Piratów drogowych należy karać – z tym się zgadzamy bez żadnych wątpliwości. Jednak nie można przy tym deptać prawa, a różne służby robią to na co dzień. Przykład? W wezwaniu, jakie rozsyłają właścicielom aut „trafionych” przez fotoradar straże gminne oraz GITD, pojawia się żądanie przyznania się do winy albo wskazania innego kierującego, ewentualnie przyjęcia mandatu za odmowę wskazania go, co skutkuje z góry ustaloną karą. Wezwaniu towarzyszy pouczenie, które wprowadza w błąd – służby traktują właścicieli aut jak idiotów. Skandal!

Prawda, święta prawda, g... prawda

Po pierwsze: zgodnie z pouczeniem zatytułowanym „informacja” nieodesłanie wypełnionego formularzaskutkuje skierowaniem sprawy do sądu. Dalej podana jest podstawa prawna – artykuł z kodeksu wykroczeń (96, par. 3), który nakazuje właścicielowi auta na żądanie organu wskazać kierującego. Faktycznie: nie odpowiesz – wyślą wniosek do sądu, ale wspomniany paragraf został podważony przez prokuratora generalnego i jego legalność jest właśnie rozpatrywana przez Trybunał Konstytucyjny. Poza tym jest dyskusyjne, czy straż ma prawo wystąpić w takiej sprawie do sądu – raczej nie. Wreszcie – nie musisz wypełniać formularza, możesz odpisać odręcznie na kartce, niezgodnie z wolą organu, i nic ci za to nie zrobią mimo szczerych chęci.

Po drugie: „zdjęcie zarejestrowanego wykroczenia nie jest udostępniane”. Dalej podawana jest podstawa prawna... zupełnie fałszywa. Sprawdźcie: wszelkie przywoływane artykuły można znaleźć w sieci – żaden nie traktuje o tym, o czym mowa w pouczeniu.

Po trzecie: „nie ma możliwości zmniejszenia kwoty mandatu”. Autorzy pisma powołują się na taryfikator. Przewiduje on widełki: jeśli przyjęto dolną granicę – pismo mówi prawdę, jeśli górną – kłamie.

Drobne „przeoczenia”

Najlepsze jest jednak to, o czym zapomniano nas pouczyć. Możemy odmówić wskazania osoby najbliższej (dziecko, małżonek). Jako świadkom wolno nam odmówić składania zeznań, jeśli mogłyby one narazić nas na odpowiedzialność karną. A zgadując, kto prowadził pojazd, w sytuacji gdy nie jesteśmy pewni (brak zdjęcia), narażamy się na spotkanie z prokuratorem!

Straże gminne często informują, że przyjęcie mandatu za niewskazanie kierującego zamyka sprawę. To oszustwo – nie zamyka! Jeśli zdjęcie jest czytelne, ktoś może je wygrzebać i oprócz mandatu, który przyjęliśmy za niewskazanie, dowalić nam za przekroczenie prędkości!

Co robić?

Boisz się sądu? Wybierz najlepszą dla siebie z proponowanych opcji i zapłać mandat z punktami lub bez – pewnie na tym się skończy. Nie boisz się? Możesz przeciągnąć strażników czy „krokodylków” przez wszystkie instancje sądowe i masz szansę wygrać (choć nie możesz być tego pewien). Średniozaawansowani mogą skorzystać z poniższych rad. Pamiętajcie – każdyniestandardowy list to dla urzędników rosnąca sterta kłopotów.

Jak reagować na wezwanie? Pisać listy!

1. Odpowiedz na wezwanie. Jeśli zapodziało się i nie pamiętasz adresu, poczekaj na ponaglenie – przyślą je za miesiąc, dwa albo trzy.

2. Jeśli masz wątpliwości, podziel się nimi z autorami wezwania. Jeśli wzywają cię w charakterze świadka, poproś listownie o przesłanie pouczenia, jakie prawa ma świadek. Muszą ci je wyłuszczyć.

3. W kolejnym piśmie poproś o dostarczenie zdjęcia. Napisz, że masz wątpliwości i nie chciałbyś nikogo obwinić bezpodstawnie. Odmówią ci – to pewne. Ale mijają miesiące, twoje pismo trafia na stertę – to dla „krokodyli” nieszczęście!

4. Wkraczasz na grząski grunt: pisemnie odmawiasz wskazania kierującego – nie na otrzymanym formularzu, ale na zwykłej kartce. Prosisz o przekazanie sprawy policji jako uprawnionemu organowi.

5. Argumenty potwierdzające, że straż czy też GITD nie mogą żądać, byś siebie zadenuncjował lub zrobił to rodzinie, znajdziesz na stronie Trybunału Konstytucyjnego w zakładce „sprawy w trybunale”. Szukaj sprawy K 3/13. Opcjonalnie poproś sąd, by wstrzymał wydanie postanowienia do czasu zakończenia postępowania przed TK. Jeśli się zgodzi – co najmniej zyskałeś na czasie. Jeżeli wyrok Trybunału będzie korzystny, wygrałeś