- W tym przypadku mandat (500 zł) wydaje się karą znacznie mniej dotkliwą niż 12 punktów karnych. Przypomnijmy - dwa takie wykroczenia wystarczą, by stracić prawo jazdy. Nie na trzy miesiące, a na stałe
- Niektórzy kierowcy nie mają świadomości, że łamią przepisy. Policjanci przypominają jednak, że nie jest to żadne wytłumaczenie i nie robią wyjątku dla tych, którzy podczas wypisywania mandatu mówią, że "nie wiedzieli"
- Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu
Puk, puk – policjant na motocyklu puka w szybę auta stojącego w korku.
Panie kierowco, proszę tu zjechać na bok, jak sytuacja pozwoli.
Po chwili:
– Panie kierowco, zatrzymałem pana z powodu korzystania z telefonu podczas jazdy w sposób, który wymaga trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku. To wykroczenie opisane w artykule 97 Kodeksu wykroczeń, w związku z artykułem 45 Prawa o ruchu drogowym.
– Ale przecież ja tu stoję od 10 minut. To już nawet na postoju nie można sprawdzić wiadomości?
– Na postoju można, ale stanie w korku to nie postój. Przyjmuje pan mandat? Zgodnie z taryfikatorem, kara wynosi 500 zł i 12 punktów karnych.
To nie pomyłka. Tak wysoka kara – aż 500 zł mandatu i 12 punktów karnych – grozi za korzystanie z telefonu podczas jazdy, a w tym konkretnym przypadku odmowa przyjęcia mandatu nie ma sensu, bo funkcjonariusz miał rację. Dwa takie wykroczenia w ciągu roku i można się pożegnać z prawem jazdy.
Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideoMyślał, że może, bo auto stoi
Zgodnie z Prawem o ruchu drogowym Kierującemu pojazdem zabrania się korzystania podczas jazdy z telefonu wymagającego trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku.
Niestety, w kodeksie drogowym nie ma definicji tego, czym jest jazda, jest za to definicja postoju. Według kodeksowej definicji postój pojazdu to unieruchomienie pojazdu niewynikające z warunków lub przepisów ruchu drogowego, trwające dłużej niż 1 minutę. Na tej podstawie policjanci i sądy interpretują, że zatrzymanie z pojazdu z powodu warunków lub przepisów ruchu drogowego nie przerywa jazdy.
Jeśli więc samochód stoi na światłach albo w korku, albo zatrzymuje się, żeby przepuścić pieszych, to nadal jest to traktowane jako jazda, nawet jeśli auto się nie porusza!
Jeżeli więc musimy skorzystać z telefonu w sposób "wymagający trzymania słuchawki lub mikrofonu w ręku", to musimy zatrzymać auto, oczywiście pamiętając przy tym o przestrzeganiu innych przepisów związanych z zatrzymaniem i postojem, czyli m.in. o wyłączeniu silnika, jeśli postój trwa ponad minutę, ale przede wszystkim o zatrzymaniu auta w takim miejscu, w którym jest to zgodne z przepisami i nie utrudnia ruchu innym.
Mandat nawet wtedy, gdy nie prowadzisz
O ile kierowcy od dawna wiedzą, że korzystać z telefonu w czasie jazdy nie wolno – choć wielu nie wie, jak zdefiniowana jest w przepisach jazda, a inni świadomie ignorują ten przepis, bo nie wiedzą, jakie za jego złamanie grożą od niedawna kary – to wśród pieszych świadomość tego, że nie zawsze i nie wszędzie wolno im korzystać z telefonów, w zasadzie nie istnieje.
Wraz z przepisami dotyczącymi pierwszeństwa pieszych na przejściach – co piesi zauważyli i z czego coraz odważniej korzystają – wprowadzono też przepisy dotyczące korzystania z telefonów przez pieszych.
Art 14 (Zakazy dotyczące pieszych) pkt. 8 Prawa o ruchu drogowym:
Zabrania się korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia lub przechodzenia przez jezdnię, drogę dla rowerów lub torowisko, w tym również podczas wchodzenia lub przechodzenia przez przejście dla pieszych — w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni, drodze dla rowerów, torowisku lub przejściu dla pieszych.
Za złamanie tego zakazu też grozi stosunkowo surowa kara: mandat to 300 zł, oczywiście bez puntów karnych, bo te dotyczą tylko kierowców.
Jaka kara i dlaczego
Metoda na uniknięcie mandatu jest prosta: wystarczy umieścić telefon w uchwycie przytwierdzonym na desce rozdzielczej lub do szyby, bo akurat polski przepis mówi o "trzymaniu słuchawki lub mikrofonu w ręku", a nie o generalnym zakazie korzystania z telefonów.
Uwaga! W innych krajach przepisy mogą być skonstruowane inaczej, ale w Polsce obsługa telefonu umieszczonego w uchwycie albo leżącego na półeczce na dece rozdzielczej jest legalna. Legalna, nie znaczy rozsądna – bo największym problemem przy korzystaniu z telefonu nie jest wcale to, że mamy zajętą rękę, ale to, że mamy… zajętą głowę i odwróconą uwagę, czego umieszczenie telefonu w uchwycie wcale nie zmienia.
