Koniec z gównianymi samochodami – to recepta nowej pani prezes koncernu GM na uzdrowienie finansów firmy. Z grzeczności nie wypada spierać się z panią Mary Barrą w kwestii jakości dotychczasowych wyrobów tego potentata – bez wątpienia ona zna ją najlepiej. Chwile szczerości w ostatnim czasie zdarzają się także przedstawicielom innych producentów i muszę przyznać, że z ich każdym kolejnym wyznaniem coraz bardziej lubię Mercedesa 200D, rocznik 1990. Owszem, gdy przyspiesza, człowiek ma ochotę wysiąść i go popchnąć, ale...

Kilka dni temu na targach elektroniki użytkowej w Las Vegas wysypał się Jim Farley, przedstawiciel Forda: Wiemy o każdym, kto łamie prawo, wiemy też, kiedy to się dzieje. Mamy GPS w waszych samochodach, zatem wiemy, co robicie. Na marginesie: nie dzielimy się tą wiedzą z nikim. Wkrótce potem przedstawiciele Forda próbowali wybrnąć z niezręcznej sytuacji, tłumacząc, że nigdy nie zbierają informacji bez zgody zainteresowanych i cokolwiek by to było, chronią prywatność swoich klientów.

Jeśli chodzi o zgodę, jaką wyrażają klienci różnych firm na ich śledzenie, to my akurat dobrze to znamy: włączasz sprzęt po raz pierwszy, pojawia się niezrozumiały – dla większości użytkowników – komunikat, klikasz i gotowe. A sprawa jest poważna: komputery w pojazdach gromadzą coraz więcej informacji. Od niedawna powszechna staje się w autach technologia przesyłania dowolnych danych na odległość.

W numerze także:

Producenci samochodów śledzą kierowców Foto: Auto Świat
Producenci samochodów śledzą kierowców

Nawigacja GPS w samochodzie to już żaden luksus. Sprzęt ten dzięki odbiornikowi GPS wie, gdzie się znajdujemy w danej chwili, zna naszą prędkość, pokonywane trasy, pamięta wyszukiwane adresy. Intuicyjnie mamy nadzieję, że te dane pozostają bezpieczne wewnątrz urządzenia.

Nowoczesny sprzęt ma jednak dodatkową funkcję: potrafi omijać korki. Jest to możliwe dzięki umieszczeniu w nim przez producenta karty SIM, która zapewnia łączność bezprzewodową. Nasza korzyść: nawigacja działa lepiej. Wiele aut ma na pokładzie także łącze umożliwiające kontakt z centrum pomocy.

W razie potrzeby wciskamy przycisk i już po chwili w głośnikach słyszymy głos: w czym mogę pomóc? Asystent może nam podać adres najbliższego serwisu, wysłać na miejsce pomoc drogową, zawiadomić pogotowie. Są jed- nak skutki uboczne. Producenci samochodów mogą ściągać dane (oby tylko statystyczne) o: intensywności używania aut, zużyciu paliwa, rozwi- janych prędkościach, liczbie uruchomień silnika itp. Ta wiedza przydaje się podobno do „rozwijania produktu”, ale czy tylko do tego służy? Każdy producent ma własne zasady zbierania danych, gdyż prawo nie nadąża za rozwojem techniki i nie ma przepisów określających, co wolno, a czego nie.

Producenci samochodów śledzą kierowców Foto: Auto Świat
Producenci samochodów śledzą kierowców

Niejeden właściciel auta nawet się nie zastanawia nad tym, skąd przedstawiciel serwisu wie, kiedy do nas za- dzwonić z zaproszeniem na wymianę klocków hamulcowych czy oleju. Tymczasem samochód sam, bez naszej wiedzy, upomina się „o swoje”.

Pojawiają się dane mówiące, że nawet 39 proc. chętnych na nowe auto bierze pod uwagę możliwości elektroniki pokładowej. Osiągi (pojmowane po staroświecku) są najważniejsze dla kilkunastu proc. nabywców. Dlatego samochody będą wiedzieć o nas coraz więcej. Czy będą też donosić na swoich właścicieli?

red.

W najnowszym tygodniku "Auto Świat" 4/2014 przeczytasz także:

Producenci samochodów śledzą kierowców Foto: Auto Świat
Producenci samochodów śledzą kierowców
  • Ile palą auta, jadąc na pełnym gazie? m.in. BMW M5, Skoda Octavia, VW GolfBudżetowy Multivan od skody | WiadomościMazda 6 w długim dystansie | TestJak przezimować samochód | Poradnik6 pytań o auta bez VAT-u | PoradnikKiedy warto wyłączyć ESP | Wasze pytaniaFerie zimowe bez kłopotów, czyli co, gdzie, kiedy | PoradnikKompakty z prestiżem i... problemami | Samochody używaneRyzykowne auta na literę "K" | Samochody używaneGaraż idealny | Klasyki