- By oświetlenie rowerowe było dobrze widoczne w dzień, powinno migać, najlepiej w nieregularnym trybie
- Od ilości emitowanego światła ważniejsza jest optyka: rowerowe światło dzienne nie może być rozproszone – im bardziej skupiona wiązka, tym lepiej
- Na noc lepsze są lampki o szerokim kącie świecenia, większej powierzchni i dające mniej ostre światło
Jeśli kierowca wjechał w grupę rowerzystów, zjeżdżając ze swojego pasa ruchu z powodu zapatrzenia w telefon, dobra widoczność rowerzystów w niczym nie pomoże. Ale jest sporo wypadków wynikających z faktu, iż kierowcy zauważają jednoślady zbyt późno albo wcale. „Pomaga” w tym powszechne dzienne oświetlenie samochodów i motocykli, które sprawia, że łatwiej przeoczyć nieoświetlone obiekty – w tym rowery. Jeszcze kilka lat temu nie było dobrego rozwiązania takich problemów, ale teraz odpowiednich do użycia w dzień lampek rowerowych, a nawet zaprojektowanych z myślą o użyciu w dzień, jest coraz więcej.
Są maleńkie, bardzo lekkie i naprawdę „dają po oczach”. I choć tak naprawdę każdą lampkę rowerową można włączyć w dzień i każdą można włączyć w nocy, to niektóre szczególnie dobrze sprawdzają się w dzień (tzn. są widoczne z daleka, niektóre „maleństwa” można dostrzec z 2 km!), ale średnio w nocy; i odwrotnie – lampki oświetlające dobrze leśną ścieżkę czy chodnik w nocy z reguły nie tylko są większe i cięższe (a więc na co dzień nieporęczne), lecz także niekoniecznie dają światło widoczne z daleka za dnia. O przeznaczeniu lampki decyduje nie tylko ilość wytwarzanego światła, lecz także rodzaj użytych modułów LED oraz konstrukcja optyki.
Dobre lamki rowerowe na noc, jakie powinny być?
Jeśli chodzi o oświetlenie przednie, to umownie mona je podzielić na sygnalizacyjne (tu jestem!) oraz oświetlające drogę (widzę, gdzie jadę). Gdy jedziemy rowerem przez centrum oświetlonego miasta, ważne jest, by być widocznym – i tak jak piesi chodzą bez latarek, tak rowerzyści nie muszą mieć mocnych lamp oświetlających drogę. Ale powinni mieć światła widoczne z daleka, pod różnymi kątami, nie oślepiające nadmiernie pieszych i kierowców (choć ta druga kwestia dla wielu rowerzystów jest bez znaczenia i cóż... można to zrozumieć). Jakie zatem działa optymalne oświetlenie sygnalizacyjne na noc?
- tylna lampka emituje miękkie, dobrze widoczne, nieoślepiające światło
- tylna lampka świeci „szeroko” w promieniu 180 stopni lub większym
- tylna lampka ma, obok trybów migania, co najmniej jeden tryb świecenia światłem stałym (niezbędny m.in. na wypadek jazdy rowerzystów w grupie, migające lampki są skrajnie irytujące dla jadących z tyłu
- w tylnej lampce mile widziany zintegrowany odblask, który wypełnia wymagania przepisów i pomaga w sytuacji wyczerpania baterii lub usterki
- przednia lampka świeci szeroko ale w taki sposób, by nie oślepiać właściciela
- tryb migający lampki przedniej jest dopuszczalny, jednak nie jest konieczny
Lampki rowerowe do jazdy dziennej – technika poszła do przodu!
Jeśli lampka ma być mała (rozmiar kieszonkowy lub jeszcze mniejszy) i lekka, to nie może emitować bardzo dużej ilości światła, gdyż drenowałaby zbyt szybko baterie, które z racji małych rozmiarów lampy mają ograniczoną pojemność. Jak zatem zapewnić widoczność na kilkaset metrów, kilometr, a nawet więcej?
