Jazda z automatyczną skrzynią biegów to przede wszystkim wygoda. Zwykle jest tak, że osoba, która raz kupi samochód z „automatem”, nie chce już nigdy wersji z manualną skrzynią biegów.
Nowoczesne przekładnie automatyczne coraz częściej pozbawione są wad poprzedników, czyli bardzo wolnej zmiany biegów, i nie powodują wzrostu zużycia paliwa. Niestety, tego typu skrzynie niezależnie od konstrukcji łączy jedno – wysoki koszt napraw. W zależności od uszkodzeń i ilości użytych części może on wynieść od 3 do nawet 30 tys. zł!
Taka perspektywa skutecznie odstrasza klientów rynku wtórnego, dla których pojazd z automatem to mina z opóźnionym zapłonem. Rzeczywiście, kupując samochód z przebiegiem 200-250 tys. km wyposażony w skrzynię automatyczną należy brać pod uwagę, że w niedługim czasie może dojść do jej awarii. Oczywiście, ryzyko nie zawsze jest tak samo wysokie.
„Automaty” mają bardzo różną konstrukcję, z czego wynika też różna awaryjność. Oprócz klasycznych przekładni automatycznych na rynku występują m.in. zautomatyzowane przekładnie dwusprzęgłowe (np. DSG), skrzynie bezstopniowe (CVT), w małych autach często można też spotkać skrzynie zautomatyzowane zbudowane jak zwykła skrzynia manualna, tylko, z dołożoną automatyką do obsługi sprzęgła i zmiany biegów.
Zdarzają się też „półautomaty”, w których przełożenia zmienia się normalnie, a automatyka operuje wyłącznie sprzęgłem. Niezależnie od konstrukcji wszystkie „automaty” łączy wysoki stopień zaawansowania technicznego i stąd wynikają wysokie koszty napraw. Żeby tylko rozłożyć i złożyć ponownie taką skrzynię, trzeba dużego doświadczenia i ogromnej wiedzy, a właściwie ciągłej edukacji w tej dziedzinie, bo stale pojawia się coś nowego. Nie jest to tak proste jak np. wymiana rozrządu, więc i cena usług specjalistycznych warsztatów naprawiających automatyczne skrzynie biegów nie jest niska.
Jednak gros kosztów wynika z wysokich cen części. Do ponownego złożenia przekładni trzeba użyć zestawu nowych uszczelek, a ten kosztuje często 1000 zł, a czasami nawet 2 tys. zł. To jednak „drobiazg” w cenniku części do „automatów”. Bardzo dużo kosztują zespoły sterujące z elektrozaworami kierującymi przepływem oleju hydraulicznego. Ich ceny przekraczają niekiedy 10 tys. zł, a naprawa tych podzespołów jest na ogół niemożliwa lub na tyle niepewna, że dbający o swoją opinię warsztat się jej nie podejmie.
Czasami udaje się naprawić sterowniki elektroniczne, które (jeśli występują oddzielnie) są nieco tańsze. Dużo trzeba zapłacić za różnego typu przekładki, pierścienie, tarczki sprzęgłowe i właściwie podczas każdej naprawy trzeba profilaktycznie zregenerować konwerter, czyli sprzęgło hydrokinetyczne, co kosztuje około 1000 zł.
Koszty są na tyle wysokie, że ratunkiem może wydawać się zakup używanej skrzyni automatycznej. Jednak może to być podwójna pułapka: raz zapłacimy za skrzynię, a chwilę później za jej naprawę. Problem z „używkami” jest taki, że na ogół nie wiadomo nic o ich historii i przechowywaniu. Bardzo często „automat”, który przeleżał na szrocie dłuższy czas, ma w środku szlam i korozję, co oznacza, że choć go się da uruchomić i auto odjedzie spod warsztatu, po krótkim czasie będzie wymagał remontu, bo zablokowany zostanie zespół sterujący.
Co ciekawe, mimo znacznych różnic konstrukcyjnych przyczyna najczęstszych usterek przekładni automatycznych jest taka sama: zanieczyszczony olej. W przeciwieństwie do manualnych skrzyń biegów w „automatach” służy on nie tylko do smarowania, ale też do chłodzenia, a przede wszystkim bierze udział w sterowaniu.
Elektrozawory hydrauliczne są niezwykle precyzyjne i wystarczą nawet drobne zanieczyszczenia, by zaczęły się zacinać. W efekcie skrzynie zaczynają szarpać, a z czasem zupełnie nie przekazują napędu. O zanieczyszczenie nie jest trudno, bo w skrzyni automatycznej pracuje przynajmniej kilka tarcz ciernych (sprzęgła wielopłytkowe), z których ścierany jest materiał: do tego dochodzą opiłki wynikające ze współpracy kół zębatych.
Często do awarii doprowadzają też użytkownicy złymi praktykami, np. nie używając w miejskim korku trybu N lub zmieniając kierunek jazdy, zanim samochód zdążył się zatrzymać.
Przyczyny awarii skrzyń automatycznych
Jednym z podstawowych błędów użytkowników automatycznych skrzyń biegów jest zbyt rzadka wymiana oleju (zalecenia producentów są często niewystarczające!). Nie można go też zamieniać na żaden inny, tańszy olej, a wymiana powinna być przeprowadzona tzw. metodą dynamiczną (w trakcie pracy silnika) przy użyciu specjalnego urządzenia – w przeciwnym razie wymieniona zostaje tylko niewielka część oleju.
Kolejny błąd to nieużywanie w korkach trybu N, przez co olej utrzymywany jest cały czas pod wysokim ciśnieniem i się przegrzewa. Trybu N nie należy używać natomiast podczas długich zjazdów ze wzniesień – szkodzi to skrzyni pozbawionej w tym czasie odpowiedniego chłodzenia. „Automat” można też uszkodzić (przegrzać) podczas holowania ciężkiej przyczepy.
Zdaniem fachowców zajmujących się automatycznymi skrzyniami biegów podstawa ich niezawodności to czysty olej. W większości przypadków za uszkodzenie automatycznej skrzyni biegów odpowiada zbyt rzadko lub nigdy niewymieniany olej. Zbierające się w nim zanieczyszczenia blokują elektrozawory i z czasem prowadzą do takich uszkodzeń zespołu sterującego, że jedynym sposobem naprawy jest jego wymiana.
Inną częstą przyczyną awarii „automatów” jest niewłaściwa eksploatacja, prowadząca do przegrzania oleju i skrzyni. Trzeba pamiętać, że olej w przekładni automatycznej oprócz smarowania ma za zadanie chłodzić jej podzespoły. W zagotowanej skrzyni uszkodzeniu ulegają nie tylko uszczelnienia i tarcze cierne, ale też jej kluczowy element, czyli sprzęgło hydrokinetyczne. Przegrzanie „automatu” może wystąpić także np. podczas próby wyjechania autem z zaspy czy błota.