Zapomnijcie o tym wszystkim, co dotychczas sądziliście o połączeniu silnika 1.6 z napędem na przednią oś, elektrycznym układem wspomagania i zawieszeniem z belką skrętną. Francuzi – i to nie byle jacy, bo geniusze z działu Peugeot Sport – bazując właśnie na tych wielce niepożądanych w świecie aut sportowych założeniach, stworzyli majstersztyk.
Poszli o kilka kroków dalej, niż można by się spodziewać po tak niszowym projekcie, jak Peugeot RCZ-R. Za bazę posłużyła jednostka 1.6, którą Peugeot kilka lat temu opracował wspólnie z BMW. Wyciśnięto z niej jednak teraz aż 270 KM. Więcej nie osiąga żaden inny seryjny silnik o tej pojemności.
Jednostka zadziwiająco płynnie, bez irytującej i trudnej do opanowania „turboeksplozji” oddaje moc. Płasko rozciągająca się krzywa momentu obrotowego (330 Nm dostępnych od 1,9 do 5,5 tys. obr.) sprawia, że motor jest niezwykle elastyczny. Nawet przy wysokich prędkościach auto na 6. biegu wyrywa do przodu.
Z kolei w trakcie sportowej jazdy pozytywnie odczuwa się turbodoładowanie w układzie twin scroll. Dzięki specjalnemu ukształtowaniu kanałów wylotowych turbosprężarka szybciej podnosi ciśnienie, a to przekłada się na żywszą reakcję na gaz i minimalizację turbodziury. Albo – wyrażając to bardziej obrazowo – Peugeot RCZ-R idzie jak zły.
Wyczynowy downsizing w Peugeocie RCZ-R
Wyżyłowany silnik i wysoka moc pociągnęły za sobą poważne konsekwencje. Żeby sprostać warunkom pracy jednostki (bardzo wysokie: temperatura, obroty i ciśnienie), konieczna była wymiana zaworów. Wiele elementów wykonano z kutego aluminium, natomiast dna tłoków są chłodzone podwójnym prysznicem olejowym. Niektóre rozwiązania przejmowano wprost z konstrukcji wyczynowych, ale i tak wymagały one wzmocnienia i dostosowania do 270-konnego 1.6.
Ogromnym wyzwaniem było też zaprojektowanie układu przeniesienia napędu w taki sposób, żeby to kierowca kontrolował moc trafiającą na asfalt, a nie ona jego. Na szczęście inżynierowie Peugeota nie uciekli się do elektronicznych półśrodków, tylko zastosowali solidny dyferencjał blokujący typu torsen.
W Peugeocie RCZ-R przy 270 KM, kierowanych na przednią oś, każde inne rozwiązanie oznaczałoby uchodzenie pary w gwizdek w przypadku szybkiego wyjścia z zakrętu. Z kolei podczas przyspieszania na wprost auto jedzie jak po szynach. Gorzej, gdy wciśnie się pedał gazu do oporu na nierównej nawierzchni – wtedy Peugeot lubi sprawdzać refleks kierowcy. Lepiej, żeby ten miał obie ręce na kierownicy i mocny chwyt!
Z Peugeotem RCZ-R szybko się dogadacie
Już po kilku minutach jazdy RCZ-R kierowca czuje, że z tym samochodem się zaprzyjaźni. Mocno wyprofilowane fotele, seryjnie obszyte alcantarą i skórą, wyglądają tak, jakby ktoś przełożył je z Lamborghini. Co jednak ważniejsze – znakomicie zespalają kierowcę z autem. To samo dotyczy kierownicy i układu kierowniczego. Elektryczne wspomaganie i półośki napędowe często negatywnie wpływają na przekaz informacji zwrotnych od kół do kierowcy.
Peugeot jest w tej kwestii bardzo komunikatywny – potrafi szarpnąć kierownicą, ale na łukach czuć, co dzieje się z kołami. Ma to szczególną zaletę przy wyczuwaniu podsterowności. RCZ-R wyjątkowo późno w nią wpada, ale sygnalizuje to kierowcy dość wyraźnie i tak, że ma on czas na reakcję. Jeżdżąc RCZ-R, nie mogliśmy nadziwić się temu, jak sportowo może poruszać się auto bazujące technicznie na poprzedniej generacji Peugeota 308. Postanowiliśmy więc poddać RCZ-R próbie na torze.
Peugeot RCZ-R zaskakuje na torze
Na Contidromie testowaliśmy już śmietankę niemieckich hot-hatchy z napędem 4x4, czyli: BMW M135i xDrive, VW Golfa R i Audi S3. Najszybsze z nich okazało się BMW, z czasem okrążenia 3,8-kilometrowej pętli 1:37,35 min. Peugeot mimo niższej o 50 KM mocy pokonał M135i xDrive o 34 setne sekundy!
W nagrodę zabieramy Peugeota RCZ-R na kolejny pomiar czasu okrążenia, tym razem na Sachsenring. Tu świetnie czują się auta z centralnie umieszczonym silnikiem. Czas referencyjny ustanawia 275-konny Cayman ze skrzynią PDK: 1:40,85 min. Peugeot zdaje się oszukiwać fizykę jazdy – metę mija po minucie, 40 sekundach i... 40 setnych! Vive la France!
Oto francuski postrach Porsche!
Czy mogłoby być lepiej? W sferze marzeń pozostanie nasze życzenie, by RCZ-R miał napęd na tylne koła. Poważniejszy zarzut kierujemy pod adresem zawieszenia. Zestrojono je przede wszystkim z myślą o sportowej jeździe, w związku z czym sprawdza się podczas niej znakomicie. Sprężyny są o 10 mm krótsze niż w 200-konnym RCZ, a także sztywniejsze – z przodu o 14 proc., z tyłu aż o 44 proc. To poprawia prowadzenie, ale obniża komfort jazdy. Twardość niweluje jedynie długi rozstaw osi, ale lepiej byłoby, gdyby Peugeot zastosował aktywne zawieszenie z możliwością regulacji twardości.
Peugeot RCZ-R - fantastycznie z małym „ale”
Ekstremalne odmiany zwykle pojawiają się pod koniec życia modelu. Tak było w przypadku Focusa RS i nie inaczej jest z RCZ-R. Oprócz wyczynowej techniki nabywca otrzymuje niestety też nieco archaiczne multimedia z nieintuicyjną obsługą. To jednak jedyna plama na honorze wspaniałego RCZ-R.
Peugeot RCZ-R podsumowanie
Fenomenalne auto – to najlepszy Peugeot, jakim jeździłem. Czuć w nim zaangażowanie inżynierów, którzy na co dzień zajmują się autami wyczynowymi. RCZ-R jest piekielnie szybki, bo sprawnie przenosi ogromną moc na asfalt. Przed jazdą warto trzy razy głęboko odetchnąć, a po niej – poczekać, aż rumieńce zejdą z twarzy.