Otóż różnice wynikają po pierwsze, z zastosowanych źródeł światła (różne typy modułów LED), po drugie, z optyki, a po trzecie – z elektroniki. Idealna rowerowa lampka „nocna” może być wyposażona w LED-y typu COB (Chip on Board), które przypominają np. żółtą, dużą świecącą rozproszonym światłem powierzchnię. Tak naprawdę taka świecąca płytka ma na sobie dziesiątki albo setki świecących półprzewodników działających razem. Lampka z takim źródłem światła świeci światłem o wysokiej rozdzielczości dowolnie szeroko w zależności od fantazji producenta (płytka nie musi być płaska, może być wygięta), a jednocześnie strumień świetlny (całkowita emisja światła) takiej lampki w przeliczeniu na pobieraną energię jest bardzo wysoki. Ale zasięg takiej lampki nie może być szczególnie duży, zwłaszcza w dzień.
W dzień lepiej sprawdzają się lampki z diodami SMD (Surface Mounted Device) albo wyposażone w pojedyncze LED-y wysokiej mocy. Takie moduły są większe i na jednej niewielkiej lampce może ich zmieścić się kilka lub kilkanaście, ewentualnie zamiast kilku modułów SMD świeci jeden (lub np. dwa) High-Power LED. Niektórzy producenci, np. Knog, oferują ten sam model rowerowej lampki sygnalizacyjnej z tą samą obudową, tą samą baterią i o tej samej lub podobnej wydajności świetlnej, ale z różną liczbą modułów świecących. Im jest ich mniej, tym (z reguły) węższa jest emitowana wiązka światła, najwęższą (i o największym zasięgu) emituje zwykle lampka z jednym dużym LED-em umieszczonym pod soczewką. Światło takiej lampki może być za dnia niemal niewidoczne z boku, ale za to z przodu... Na wąskich i „oblężonych” drogach rowerowych, którymi z dużą prędkością przemykają ludzie jadący do pracy, a jednocześnie realizujący trening, widać często zbliżających się szybko rowerzystów już z kilkuset metrów. No cóż... ich widać, bo mają właśnie takie światełka. Dobrze by było, aby widać było i nas.
Zresztą podobnie działają mocne i dobrze widoczne w dzień lampki tylne – mają jeden albo kilka świecących modułów i co najmniej jeden z nich świeci silną i bardzo skupioną wiązką światła widoczną na jezdni przez zbliżających się kierowców samochodów nawet z kilometra. Jednak moc i optyka to nie wszystkie powody tego, że to światło jest aż tak widoczne...
Lampki rowerowe do jazdy w dzień: lepsze światło stałe czy migające?
O ile w nocy zbyt silne migające światło może być dla innych uczestników ruchu irytujące, a nawet niebezpieczne (np. w Niemczech nie wolno go używać) to w dzień... zdecydowanie tak – migające! Przy czym niektórzy producenci oświetlenia rowerowego badają nawet wpływ różnych trybów migania świateł rowerowych na percepcję kierowców i w efekcie powstają lampki (np. Bontrager Ion 200 rt), które migają niejednostajnie – lampka nie tylko miga w zmiennym rytmie, lecz także co chwila wysyła szczególnie intensywny błysk. Lampki działające w takim trybie świecenia są, po pierwsze, lepiej widoczne z daleka pomimo stosunkowo niewielkiej emisji światła, a po drugie – energooszczędne. To ważne, bo akumulator, który ładuje się z portu USB w ciągu czterech-pięciu godzin, wystarcza zaledwie na 90-100 minut świecenia światłem stałym w najsilniejszym z trybów, ale już nawet na kilkanaście-kilkadziesiąt godzin pracy w trybie migania. W przypadku niektórych lamp (np. wspomniany Bontrager) o intensywności świecenia decyduje wbudowany w lamkę sensor światła dostosowujący jej pracę do warunków oświetleniowych. Ogólnie rzecz biorąc, „stroboskop” w dzień jest lepiej widoczny niż nawet o wiele silniejsze i o większej powierzchni światło stałe.
