Zmiany w Kodeksie drogowym obowiązujące od 21 września nie przestają zaskakiwać kierowców – szczególnie mylące okazują się różne nowe definicje. Przykład? Skrzyżowanie! To ważna kwestia, bo od tego, czy minęliśmy skrzyżowanie, czy też nie, zależy często, czy wolno nam zatrzymać samochód, czy powinniśmy zwolnić itp. A może wolno nam przyspieszyć, bo ograniczenie prędkości przestało obowiązywać?
Obowiązująca do 21 września definicja skrzyżowania wydawała się klarowna, ale – jak zwykle – diabeł tkwi w szczegółach
"Skrzyżowanie – przecięcie się w jednym poziomie dróg mających jezdnię, ich połączenie lub rozwidlenie, łącznie z powierzchniami utworzonymi przez takie przecięcia, połączenia lub rozwidlenia; określenie to nie dotyczy przecięcia, połączenia lub rozwidlenia drogi twardej z drogą gruntową, z drogą stanowiącą dojazd do obiektu znajdującego się przy drodze lub z drogą wewnętrzną;"
Dalsza część tekstu znajduje się pod materiałem wideo
Należało jeszcze wiedzieć, że droga twarda to "droga z jezdnią o nawierzchni bitumicznej, betonowej, kostkowej, klinkierowej lub brukowcowej oraz z płyt betonowych lub kamienno-betonowych, jeżeli długość nawierzchni przekracza 20 m; inne drogi są drogami gruntowymi;"
Niby wszystko jasne. Najważniejsze dla kierowcy było wiedzieć, że skrzyżowanie to niekoniecznie przecięcie dróg – także ich połączenie lub rozwidlenie. Ważne, że "skrzyżowanie" z drogą gruntową albo wewnętrzną formalnie nie jest skrzyżowaniem (to się zresztą nie zmieniło). Skąd jednak kierowca miał wiedzieć, czy kawałek asfaltu na drodze, którą właśnie mija, ma na pewno mniej niż 20 metrów? A co w razie sporu z policjantem: czy należało mieć w samochodzie miarkę?
Na marginesie: obecnie obszar zabudowany jest wyraźnie oznakowany znakami drogowymi; kiedyś – do 1983 r. – za obszar zabudowany uznawano miejsce, gdzie... co najmniej trzy zabudowania stały w odległości nie większej niż 15 metrów od drogi. To tłumaczy jedną z pierwszych scen kultowego "Misia" Stanisława Barei, w której policjanci drogówki zorganizowali zasadzkę na kierowców, stawiając domy z tektury: "Wczoraj jechałem tędy, tych domów jeszcze nie było!"
Skrzyżowanie w nowych przepisach i... nowe wątpliwości
Nowa, obowiązująca od 21 września definicja skrzyżowania jest prostsza, ale – w połączeniu z innymi definicjami – może wzbudzać zupełnie nowe wątpliwości:
Niby proste, ale uwaga na definicje towarzyszące:
-
"droga o nawierzchni gruntowej – droga z jezdnią o nawierzchni z gruntu rodzimego lub nasypowego, ulepszonego mechanicznie lub chemicznie, w której wierzchnia warstwa może być wykonana z kruszywa naturalnego, sztucznego lub pochodzącego z recyklingu;"
-
"droga o nawierzchni twardej – droga niebędąca drogą o nawierzchni gruntowej;"
Nie ma mowy o długości nawierzchni utwardzonej – albo droga jest gruntowa, albo ma nawierzchnię twardą. Albo-albo. Skrzyżowanie dróg "twardej" z "gruntową" nie jest skrzyżowaniem, tak jak nie czyni skrzyżowania połączenie drogi publicznej, którą jedziemy, z drogą wewnętrzną. A co, jeśli jedziemy drogą np. wojewódzką i mijamy wąską, ale wyasfaltowaną na odcinku kilkudziesięciu metrów (zresztą formalnie długość asfaltu jest bez znaczenia) drogą prowadzącą w pole? Czy minięcie takiego "czegoś" jest skrzyżowaniem, czy nim nie jest? Jeśli jest, to – czy mając w pamięci znak z ograniczeniem prędkości, który wcześniej minąłem – mogę uznać, że ograniczenie już nie obowiązuje?
Nie, droga "w pole" nie czyni skrzyżowania
"Albo się »doktoryzujesz« z przepisów, albo... odpuść sobie" – zapewne tę myśl mieli w głowie autorzy zmian w Kodeksie drogowym, obowiązujących od 21 września. Być może faktycznie ani kierowcy, ani dziennikarze nie powinni zagłębiać się w szczegóły tej ustawy (tylko w teorii przeznaczonej dla każdego kierowcy), no chyba, że decydują się na zgłębianie także innych rozległych aktów prawnych. Oto bowiem wyjaśnienie zagadki "czy asfaltówka prowadząca w pole czyni skrzyżowanie" znajdujemy w ustawie o drogach publicznych. W niej pojawia się jeszcze inna definicja "skrzyżowania", która nie unieważnia tej umieszczonej w Prawie o ruchu drogowym, ale ją uzupełnia:
A zatem: nie, dróżka prowadząca w pole zbudowana na prywatnym terenie, choćby miała asfalt na całej długości, nie jest drogą publiczną, a więc gdy przecina się z drogą publiczną, nie czyni skrzyżowania. Wjeżdżając na drogę publiczną z takiej drogi, włączamy się do ruchu, a jadący drogą publiczną nie muszą się martwić utratą pierwszeństwa przejazdu. Jadący drogą publiczną powinni natomiast wiedzieć, że ograniczenie prędkości dalej obowiązuje. Inaczej mówiąc: tylko połączenie (przecięcie, rozwidlenie) dróg publicznych czyni skrzyżowanie.
Jest skrzyżowanie czy go nie ma – co trzeba wiedzieć
Skrzyżowaniem jest:
-
przecięcie w jednym poziomie lub połączenie dróg publicznych utwardzonych
-
rozwidlenie drogi publicznej;
-
połączenie jezdni dwujezdniowej drogi publicznej (np. w formie "zawrotki");
-
przecięcie (w jednym poziomie), połączenie, rozwidlenie dróg publicznych o nawierzchni gruntowej.
Skrzyżowaniem nie jest:
-
połączenie drogi publicznej z drogą wewnętrzną;
-
połączenie drogi publicznej z jakąkolwiek drogą niepubliczną;
-
połączenie drogi publicznej utwardzonej z jakąkolwiek drogą o nawierzchni gruntowej.
Pozostaje jeszcze kwestia rozpoznania "nawierzchni gruntowej", zwłaszcza jeśli na małym odcinku droga ewidentnie jest utwardzona. Otóż nowe przepisy nie zmieniają, ale i nie wyjaśniają takich wątpliwości. Co robić w przypadku sporu z policjantem? Pracownicy Ministerstwa Infrastruktury, którzy tworzą i korygują przepisy, w takich wypadkach są brutalnie szczerzy: Wszystko wyjaśni wam sąd po zasięgnięciu informacji u zarządcy drogi. Droga ma swój status, a skrzyżowanie albo w danym miejscu jest, albo go nie ma.
Wniosek: posiadanie odrobiny intuicji u kierowcy nie zaszkodzi, na szczęście sytuacji, które naprawdę rodzą wątpliwości, nie ma aż tak wiele.