W wielu krajach, w tym m.in. w Niemczech, przepisy dotyczące zakazu korzystania z telefonów komórkowych podczas prowadzenia auta są tak sformułowane, że dotyczą także innego sprzętu łączności, np. CB-radia!
Nasza rada: korzystanie z telefonu w aucie, nawet z zestawem głośnomówiącym, warto ograniczyć do absolutnego minimum, a najlepiej całkiem z niego zrezygnować. Oczywiście, łatwo takie apele wygłaszać, trudniej się do nich stosować, bo z roku na rok jesteśmy coraz bardziej uzależnieni od smartfonów.
Co do kar dla pieszych – tu przepis zawiera "furtkę" pozwalającą na interpretację. Mowa jest o sposobie, "który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni, drodze dla rowerów, torowisku lub przejściu dla pieszych" – a nie generalnie o korzystaniu z telefonu. Jeśli jednak ktoś z telefonem w rękach ładuje się pod koła, to raczej z tej furtki nie skorzysta.
Jak łapią
Przyłapanie kierowcy na korzystaniu z telefonu jest łatwiejsze niż np. stwierdzenie przekroczenia prędkości. Policja i inne służby mają na to najróżniejsze środki i sposoby. Niektóre z nich to wciąż dla kierowców nowość. To, że w pobliżu nie widać policjanta, nie znaczy, że możemy za kierownicą bezkarnie korzystać z telefonu.
- Kontrola z drona: to ostatnio jeden z ulubionych przez policjantów sposobów dyscyplinowania kierowców. Nagrania z dronów są wykorzystywane m.in. do karania za przejazd na czerwonym świetle, nieprawidłowe wyprzedzanie, jazdę bez zapiętych pasów bezpieczeństwa, nieuprawnione korzystanie z buspasów, ale też za korzystanie z telefonu podczas jazdy. Operator drona współpracuje zwykle z patrolem "naziemnym", który zatrzymuję auto kilkaset metrów dalej.
- Mobilne centrum monitoringu: niepozorny bus zaparkowany przy drodze (policyjne są nieoznakowane, GITD używa często pojazdów oznakowanych) wyposażony w kamery na wysięgniku. W miastach policja nadzoruje w ten sposób m.in. buspasy, a także odcinki, na których łatwo o nieprawidłowe wyprzedzanie, np. trasy o dwóch jezdniach w jednym kierunku, z przejściami dla pieszych, ale bez sygnalizacji. Tu również, tak jak w przypadku drona, załoga pojazdu monitorującego przekazuje informacje do patroli, które zatrzymują auta w pewnej odległości od miejsca kontroli.
- Monitoring miejski: mandat za korzystanie z telefonu może być również wystawiony na podstawie nagrań z monitoringu miejskiego albo monitoringu należącego do zarządców dróg. Warto o tym pamiętać, kiedy sięgamy po telefon, stojąc na światłach przed skrzyżowaniami.
- Patrol z lornetką: klasyka gatunku! To, że nie widzisz policjanta (albo "krokodylka" z GITD), to nie znaczy, że on nie widzi ciebie. W ten sposób funkcjonariusze też sprawdzają, czy kierowca i pasażerowie mają zapięte pasy. Tu jest pewna (niewielka) szansa na wykpienie się od odpowiedzialności, bo nie ma twardych dowodów wykroczenia (zdjęcie, nagranie), jest słowo funkcjonariusza przeciwko słowu kierowcy.
- Nagranie z wideorejestratora: załogi policyjnych wideorejestratorów często nie ograniczają się do ścigania kierowcy tylko za jedno wykroczenie, często jeżdżą za "klientem" tak długo, aż uzbiera on komplet puntów do odebrania prawa jazdy. Jeśli na nagraniu z wideorejestratora widać, że kierowca korzystał z telefonu, to zostanie mu to "doliczone do rachunku".
- Zdjęcie z fotoradaru: nowoczesne fotoradary mogą mieć tak rozbudowane algorytmy analizy obrazu, że automatycznie wyłapują wykroczenia takie jak brak pasów czy korzystanie z telefonu komórkowego. Nawet w przypadku starszych urządzeń zdjęcie dokumentujące np. przekroczenie prędkości jest analizowane przez człowieka – jeśli widać na nim, że kierowca ma w ręku telefon, to jest to podstawa do nałożenia kary (500 zł i 12 punktów karnych). Korzystanie z telefonu podczas jazdy odwraca uwagę od drogi, łatwiej o wpadkę z oznakowanym nawet fotoradarem
Mandat za zły kąt
Nieświadomość przepisu to też dominanta na przejeździe kolejowym na warszawskich Szmulkach. Wybraliśmy się tam o poranku.
Na myśl o kolejnym pokonaniu przejazdu kolejowego na warszawskich Szmulkach w godzinach szczytu coś we mnie pęka. Kierowcy, w tym ja, mają tam do wyboru dwie opcje: albo stworzenie zagrożenia i narażenie się na mandat w wysokości co najmniej 2 tys. zł, albo narażenie się na agresję innych kierowców, którzy, nie wiedząc, co im grozi, postanawiają wylać żale przy użyciu klaksonu
- pisze nasz dziennikarz w tekście, który można przeczytać tu: To nie może tak wyglądać. Albo mnie strąbią, albo dostanę 2 tys. zł mandatu