Standardowa procedura, jeśli ktoś uszkodził nam auto w wyniku kolizji, przewiduje zgłoszenie się po odszkodowanie do ubezpieczyciela sprawcy. By rozliczyć szkodę, musimy mieć: oświadczenie sprawcy, w którym przyznaje się on do winy, zawierające opis zdarzenia, ewentualnie niezbędne dane uzyskane od funkcjonariusza policji, który sprawcę ukarał mandatem, w ostateczności – wyrok sądu, który uznał sprawcę kolizji winnym. Teraz kontaktujemy się z ubezpieczycielem sprawcy. Nasze szczęście, jeśli nie jest to firma, która sprzedaje najtańsze polisy, a potem stara się zaniżyć kwotę odszkodowania albo uniknąć wypłaty.
Niestety, wielu kierowców kupuje najtańsze OC, bo w praktyce jest to ubezpieczenie „dla kogoś”. Jeśli ktokolwiek ma z tego tytułu problemy, to obca osoba – poszkodowany. Procedura, która właśnie weszła w życie – bezpośrednia likwidacja szkody – zmienia wiele. Poszkodowany właściciel auta, jeśli ubezpieczył je w zakresie OC w firmie, która oferuje BLS, nie musi już (w większości sytuacji) użerać się z tanim ubezpieczycielem sprawcy. W celu rozliczenia szkody zgłasza się do swojego ubezpieczyciela, który przysyła mu rzeczoznawcę, wycenia szkodę, a następnie wypłaca pieniądze.
Potem wystawia rachunek ubezpieczycielowi sprawcy szkody, ale to już nie jest problem poszkodowanego. Proste? Według ubezpieczycieli ma to być korzystne dla obu stron: klient chętnie zapłaci więcej za polisę u droższego ubezpieczyciela, mając świadomość, że być może będzie przez niego obsługiwany. Innymi słowy: kupuje ubezpieczenie nie tylko dla kogoś, lecz także dla siebie. W zamian za to może liczyć na dobrą obsługę podczas rozliczania szkody spowodowanej przez kogoś innego.
W rozliczeniach za pośrednictwem swojego ubezpieczyciela ważne są też pieniądze. Intuicyjnie wydaje nam się, że jeśli szkodę rozlicza „nasz” ubezpieczyciel, dostaniemy więcej. Niestety, tu możemy się rozczarować. Z pewnością rozliczając szkodę w dużej firmie, która w dodatku koszty może przerzucić na płatnika (swojego konkurenta), łatwiej uzyskać wyższą kwotę.
Jednak zaniżone (przynajmniej zdaniem poszkodowanych) wyceny zdarzają się każdemu ubezpieczycielowi i w każdym wypadku dopłaty można domagać się przed sądem, co wbrew obiegowej opinii wcale nie jest wielkim problemem. Polisa OC sprawcy wypadku pokrywa bowiem – niezależnie od tego, kto ją wystawił – wszystkie straty poszkodowanego. Ubezpieczyciele często na początku proponują kwotę niższą niż należna, licząc na to, że część poszkodowanych nie będzie walczyła o więcej.
W przypadku bezpośredniej likwidacji szkód pojawia się jednak dodatkowy problem: kto jest dla klienta stroną sporu, jeśli nie jest on zadowolony z wyceny i wysokości odszkodowania? Czy nasz ubezpieczyciel, który rozliczał szkodę, czy też ubezpieczyciel sprawcy, który jest płatnikiem? To jest nie do końca jasne: zdaniem przedstawiciela PZU to zakład ubezpieczeniowy poszkodowanego „rozpatruje reklamacje zgodnie z przyjętą przez siebie procedurą stosowaną dla wszystkich reklamacji składanych w pozwach szkodowych”. Chyba że instytucje wspomagające klienta (np. Rzecznik Ubezpieczonych) uznają, że należy ścigać ubezpieczyciela sprawcy – wtedy on przejmuje sprawę.
No dobrze, ale co z sądem, jeśli nie uda się sprawy załatwić polubownie? Zdaniem Konrada Milewskiego z firmy Gothaer TU S.A. do sądu należy pozywać ubezpieczyciela sprawcy kolizji. A to oznacza, że z całą pewnością droga do zakończenia sporu – właśnie z powodu skorzystania z bezpośredniej likwidacji szkód – wydłuża się.
BLS ma jeszcze jeden skutek uboczny – według raportów brokerów ubezpieczeniowych, od momentu jego wprowadzenia polisy OC zdrożały.
Z bezpośredniej likwidacji szkody mogą (lub wkrótce będą mogli) skorzystać właściciele aut, którzy swoje ubezpieczenie OC wykupili w firmach: Concordia Ubezpieczenia, Ergo Hestia, PZU, Uniqa, Warta, Aviva, Liberty Ubezpieczenia, Gothaer – wyglądana to, że lista ta będzie się wydłużała.
Z bezpośredniej likwidacji szkody można skorzystać w przypadku kolizji dwóch aut, gdy straty nie przekraczają kwoty 30 tys. zł.
Zdarzenie z udziałem więcej niż dwóch aut nie podlega rozliczeniu w ramach bezpośredniej likwidacji szkód, nawet jeśli straty są nieduże.
Duże szkody – jeśli straty poszkodowanego przekraczają kwotę 30 tys. zł– należy zgłaszać bezpośrednio do ubezpieczyciela sprawcy.