Miał być Mirage, jak na całym świecie, lecz ta nazwa okazała się już w Europie zarezerwowana. Mitsubishi mogło po prostu pozostać przy Colcie (znany już od lat 60. XX w.), jednak widać, że marketingowa pokusa, by podkreślić fakt, że idzie nowe, była zbyt duża. Zatem Space Star, czyli tak, jak produkowany na przełomie wieków minivan.

W stosunku do Colta nadwozie zmniejszono aż o 17 cm. W rezultacie auto mierzy tylko o 5 cm więcej od Skody Citigo i także wagowo porusza się w jej kategorii (845 kg).Mimo to Mitsubishi widzi wśród konkurentów samochody segmentu B.Tam już dawno temu maluchy przestały być maluchami, a ważnym atrybutem stał się design.

Patrząc na Space Stara, można jednak odnieść wrażenie, że twórcy nie przejmowali się zbytnio tym kryterium. Wnętrze rzeczywiście zaskakuje przestronnością, rozczarowują jednak: jakość foteli (małe i słabe podparcie boczne) oraz – ponownie – niezbyt wyszukana stylistyka.

Litrowa jednostka nie imponuje mocą, jednak w mieście nie brakuje jej animuszu. W trakcie żwawej jazdy lubi powarczeć. Z racji niskiego współczynnika oporu powietrza Cw (0,27) i niewielkiej masy auta producent twierdzi, że 5 l wystarczy na pokonanie 100 km w mieście.

Zachętą do łagodniejszego traktowania gazu ma być to, że na wyświetlaczu można „hodować” roślinkę. Mitsubishi nie przewiduje jednostek doładowanych, podobnie jak importu auta do Polski przed grudniem.