Są jednak sposoby, dzięki którym nawet motoryzacyjny amator bez specjalistycznych przyrządów jest w stanie rozpoznać, czy auto mogło być podtopione czy nie.
Przede wszystkim należy sprawdzić:
- czy w samochodzie są przywieszki zapachowe. Wilgoć, która dostała się kiedyś do wnętrza samochodu, powoduje rozwój pleśni i nieprzyjemną woń.
- powinniśmy też sprawdzić stan i zapach dywaników, dokładnie przyjrzeć się wykładzinom pod dywanikami. Jeśli były zalane, zwykle rozwijają się tam białe nacieki pleśni.
- dobrą metodą jest demontaż poszycia drzwi, gdyż na ich wewnętrznej stronie, jeśli auto było podtopione, będą ślady linii wodnej, do której auto było zanurzone.
- naszą uwagę powinna też zwrócić nierówna praca silnika na wolnych obrotach. To najczęstszy objaw w samochodach, które zostały podtopione podczas powodzi czy ulewy.
- w silniku benzynowym nierówna praca oznacza zazwyczaj reakcję elektroniki na niedrożność katalizatora zalanego wcześniej wodą. Silnik Diesla również powinien trzymać obroty, w przeciwnym wypadku będzie to znak, że prawdopodobnie zatkany został filtr cząstek stałych po dostaniu się tam wody ze szlamem.
- o fakcie zalania przekonamy się, rozpinając wiązkę przewodów elektrycznych usytuowanych możliwie najniżej (np. wiązki diagnostycznej silnika) i sprawdzając, czy na stykach kostki elektrycznej występuje korozja.czasem objawem podtopienia lub zalania auta jest korodowanie felg stalowych i tarcz hamulcowych.
Jeśli w aucie jest kilka takich elementów, to możemy z dużym prawdopodobieństwem określić, że było ono zalane, i zrezygnować z zakupu, nawet jeśli cena jest bardzo atrakcyjna. Późniejsze naprawy i kłopoty z takim autem są naprawdę kosztowne.
Wojciech Kulesza, rzeczoznawca samochodowy mówi:
„Podtopione auto ma już właściwie cenę złomu. Takiego samochodu nie da się do końca wyczyścić i usunąć szkód, jakie spowodowała woda. Stale będzie się w nim coś psuć, nagminnie będą również występować awarie elektroniki. Szczególnie uważać trzeba na młode roczniki pojazdów oferowanych po bardzo atrakcyjnych cenach”.
200 zł za usługę
Jeśli jedziemy na giełdę, możemy wybrać się z rzeczoznawcą samochodowym, który po weryfikacji kilku elementów auta (felgi, elektryka) szybko wyda opinię, czy pojazd był zalany. Zwykle za taką usługę rzeczoznawcy pobierają ok. 200 zł, lecz ceny mogą się różnić w zależności od regionu kraju. Możemy również (jeśli handlarz zgadza się na to) skorzystać z porady ASO, czy auto nie było amfibią. Zazwyczaj oględziny trwają 1-2 godz., a serwis pobierze za to około 200 zł, chyba że zlecimy dodatkowe badania.
„Atrakcyjne” oferty
Auta po zalaniu są łakomym kąskiem dla handlarzy ze względu na to, że zazwyczaj na rynek wtórny trafiają młode egzemplarze. Do polskich urzędów celnych przyjeżdżają czasem samochody po takich przejściach. Są dostępne po korzystnych cenach, a ich stan wizualny zazwyczaj nie budzi zastrzeżeń. W Polsce działa wiele warsztatów profesjonalnie zajmujących się odnawianiem popowodziowych aut. Generalnie nasze podejrzenia powinny wzbudzać stosunkowo nowe samochody sprowadzone z ostatnio zalanych regionów świata.