Wielu zawodników oraz samochody serwisowe skierowano drogą alternatywną przez San Antonio de los Cobres, dłuższą o 200 km. Część pojazdów nie zdołała wtedy pokonać tej trasy i nie dotarła na biwak, a to oznacza, że zawodnicy nie mogli przygotować się do następnego etapu.

Dzisiaj rano z 233 pojazdów pozostałych w rajdzie, Saltę osiągnęło tylko 135. Po osunięciu gruntu na drodze nr 9, w wiosce Volcán, gdzie dwie osoby zginęły pod błotną lawiną, a około tysiąca pozostało bez dachu nad głową, organizatorzy Dakaru wyznaczyli alternatywną trasę przez San Antonio de los Cobres. Drogi w górach są jednak wąskie, zabłocone i praktycznie nieprzejezdne dla dużych ciężarówek. Wysłano śmigłowce po 60 członków obsługi imprezy.

- Rajd będzie jutro kontynuowany, jeżeli zapewnimy poprawne, satysfakcjonujące warunki bezpieczeństwa na trasie - powiedział Francetv Sport dyrektor Dakaru, Etienne Lavigne.

- Czy jestem optymistą w tej kwestii? Pozostaję pragmatykiem. Kontynuujemy prace i dzisiaj wieczorem pozostało nam jeszcze trochę czasu. Postaramy się doprowadzić jutro do startu.