Zachować oryginalny wystrój klasycznego samochodu, a jednocześnie korzystać z systemu multimedialnego? Z tym problemem boryka się wielu użytkowników klasyków. Stare radioodtwarzacze sprzed lat świetnie prezentują się w klasycznych samochodach. Niestety, pod względem możliwości znacząco odstają od współczesnych urządzeń. Lepiej jednak zostawić stary sprzęt na swoim miejscu. Można posłuchać płyt CD, MP3 czy muzyki z cyfrowych nośników audio bez konieczności wymiany radia.
Jednym z najstarszych, najprostszych i najtańszych rozwiązań jest tzw. adapter kasety magnetofonowej (koszt od kilku złotych w górę). Wygląda jak zwykła kaseta, tyle że zamiast taśmy zawiera głowicę. Po co? By poprzez głowicę kasety stykającą się z głowicą magnetofonu przesłać sygnał audio z dowolnego podłączonego urządzenia. Jakiego? Może to być przenośny odtwarzacz płyt CD, MD czy telefon albo niewielki sprzęt MP3. Do kasety podłączany jest zwykłym przewodem z wtykiem Jack 3,5 mm.
Czy kaseta-adapter to dobre rozwiązanie?
Z pewnością trudno oczekiwać wysokiej jakości dźwięku. Wiele zależy od magnetofonu i jakości głowicy w adapterze. Ponadto jeśli urządzenie źródłowe (telefon, odtwarzacz MP3, CD) ma słaby wzmacniacz słuchawkowy, to trudno liczyć na dobre brzmienie. Im gorszy sprzęt, tym słabszy poziom dynamiki i więcej szumów. Ponadto sterowanie odtwarzaniem muzyki odbywa się w urządzeniu źródłowym. Telefon czy odtwarzacz musi być zatem pod ręką.
By uniknąć problemów z przenośnym sprzętem audio, wymyślono kasetę z czytnikiem kart pamięci i odtwarzaczem MP3. Niestety, sprzęt jest znacznue droższy od tanich adapterów. Zamiast kilku złotych trzeba zapłacić ponad 90 zł! Ponadto urządzenia trzeba podłączyć do źródła zasilania: w komplecie jest zasilacz z wtykiem do gniazda zapalniczki. Niemniej warto pamiętać, że w przypadku przenośnych urządzeń, takich jak telefony czy odtwarzacze muzyki, wbudowane akumulatory także mają ograniczone możliwości. Zwykle wystarczają zaledwie na kilka godzin słuchania. Trzeba mieć zatem pod ręką zasilacz do gniazda zapalniczki.
Do gniazda zapalniczki można także podłączyć transmiter FM z odtwarzaczem muzyki (i czytnikiem kart). Wówczas w radiu wystarczy wybrać określoną częstotliwość, na którą emituje transmiter FM. To dość wygodne i niezawodne rozwiązanie, ale nie bez wad. Im gorszy transmiter, tym większy poziom szumów. Wówczas nie trudno o wrażenie, że słuchamy słabej stacji radiowej. Ponadto trzeba tak wybrać częstotliwość, na której nadaje transmiter, by uniknąć problemów z odbiorem rozgłośni nadających na zbliżonej częstotliwości.
Transmiter FM może przydać się także jako zestaw głośnomówiący. Choć modele z Bluetoothem kosztują więcej (powyżej 100 zł), to jednak są rozsądną propozycją. Wówczas mamy przysłowiowe dwa w jednym: odtwarzacz muzyki i zestaw do prowadzenia rozmów. Co ważne, rozmówcę słychać przez głośniki samochodu. Zatem jeśli tylko w klasyku są dobre głośniki szerokopasmowe, to głos rozmówcy powinien być wystarczająco wyraźny.
Ile kosztuje transmiter FM?
Najtańsze modele można kupić już za mniej niż 10 zł. Nie warto jednak kierować się tylko ceną. Jeśli to możliwe, warto wypróbować przynajmniej kilka urządzeń przed zakupem: podłączyć do samochodu, wybrać określoną częstotliwość i posłuchać ulubionej muzyki. Podczas testu lepiej włączyć silnik, by sprawdzić, czy transmiter jest odporny na zakłócenia z instalacji elektrycznej samochodu. Ponadto w przypadku modeli z wyświetlaczem warto przyjrzeć się, czy łatwo zobaczyć wyświetlane informacje.
Dobrze także sprawdzić, w jaki sposób wbudowany odtwarzacz muzyki rozpoznaje nagrania: czy wszystkie pliki audio wczytuje jako jedną listę, czy też umożliwia przełączanie pomiędzy katalogami. To drugie rozwiązanie jest lepsze, gdyż łatwiej wybierać ulubione nagrania. W pierwszym przypadku trzeba będzie długo „klikać”, by dotrzeć do właściwego utworu. A nic tak nie irytuje, jak sprzęt niewygodny w obsłudze.