• Zdecydowana większość fotoradarów wykorzystywanych w Polsce do kontroli prędkości nie potrafi stwierdzić, które z dwóch aut znajdujących się w kadrze przekroczyło prędkość, dlatego większość tego typu zdjęć powinna trafiać do kosza
  • Fotoradary służące do rejestrowania wykroczeń drogowych dość często ulegają różnym zakłóceniom, znaczna część "urobku" ląduje w koszu m.in. z powodu dużego natężenia ruchu na drodze
  • Niektóre urządzenia do pomiaru prędkości jednak tylko wyglądają jak fotoradary, a tak naprawdę są to urządzenia korzystające z zupełnie innej technologii
  • Wzrost stawek mandatowych spowodował, że zarządcy systemu fotoradarowego opłaca się rejestrować nawet niewielkie wykroczenia
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Wykroczenie nie było duże – pan Janusz jechał za szybko o 15 km/h, co oznacza mandat w wysokości 100 zł. Ale – obwiniony kierowca zauważył to od razu – na zdjęciu widać jadące obok siebie dwa samochody. Skąd fotoradar ma wiedzieć, który samochód przekroczył prędkość? I dlaczego wezwanie do wskazania kierującego przyszło do właściciela samochodu, który na zdjęciu znajduje się nieco z tyłu, jest częściowo zasłonięty przez inny samochód?

Jak działa radar mierzący prędkość?

W dużym uproszczeniu: głowica radarowa wysyła wiązkę mikrofal, które odbijają się od różnych przeszkód w otoczeniu i wracają do urządzenia. Gdy mikrofale natrafią na poruszający się samochód, zostają odbite i również wracają. Wraz ze zbliżaniem (albo oddalaniem się) pojazdu od urządzenia mierzącego prędkość, zmienia się sygnał wracający do głowicy radaru: im mniejsza odległość od pojazdu, tym krótszy czas powrotu. Na tej podstawie określana jest prędkość obiektu.