robić, bo wyposażono go przecież w napęd na cztery koła oraz elementy poszycia z tworzywa sztucznego. Wspomniane cechy stanowią obietnicę bezgranicznej swobody podróżowania i wielu osobom wydaje się, że nie jest to jedynie czcza przechwałka.
Pseudoterenówki – oto właściwe określenie
Ale czy to na pewno prawda? Sprawdźmy. Może coś w tym jest, bo przecież inni producenci uterenowionych kombi przygotowali swoje pojazdy według tej samej receptury. Nadali im też sugestywne nazwy. I tak Passat Variant z podniesionym zawieszeniem stał się Passatem Alltrackiem, a A4 Avant po otrzymaniu wyższych sprężyn przeistoczyło się w model Allroad. Wszystko po to, żeby zarobić na kolejnej modelowej niszy.
Zajrzyjmy teraz tym czteronapędowym kombi pod maski. Pracująca w Oplu czterocylindrowa, dwulitrowa jednostka benzynowa jest turbodoładowaną świeżynką o mocy 250 KM, zwaną z angielska EcoTec Direct Injection Turbo. W podwyższonym kombi Audi moc 225 KM generuje dwulitrowy silnik TFSI z zaawansowanym technicznie systemem sterowania zaworami, a wyrośniętego Passata napędza 210-konna jednostka TSI. Tak wyekwipowane kombi stanęły do naszego testu porównawczego. Trzeba jednak najpierw określić, czego będziemy od nich wymagać. Decyzja jest taka: biorąc pod uwagę to, że te samochody to pseudoterenówki, będziemy je testowali przede wszystkim na asfalcie.
A może jednak próba w terenie?
Lepiej o tym zapomnijmy. Przecież tak naprawdę nikt nie zdecyduje się (a jeśli już, to sporadycznie) na weekendowy wypad wyrośniętymi kombiakami na żwirowisko lub do kamieniołomów. Na leśne dukty minimalnie zwiększony prześwit wystarczy. Dzięki napędowi obu osi testowane auta poradzą sobie na sypkim, miałkim podłożu. Jednak na tym koniec. Bądźmy szczerzy – w tym segmencie chodzi przecież o coś innego. Mianowicie o to, czy uczestnicy naszego porównania nadają się do ciężkiej harówki, czy poradzą sobie w roli wołów pociągowych.
Opel Insignia Sports Tourer Turbo 4x4
Pasażerowie podróżujący na tylnych siedzeniach Volkswagena mają również najwygodniej, bo oddano im do dyspozycji najwięcej miejsca. I jeszcze jedna zaleta samochodu z Wolfsburga: obsługa urządzeń pokładowych okazuje się pierwszorzędna, czyli łatwa. Posługiwanie się każdym przyciskiem jest intuicyjne. Każda czynność będzie jasna, przejrzysta i zrozumiała. Skrajnym przeciwieństwem Passata jest pod tym względem Insignia.
System multimedialno-informacyjny w tym samochodzie totalnie przeładowano. Trzeba się go długo uczyć i przyzwyczajać do niego. Za każdym razem wymaga od kierowcy pełnej koncentracji i oderwania wzroku od drogi na długą chwilę, inaczej po prostu się nie da. Wprawdzie wraz z face liftingiem Insignii liczba przycisków we wnętrzu Opla została znacznie zredukowana, ale wciąż bardzo daleko jest do ich intuicyjnej obsługi. Zwłaszcza ekran dotykowy zrobił na nas negatywne wrażenie.
Tak jeżdżą
To, co wszystkie trzy samochody pokazują na drodze, można ująć w krótkich, żołnierskich słowach. Audi jest narowiste, VW dojrzały, a Opel – nieoszlifowany. Spójrzmy na Insignię. Mimo stosunkowo miękkiego zawieszenia o dużym skoku (z możliwością regulacji amortyzatorów za pomocą przycisku w kabinie) niewielkie nierówności Opel wybiera nader czule, a jazda po prawdziwych dziurach to jeszcze większe wyzwanie.
Volkswagen Passat Variant 1.8 TSI
Jeśli chodzi o „automaty”, to wprost wzorowo spisuje się ten zamontowany w Audi. Siedmiostopniowa przekładnia szybko i miękko reaguje, gdy tymczasem DSG zainstalowane w Passacie często nie do końca optymalnie dobiera przełożenia. Volkswagenowski sześciostopniowy „automat” wykazuje przy tym nadmierną nerwowość. Rzecz ciekawa, że mimo mocniejszego i doładowanego silnika w Oplu, A4 odjeżdża Insignii w sprincie.
Hamującym czynnikiem jest w tym przypadku duża masa samochodu – okazuje się on zresztą najcięższy spośród uczestników porównania. Wadą oplowskiej jednostki jest jej paliwożerność. Wprawdzie wszystkie testowane offroadowe kombi zużywają o wiele więcej paliwa niż podobne samochody napędzane dieslami o zbliżonej mocy, ale średnie spalanie Insignii przekroczyło 10 l na 100 km. Konkurencja też ma niezłe łaknienie, jednak do „dychy”, zwłaszcza w przypadku Audi, trochę brakuje. Ponownie kłaniają się tutaj prawa fizyki: to, co jest cięższe, z reguły nie tylko wolniej się rozpędza, lecz także potrzebuje do tego więcej energii (czyt.: paliwa).
Podsumowanie
Udany silnik, który pochłania niestety ponad 10 l benzyny na 100 km, sam nie czyni z Country Tourera świetnego samochodu. W porównaniu z Passatem oplowskiemu kombi brakuje przestrzeni bagażowej, a w zestawieniu z A4, Insignia jest nieco ospała. Tak, wiemy, że Opel dobrze przyspiesza, jednak to jest porównanie, czyli musimy odnieść jego osiągi do najszybszego rywala. Insignia Country Tourer nie jest też zbyt przystępna cenowo.
Wszystko to wystarczyło jedynie do zajęcia drugiego miejsca w potyczce z dwoma groźnymi rywalami. Na czoło wysunął się Passat, który od strony praktycznej jest w tym towarzystwie nie do pokonania. Przestronność, pakowność, prostota obsługi – te zalety są ponadczasowe i uniwersalne. Audi natomiast ma taką cenę, że trudno jest mu walczyć z tańszymi konkurentami.