Pan Piotr spod Łosic chciał się przejechać motocyklem, który jego brat od kogoś pożyczył. Prawa jazdy na motocykl nie miał, ale pomyślał: co może się stać na wiejskiej drodze? Niestety, drogą jechało BMW, kierowca motocykla czegoś się przestraszył, i już po chwili motocykl leżał pod samochodem.

Motocykliście nic się nie stało, ale ucierpiało BMW i prawie nowy motocykl. Był wprawdzie ubezpieczony, ale kierowca auta wezwał policję. Ubezpieczyciel stwierdził, że za naprawę motocykla nie zapłaci, natomiast bez problemu pokrył straty właścicielowi BMW. Po czym wystawił rachunek motocykliście. Uzbierało się 30 tys. zł. A mogło być jeszcze gorzej!