Sprzedający oferował Seata Leona Cuprę, po profesjonalnym tuningu firmy ABT, z pełnym wyposażeniem, minimalnym przebiegiem udokumentowanym książką serwisową, w idealnym stanie. Zapadła więc decyzja, że trzeba umówić się na jazdę próbną. Jak skończyła się decyzja zakupowa? O sprawie pisaliśmy w zeszłym roku, dzisiaj przedstawimy ciąg dlaszy tej historii i jej zakończenie.

Zaczęło się od zakupu Cupry "dwa w jednym"

Pana Piotr, przed kilkoma laty nabył używanego Seata Cuprę, dopiero po pewnym czasie okazało się, że w istocie nabył on dwa, zespawane w warsztacie samochody. Oczywiście sprzedawca zapewniał pana Piotra, że samochód jest bezwypadkowy, zaś inspekcja w autoryzowanym warsztacie - o dziwo - nie wykazała niczego podejrzanego. Oszustwo wyszło na jaw, gdy z samochodu zaczął odchodzić czarny lakier, ukazując oryginalny, jaskrawo-żółty kolor jednego z samochodów-dawców. Później okazało się, że samochód jest nieszczelny i w deszczową pogodę kierowca musi liczyć się z regularnym ochlapywaniem nóg przez przedostającą się do wnętrza wodę. Nie sposób oczywiście zapominać o bezpieczeństwie jazdy, którego taki samochód nie jest w stanie zagwarantować podróżującym ani innym użytkownikom drogi.

Pan Piotr nie chciał zostawić tej sprawy i złożył sprzedawcy oświadczenie o odstąpieniu od zawartej umowy. To jednak nie zostało przyjęte i sprawa znalazła swój finał w sądzie. Na początku lutego zapadł wyrok sądu pierwszej instancji, który - wraz z uzasadnieniem - otrzymaliśmy od pana Piotra. Sąd w pełni podzielił stanowisko jego prawników i uwzględnił powództwo w całości.

W uzasadnieniu krakowski Sąd wskazywał między innymi, że "Samochód marki Seat Leon o nr rej. [...] ma istotne wady fizyczne zmniejszające zarówno jego wartość jak i jego użyteczność, a korzystanie z tego samochodu wręcz zagraża bezpieczeństwu jazdy. Przedmiotowy pojazd jest niezgodny z ogłoszeniem pozwanego na portalu allegro i jego zapewnieniami złożonymi ustnie pracownikowi strony powodowej. [...] Samochód marki Seat Leon o nr rej. [...] nie nadaje się do prowadzenia działalności gospodarczej w takim zakresie w jakim nadawałby się samochód tej samej marki i wyprodukowany w tym samym roku, którego nadwozie nie byłoby jednak zespawane z części pochodzących z dwóch różnych samochodów oraz który nie zawierałby wszystkich uszkodzeń posiadanych przez wymieniony pojazd nabyty przez stronę powodową. W związku z powyższym zaistniała przesłanka do odstąpienia przez stronę powodową od umowy sprzedaży przedmiotowego pojazdu zawartej z pozwanym, co [...] pociąga za sobą obowiązek zwrotu przez pozwanego kwoty 41 500 zł zapłaconej mu przez powodową spółkę tytułem ceny, oraz naprawienia szkody wynikłej z niewykonania zobowiązania, tj. niedostarczenia przez pozwanego samochodu wolnego od wad. Na szkodę poniesioną przez stronę powodową składają się koszty bieżących napraw samochodu, zakupu części samochodowych i oleju oraz przeglądów i mycia pojazdu. Koszty te wyniosły łącznie 3.835,11 zł i zostały poniesione w całości przed złożeniem przez powoda oświadczenia o odstąpieniu od umowy sprzedaży."

Linia obrony sprzedawcy opierała się na twierdzeniach, że to pan Piotr musiał mieć wypadek i naprawić samochód już po jego zakupie. Pozwany twierdził również, że nie wiedział o wypadkowej przeszłości samochodu, wreszcie że nie ponosi on winy za taki a nie inny jego stan. Argumenty te okazały się całkowicie nieskuteczne.

Na uwagę zasługuje wysokość kosztów, jakie sprzedawca musi ponieść w konsekwencji sprzedaży wadliwego samochodu i odmowy jego dobrowolnego przyjęcia po stwierdzeniu wady przez kupującego.

