W czasach, kiedy nabywcy aut cenią sobie indywidualność, nie wystarczy być posiadaczem pojazdu premium. Audi, BMW czy Mercedesa może kupić każdy, kto ma zasobny portfel, ale raczej nie będzie wówczas zbyt oryginalny. Co innego zapewnia Infiniti. To jescze mało popularna na polskim rynku marka premium firmy Nissan. Trafiła do Europy ze Stanów Zjednoczonych zaledwie przed kilkoma laty. Testujemy jej najnowszy i jednocześnie najmniejszy samochód w ofercie – model Q50.
Czymś trzeba się wyróżniać
Zanim auto znalazło się w salonach, zrobiło sięo nim głośno za sprawą innowacyjnego układu kierowniczego (Direct Adaptive Steering), pozbawionego mechanicznego połączenia kierownicy z przekładnią. Powierzyć element odpowiedzialny za bezpieczeństwo elektronice – to brzmi jak czyste szaleństwo! Testowany przez nas egzemplarz nie był wyposażony w system DAS. Jest on dostępny w wersji Premium za dopłatą 4100 zł. Ale precyzja klasycznego układu kierowniczego była bez zarzutu. Sprawdzaliśmy jego czułość w każdym z trzech zaprogramowanych trybów jazdy oraz w indywidualnym i musimy przyznać, że najbardziej odpowiadało nam standardowe ustawienie, pasujące do charakterystyki i osiągów turbodiesla 2.2d.
Skoro już mowa o prowadzeniu, to warto wspomnieć o wielowahaczowym zawieszeniu Infiniti. Doskonale wpisuje się ono w nieco usportowiony charakter samochodu i odwdzięcza się stabilnym prowadzeniem zarówno w trakcie jazdy na wprost, jak i na szybko pokonywanych zakrętach. Zawieszenie jest nieco sztywne, ale ani przez moment nie cierpi na tym komfort podróżowania.
W Q50 o bezpieczeństwo jazdy może dbać cały zastęp elektronicznych asystentów. Ów zastęp nosi nazwę „Tarcza Bezpieczeństwa” (10 660 zł) i zawiera: inteligentny tempomat (ICC), systemy ostrzegania i reagowania w przypadku niezamierzonej zmiany pasa ruchu (LDW i LDP), czujnik martwego pola (BSW), układ hamowania awaryjnego (FEB) oraz systemy ostrzegania i zapobiegania kolizjom z przodu i tyłu pojazdu. Systemy te można wyłączyć jednocześnie przyciskiem w kabinie lub pojedynczo, wchodząc w menu InTouch.
Wspólna konstrukcja z Mercedesem
W nowym modelu Infiniti po raz pierwszy pojawił się czterocylindrowy turbodiesel. Ta jednostka powstała we współpracy z Mercedesem (blok silnika, turbosprężarka, układ wydechowy i wtryskowy), a japońscy inżynierowie zmienili w niej m.in. układy dolotowy i paliwowy oraz moduł sterujący. 170-konny motor zapewnia autu bardzo dobrą dynamikę, choć mieliśmy zastrzeżenia do jego głośnej pracy tuż po zimnym rozruchu. Dźwięki poziom hałasu jednostki były wówczas typowe dla turbodiesli starej konstrukcji i zdecydowanie nie pasowały do nowoczesnego auta, jakim jest Q50. Na szczęście po rozgrzaniu i w trasie kultura pracy silnika wyraźnie się poprawiła. Nawet przy dużych prędkościach autostradowych do wnętrza auta nie przedostawał się nadmierny hałas.
Obejrzyj film jak jeździ Infiniti Q50 2.2d 170 KM 7AT
Przestronność nie jest atutem Q50
Kolejnym elementem, którego nam zabrakło w luksusowym aucie klasy średniej, była składana tylna kanapa. Owszem, producent oferuje taką możliwość, ale każe za nią dopłacać 1640 zł. To niezbędna rzecz w tym aucie, bo przecież możliwości przewożenia długich przedmiotów, jakie zapewnia seryjny otwór na narty umieszczony w oparciu, są ograniczone. Tym bardziej zaskoczyły nas ograniczenia tylnej kanapy, gdyż testowe auto doposażono w takie bajery, jak elektrycznie regulowane kolumna kierownicza i fotel kierowcy.
Ten ostatni dał się nam we znaki, a precyzyjniej – pasażerowi tylnej kanapy. Po wyłączeniu zapłonu automatycznie przesuwał się do tyłu, co ułatwiało kierowcy opuszczenie auta, ale jednocześnie gniotło nogi pasażera z tyłu. Było to o tyle nieprzyjemne, że i tak ilość przestrzeni w drugim rzędzie foteli w Q50 jest dość skromna. Ale to już typowa cecha aut premium w klasie średniej.
Plusy: dynamiczny silnik, sprawna skrzynia automatyczna, szerokie możliwości personalizacji auta.
Minusy: głośny silnik „na zimno”, brak możliwości zmiany twardości zawieszenia, ciasno z tyłu
Cena Inifiniti Q50 2.2d 170 KM 7AT Premium: 164 590 zł