Włoska natura przyodziała tego ranka białą suknię. Grube, puszyste płatki śniegu padające nad jeziorem Como może i wyglądają urokliwie, jednak nie wtedy, kiedy nadchodzi długo wyczekiwany i zakreślony na czerwono w kalendarzu dzień – dzień przejażdżki pierwszym na świecie Disco Volante, zbudowanym przez Carrozzeria Touring Superleggera.
Spełnienie snów niejednego miłośnika Alfy, a przede wszystkim realizacja projektu, który przed rokiem zaprezentowano w Genewie. Unikalne odwołanie do charakterystycznego kształtu z przeszłości, dające marce Alfa Romeo szanse na lepsze jutro.
Przekręcamy kluczyk w niedawno ukończonym unikacie i postanawiamy najpierw podziwiać dzieło z zewnątrz. „Widlasta ósemka” bulgocze na jałowym biegu, basowa melodia sączy się z ukośnie ustawionych końcówek wydechu i zdaje nam się, że stojące przed nami auto niczym się nie różni od zaprezentowanego przed rokiem prototypu.
„Zmieniło się, i to niemało” – mówi Louis de Fabribeckers, który nadał Disco Volante kształt. „Musieliśmy nieco podwyższyć maskę, by mogło się tam zmieścić V8. To pociągnęło za sobą dostosowanie pozostałych linii tak, by zachować proporcje nadwozia. Cała sztuka polegała na tym, żeby te zmiany nie rzucały się w oczy, i chyba nam się to udało.
Auto jest tylko nieznacznie dłuższe i wyższe” – dodaje. „Jak by Pan to wyraził w milimetrach?” – pytamy. De Fabribeckers uśmiecha się i mówi: „Wymiary pozostawiam kontrolerom. Sam bardziej ufam swojemu wyczuciu”.
Szczęściarz i na dodatek intuicja go nie zawodzi. Jego nowy samochód we właściwych miejscach i z umiarem odwołuje się do legendarnego poprzednika: chodzi o zbudowany na zlecenie Alfy w 1952 r. samochód wyścigowy, który z racji nietypowego kształtu otrzymał przydomek „Disco Volante” – latający spodek. Opływowe nadwozie było efektem stosowania dewizy Touringa Superleggery: „masa jest wrogiem, opór powietrza przeszkodą”. Auto zapisało się jednak wyraźniej na kartach historii designu niż sportu – nigdy nie triumfowało w wyścigu. Kierowcy skarżyli się na trudne prowadzenie.
Niestety, nie mamy możliwości sprawdzenia, czy następca przejął też tę charakterystykę. To i tak wspaniały gest ze strony Touringa, że pozwolił nam przejechać się unikatem po drogach publicznych. W przypadku dużej firmy byłoby to nie do pomyślenia. Na śliskim asfalcie wykorzystujemy może ułamek możliwości 4,7-litrowej „V8-ki”. Szkoda by było usłyszeć trzask łamiących się paneli z włókna węglowego. A jednak – by to cudo mogło powstać, najpierw trzeba było dokonać zniszczenia... jednej z 500 Alf 8C.
Niektórym może się to wydawać szalone, ale Carrozzeria Touring naprawdę liczy na to, że znajdzie się grupa tuzina właścicieli limitowanej Alfy, którzy zechcą ją przekonstruować na Disco Volante. Zabieg demontażu części poszycia z włókna węglowego, a następnie zastąpienia go aluminiowym trwa ok. 4 tys. godzin roboczych. Wszystko jest oczywiście wykonywane ręcznie. Piekielnie droga przyjemność. Przeróbka nie stanowi głównego źródła dochodów firmy – te pochodzą z renowacji zabytkowych aut, których nie pozwolono nam fotografować.
Tutaj bardzo dba się o dyskrecję klientów, a ci nie lubią ani zamieszania, ani masowych wyrobów. Dlatego Carrozzeria Touring w Terrazzano nie jest tylko studiem stylistycznym i manufakturą. Temu miejscu bliżej do świątyni automobilizmu.