Lampki rowerowe: co mówią przepisy?
Jeśli chodzi o polskie przepisy dotyczące oświetlenia rowerowego, to po pierwsze, każda, jakakolwiek lampka jest dobra, a po drugie, każdy może sobie świecić, jak chce – czy to światłem migającym czy stałym. W dzień, przy dobrej widoczności, rowery mogą w ogóle jeździć bez oświetlenia.
Światła w rowerze są obowiązkowe w nocy, podczas jazdy w tunelu i w warunkach zmniejszonej przejrzystości powietrza.
Lampki rowerowe: jak mogą być zasilane?
- Najnowocześniejszą obecnie opcją jest wbudowany akumulator litowo-polimerowy, który jest mały, lekki i dobrze znosi wielokrotne ładowanie. Jedyną wadą takiego akumulatora jest to, że nie po wyczerpaniu nie można go szybko podmienić jak baterii, trzeba go naładować. No i cena: tego typu lamki, ładowane zwykle z gniazda USB, „zaczynają się” od kilkudziesięciu zł.
- Akumulator zewnętrzny (stosowane w mocnych lampach oświetlających drogę, nie w dziennych) – zawiesza się go np. na ramie roweru.
- Bateria AA lub AAA – takie lampki są o wiele tańsze niż akumulatorowe i zwłaszcza w lampkach tylnych o mniejszym zużyciu energii takie baterie dobrze się sprawdzają,
- Baterie mniej typowe, np. typ N – ma to ograniczony sens, baterie te są drogie i nie są sprzedawane „na każdym rogu”
- Baterie „guzikowe” np. typu CR2023. To ciekawa opcja dla osób, które bardzo rzadko korzystają z oświetlenia rowerowego. Lampki zasilane takimi bateriami są malutkie, baterie nie są wcale drogie, ale ich wadą jest to, że wystarczają na bardzo krótko; lampka zasilana takimi bateriami ma też bardzo mały strumień świetlny.
Lampki rowerowe do jazdy w dzień: czy nadają się także na noc?
Pojawia się pytanie: czy jeśli zainwestujemy w dobre oświetlenie sygnalizacyjne (pozycyjne) do roweru z założeniem, że będziemy dobrze widoczni w dzień na jezdni czy na drodze dla rowerów, to czy ono sprawdzi się także w nocy? No cóż, wadą wielu, a nawet większości takich świateł jest to, że nie będziemy idealnie widoczni z boku (choć w przypadku mocniejszych modeli sama „siła” światła najczęściej „robi robotę”, nasze tylne koło jest całe w czerwonej łunie – i to widać. Mocnych migających świateł trzeba jednak używać z rozsądkiem i w mieście można trochę odpuścić, wybierając łagodniejszy tryb migania albo światło stałe. Niektóre lampki tylne emitując strumień świetlny na poziomie np. 70 lm i więcej w trybie migania po prostu ekstremalnie irytują i oślepiają – naprawdę – jadąc samochodem, można do takiego rowerzysty zbliżyć się tylko z zamkniętymi oczami! To samo dotyczy przednich lamp migających, przy których kupnie należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden drobiazg: czy ich konstrukcja zabezpiecza samego rowerzystę przed oślepianiem?
A np. niemieccy producenci oświetlenia rowerowego (np. Busch&Muller) produkują lampki, w tym zasilane dynamem wewnątrzpiastowym, które świecą tylko światłem stałym, ale np. potrafią przełączać się same z trybu dziennego (oślepianie z premedytacją) na dobre oświetlanie drogi nocą. Zaś rowerzysta... sam ma do wyboru tylko dwie opcje: włącz i wyłącz.
Dla tych, co nie mogą się zdecydować, czy bardziej potrzebują pozycyjnych świateł rowerowych na dzień czy na noc, są wersje pośrednie – dające średnio skupiony strumień światła, jakąś namiastkę widoczności z boku, a jednocześnie, przynajmniej w jednym z trybów pracy, „dają po oczach”.