Oprócz zwrotu zapłaconej za samochód ceny (41.500 zł) sprzedawca musi liczyć się z obowiązkiem zapłaty kosztów rejestracji i bieżących napraw pojazdu w kwocie 3835,11 zł, kosztów procesu poniesionych przez Powoda w wysokości 5.184,00 zł, kosztów procesu wyłożonych ze środków budżetowych w wysokości 1 856,96 zł. Łącznie daje to kwotę 52 376,07 zł. To jednak nie koniec.

Do zasądzonych na rzecz pana Piotra kwot sprzedawca musi doliczyć odsetki ustawowe liczone od daty odstąpienia od umowy. Na dzień wyrokowania wyniosły one niebagatelną sumę 13 974,39 zł. Zatem ostatecznie koszty sprawy wynoszą dla pozwanego ponad 65 000,00 zł. Po otrzymaniu tej kwoty pan Piotr zobowiązany będzie oddać sprzedawcy wadliwy samochód. Jak zdradził nam w rozmowie, nie będzie mu go brakować, zaś odzyskane pieniądze przeznaczy na zakup samochodu z pewniejszego źródła.

Komentarz prawnika

Omawiana sprawa jest doskonałym przykładem tego, jak działa w Polsce rynek używanych samochodów. Nagminnym jest zarówno fałszowanie przebiegów sprzedawanych samochodów, podobnie jak zatajanie ich wypadkowej historii. Niestety zazwyczaj kupujący nie decydują się na podjęcie walki z nieuczciwymi sprzedawcami - przede wszystkim z uwagi na obawę przed kosztami procesu, ale również z przeświadczenia o potencjalnych trudnościach, z jakimi mogą spotkać się w sądzie. Mowa tu przede wszystkim o pokutującym w powszechnej świadomości przekonaniu, że sprzedawca może bronić się twierdzeniem, że to nie on "cofnął" licznik samochodu, nie on remontował samochód po wypadku, wreszcie, że nie wiedział o istniejących wadach. Dodatkowo w umowach sprzedaży samochodu zazwyczaj znajduje się zapis, że kupujący zapoznał się ze stanem technicznym pojazdu - przy czym w praktyce zazwyczaj wiedza to opiera się wyłącznie na zapewnieniach sprzedającego.

Opisana wyżej sprawa Seata jest dowodem na to, że przyjęcie takiej linii obrony przez sprzedawcę jest całkowicie nieskuteczne. Odpowiedzialność z tytułu rękojmi rzeczy sprzedanej jest odpowiedzialnością gwarancyjną w tym znaczeniu, że jest niezależna od zawinienia oraz od wiedzy sprzedawcy. Zatem z pewnym uproszczeniem można powiedzieć, że sam fakt istnienia wady prowadzi do powstania po stronie kupującego uprawnień wynikających wprost z ustawy - do żądania obniżenia ceny, wymiany towaru na niewadliwy, wreszcie odstąpienia od umowy i żądania zwrotu zapłaconej ceny. Uprawnienia te nie mogą zostać wyłączone na podstawie umowy. Jeżeli umowa nie wspomina nic o uprawnieniach z rękojmi, to one i tak istnieją i przysługują kupującego w formie takiej, jaka wynika z przepisów kodeksu cywilnego. Przepisy o rękojmi znajdują zastosowanie zarówno przy sprzedaży rzeczy nowych jak używanych, ich stosowanie nie jest uzależnione od udzielenia przez sprzedawcę gwarancji. Ta ostatnia jest źródłem umownych obowiązków sprzedawcy na wypadek wadliwości rzeczy sprzedanej i jej udzielenie nie wyłącza ani nie ogranicza uprawnień z rękojmi, której źródłem jest w każdym wypadku ustawa.

Dodatkowo, jeżeli kupujący jest konsumentem, Ustawodawca wprowadza domniemanie, że wada wykryta przed upływem roku od wydania rzeczy istniała już w chwili jej sprzedaży. W konsekwencji to sprzedawca w ewentualnym procesie musi udowadniać, że w chwili, kiedy sprzedawał samochód, ten był niewadliwy (bezwypadkowy, drogomierz wskazywał oryginalny przebieg etc.). Zatem w większości tego typu spraw kupujący powinien przede wszystkim wykazać, że nabyty samochód ma wadę, natomiast to sprzedawca musi udowodnić, że sprzedał samochód w dobrym stanie i wada powstała później, na przykład na skutek nienależytej eksploatacji samochodu. W praktyce jest to bardzo trudne. Kwestia wiedzy sprzedawcy o istniejącej wadzie leży natomiast poza polem zainteresowania sądu – nie ma bowiem żadnego znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy.

autor: Piotr Konopka