Naprawienie szkody powinno nastąpić według wyboru poszkodowanego, bądź przez przywrócenie stanu poprzedniego, bądź przez zapłatę odpowiedniej sumy pieniężnej. To zapis zawarty w art. 363 par. 1 kodeksu cywilnego.

Praktyka jest taka, że poszkodowani często wolą dostać pieniądze z polisy OC sprawcy na rachunek bankowy. Jedni dopłacają, żeby przez naprawę uzyskać stan lepszy niż przed wypadkiem, drudzy robią to najniższym dostępnym kosztem, a zaoszczędzoną gotówkę przeznaczają na inne wydatki. Jedne warsztaty wystawiają faktury, inne dają wybór: wolisz płacić z VAT-em czy bez VAT-u?

Są i tacy, którzy w ogóle nie naprawiają auta, bo np. rysa ciągnąca się przez cały bok im nie przeszkadza. Ich prawo. Tyle że gdy nie ma naprawy, państwo nie zarabia na podatku. Tymczasem w podatkach od napraw, które nie miały miejsca, lecz mogłyby mieć, jak również od napraw, które miały miejsce, ale bez faktury, Ministerstwo Finansów widzi morze pieniędzy. Dlatego w MF rozpoczęły się prace nad taką zmianą przepisów, żeby poszkodowany, po pierwsze, musiał naprawić samochód, a po drugie, poza szarą strefą, czyli z fakturą. Nie ma faktury, nie ma odszkodowania! Powiecie: ależ to ograniczenie prawa własności!

Owszem, gdy na przykład ubezpieczyciel uzależnia wypłatę odszkodowania z OC od przedstawienia faktury, sprawę wygracie przed każdym sądem, bo to nielegalne (z racji przytoczonego wcześniej przepisu). Niestety, to, że dziś nie wolno uzależnić wypłaty odszkodowania od faktury, nie znaczy, że jutro się to nie zmieni. Poprawić kodeks cywilny? Nic prostszego! Takie rzeczy robi się w ciągu jednej nocy.

Tymczasem jednak trwają rozmowy pomiędzy MF a przedstawicielami tzw. branży: ubezpieczycielami, zrzeszeniami warsztatów, dystrybutorów części, a także m.in. KNF. Ubezpieczyciele są przeciw, chyba że przyjęto by takie rozwiązanie, że odszkodowania wypłacane do kieszeni na podstawie kosztorysu byłyby zmniejszone o VAT (czyli niższe). Przedstawiciele małych warsztatów cieszą się na samą myśl o wymogu przedstawienia faktury – dla nich to więcej zleceń.

Dystrybutorom części zależy tylko na tym, żeby można było naprawiać auta przy użyciu zamienników, które sprzedają. A właściciele aut? Ci, jak zwykle, mogą tylko dostać po kieszeni. Przez „wstawiennictwo” ubezpieczycieli – dostaną pieniądze bez VAT-u; dzięki warsztatowemu lobby – bo naprawy mogą być droższe (a wtedy jeszcze bardziej wzrosną ceny OC); za sprawą lobby handlujących częściami – bo naprawią auta na zamiennikach. Ministerstwo z kolei wie jedno: potrzebne są pieniądze! Jakakolwiek zmiana i tak będzie zmianą na nasz koszt.

Naszym zdaniem

To jednak ja będę decydował, czy swój samochód naprawię po kolizji i w jakim zakresie. Tylko drastyczna zmiana systemu może skutecznie odebrać prawo do decydowania o swojej własności. Każda mniejsza zmiana da pracę sądom i adwokatom na wiele lat.