Manewr wyprzedzania warto wykonywać sprawnie – im szybciej to zrobimy, tym lepiej. Na zwykłej drodze długotrwała jazda pasem "pod prąd" jest zwyczajnie niebezpieczna. Na dwupasmówce "wyścig słoni" doprowadza do furii tych, co chcą jechać szybciej, ale mają z powodu czyjegoś wyprzedzania zablokowany lewy pas. Ale czy to oznacza, że podczas wyprzedzania wolno przekraczać dozwoloną prędkość? A jeśli tak, to o ile?
Foto: istock
Manewr wyprzedzania - zdjęcie ilustracyjne
Wyprzedzanie na jezdni dwukierunkowej należy do najbardziej niebezpiecznych manewrów na drodze
Niezależnie od rodzaju drogi manewr wyprzedzania nie powinien trwać zbyt długo
Wyprzedzając inne samochody, warto jednak zerkać na licznik, żeby nie przesadzić z prędkością
Zwłaszcza na jezdni dwukierunkowej manewr wyprzedzania powinien trwać możliwie krótko. Po pierwsze, z przeciwnego kierunku jadą zwykle inne samochody, których prędkość nie zawsze łatwo jest trafnie oszacować, a trzeba przecież zachować odpowiedni margines bezpieczeństwa. Po drugie, bardzo rzadko kierowca ma tak dobrą widoczność, aby mieć pewność, że na dłuższym odcinku drogi przed nim nie ma żadnych skrzyżowań, wysepek itp. Po trzecie, wyprzedzanie należy zakończyć najpóźniej w miejscu, gdzie kończy nam się dobra widoczność – na długo przed zakrętem, przed wzniesieniem itp.
Kierowcy tłumaczą: jechałem trochę szybciej, bo wyprzedzałem!
Nie powinno więc dziwić, że kierowcy podczas manewru wyprzedzania nierzadko jadą szybciej, niż pozwala na to limit obowiązujący na danym odcinku drogi. "Przecież wyprzedzałem, za chwilę i tak bym zwolnił" – tłumaczą policjantom. Albo: "Tamta ciężarówka jechała 85 km/h przy limicie 90 km/h. Gdybym nie docisnął, wyprzedzanie trwałoby wieki!". To typowe tłumaczenie, wystarczy zajrzeć do policyjnych aktualności, by przekonać się, że to norma. Obecnie np. policjanci chwalą się, że kilka dni temu zatrzymali pirata drogowego we Wrocławiu. Na dwupasmowej jezdni, gdzie obowiązuje limit 70 km/h, kierowca wyprzedzał z prędkością 153 km/h. To za szybko – orzekli policjanci, zatrzymali kierowcy prawo jazdy na trzy miesiące i ukarali go najwyższym możliwym mandatem – w tym przypadku 2500 zł.
Wyprzedzanie: formalnego odstępstwa od zasad nie ma
Jeśli chodzi o wyprzedzanie, Kodeks drogowy nie przewiduje żadnego odstępstwa od zasady, że prędkości obowiązującej na danym odcinku drogi przekraczać nie wolno. Oznacza to, że jeśli ktoś jedzie 85 km/h przy limicie 90 km/h, to wyprzedzając go, wolno przyspieszyć najwyżej do 90 km/h. A jak to się ma do nieformalnej zasady, że wyprzedzanie należy z powodów bezpieczeństwa wykonywać jak najsprawniej? Nijak! Jeśli chcemy wyprzedzać, mamy do tego prawo tylko w warunkach, gdy nie wiąże się z tym zagrożenie, gdy mamy odpowiednią widoczność itp. Sam fakt wykonywania manewru wyprzedzania nie sprawia, że uzyskujemy chwilowe prawo do łamania jakichkolwiek przepisów drogowych.
Wyprzedzanie: fotoradar nie zarejestruje drobnego przekroczenia prędkości
Kierowcy, którzy jeżdżą szybciej niż inni, mogą pocieszać się, że minimalnie przekraczając dozwoloną prędkość, nie muszą obawiać się przynajmniej fotoradarów. Zgodnie z prawem fotoradary rejestrują tylko przekroczenia prędkości wyższe niż 10 km/h, a zatem, aby sprowokować fotoradar do działania, trzeba jechać co najmniej o 11 km/h szybciej od limitu obowiązującego na danym odcinku drogi. Nie znaczy to jednocześnie, że niewielkiego przekroczenia prędkości nie zarejestruje policjant z miernikiem – ma do tego prawo, choć może nie mieć na to czasu i ochoty – po pierwsze, mandat za przekroczenie prędkości do 10 km/h to symboliczne 50 zł, a po drugie, "policjanci to też ludzie".
W praktyce zatem drobne przekroczenie prędkości podczas wyprzedzania wiąże się z minimalnym ryzykiem otrzymania mandatu, ale teoretycznie jest taka możliwość, ponieważ tłumaczenie "bo wyprzedzałem" nie ma żadnego oparcia w przepisach.
Kierowcy ciężarówek: jak długo można wyprzedzać?
Foto: archiwum
Wyprzedzanie na trzeciego – to już przesada!
Z tego punktu widzenia warto też spojrzeć na irytujące zachowanie kierowców ciężarówek, którzy nierzadko wyprzedzają się przez kilka minut. Owszem, to skrajnie irytujące, ale z drugiej strony ten, kto wyprzedza, ma w aucie tachograf, który stale rejestruje jego wykroczenia. Z drugiej strony zbyt ślamazarne wyprzedzanie na autostradzie może być uznane za tamowanie i utrudnianie ruchu.
To z kolei oznacza, że podczas wyprzedzania, niezależnie od okoliczności, warto zachować rozsądek i trafnie wymierzyć w złoty środek.